Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
To miejsce, w którym wręcz „roi się” od cudów. Nauczyciel plastyki uzdrowiony z raka. Dziecko ocalone w łonie mamy. Młoda kobieta uzdrowiona z guza narządów kobiecych i nieco starsza, która jest wdzięczna za to, że dzięki przejściu przez chorobę zyskała głęboką wiarę.
Św. Antoni dotrzymał obietnicy, którą złożył tu 361 lat temu – bo cuda zdarzają się w Radecznicy na co dzień.
Tłumy, feretrony i lilie
Każdego 13 czerwca, w święto św. Antoniego z Padwy, odbywają się w bernardyńskim sanktuarium w Radecznicy wielkie uroczystości ku jego czci. Już dzień wcześniej przychodzą do sanktuarium piesze pielgrzymki z pobliskich miejscowości. „Jesteśmy tu co roku, by podziękować św. Antoniemu za opiekę nad naszą rodziną”, „Antoni bardzo nam pomaga w codziennych sprawcach, dlatego przyjechaliśmy mu podziękować i prosić o dalsze wsparcie” – mówią.
Dwie uroczyste msze św. są odprawiane przy kaplicy na stawach. To tam św. Antoni poświęcił podczas objawień źródełko, z którego wodę, pomocną we wszelkich niedomaganiach, ludzie czerpią do dziś. Wieczorem mszę św. poprzedza malownicza procesja z mieszkańcami w strojach regionalnych i z malowniczymi feretronami, które poprzedzają, niesiony pod baldachimem Najświętszy Sakrament. Kolejnego dnia setki osób z liliami – symbolem św. Antoniego – w dłoniach wypełniają szczelnie łąkę wokół stawów podczas porannej mszy św., a następnie – podczas sumy bazylikę.
Łaski zdarzają się tu na co dzień
„Zarówno ja, jak też moi współbracie spotykamy się niejednokrotnie z sytuacją, gdy dokładnie o tej godzinie, kiedy została odprawiona msza św. lub odmówiona pierwsza modlitwa nowennowa, choremu poprawiło się lub trudna sytuacja się rozwiązała” – mówi o. Sylwester Skirliński, kustosz sanktuarium.
„W szóstym tygodniu od poczęcia u kobiety, którą znam z imienia i nazwiska, nastąpił poważny krwotok. Lekarz na badaniu USG przestał widzieć bicia serca dziecka. Najbliżsi dzwonili do Radecznicy, prosząc o modlitwę” – mówi o. Zefiryn Mazur, do którego trafiają prośby o modlitwę i świadectwa cudów. „Już dwa dni później krwotok znacznie się cofnął, i znów było słychać bicie serca maleństwa. W kolejnych miesiącach dziecko rozwijało się bardzo dobrze. Po urodzeniu mama przysłała zdjęcie zdrowiutkiej dziewczynki i pełną dokumentacje medyczną”.

Cudownej interwencji doświadczyła też blisko 90-letnia Krystyna Niedźwiecka, emerytowana naukowiec z Wrocławia. Kobieta była po kilku udarach i pewnego dnia poczuła charakterystyczny silny ból, informujący o tym, że udar znów się zbliża. Zanim podniosła słuchawkę, by zadzwonić na pogotowie, jej wzrok padł na butelkę wody ze źródełka św. Antoniego. Wypiła łyk, modląc się żarliwie, i… niemal w jednej chwili ból ustał. Sytuacja powtórzyła się dokładnie tak samo za kilka dni. Krystyna była pewna, że to św. Antoni przyszedł jej z pomocą. W kolejnych latach nie doświadczała już takich bóli.
Święty od rzeczy zagubionych
Św. Antoni przychodzi z pomocą w chorobie. Wspiera duchowo. Pomaga w budowaniu rodzinnych relacji i w kwestiach finansowych. I, oczywiście, znajduje zagubione rzeczy.
Doświadczyła tego w sposób bardzo spektakularny rok temu kobieta (jej dane także są znane ojcom bernardynom), która zgubiła klucze od mieszkania. Wyszła na chwilę z domu, zostawiając je przez pomyłkę w drzwiach, a gdy wróciła kluczy już nie było. Przypuszczała, że wzięli je pracujący na klatce schodowej robotnicy. Ponieważ kobieta była samotna i nie bardzo znała się na wymianie zamków, zaczęła błagać św. Antoniego, by „odebrał złodziejom klucze”. Z taką prośbą zwróciła się też do ojców z radecznickiego sanktuarium. Jakież było jej zdziwienie, gdy podczas adoracji w kościele, do którego zwykła chodzić, usłyszała za sobą brzęk spadających na podłogę kluczy. W świątyni nie było wówczas nikogo. Spojrzała, a na posadzce leżały… jej klucze.
Jeśli pytasz o cuda…
Nie bez przyczyny w ołtarzu głównym, nad obrazem św. Antoniego znajduje się złocony napis: „Si quaeris miracula”. „Jeśli pytasz o cuda… [idź do Antoniego]”.
Wystarczy dodać, że w roku 1679 została utworzona poprzez ordynariusza chełmskiego Stanisława Święcickiego specjalna komisja teologów, która miała zbadać i wyjaśnić prawdziwość łask i cudów, doznanych w Radecznicy. Komisja składała się głównie z członków kapituły zamojskiej, a sporządzony wówczas protokół zawiera świadectwa kilkudziesięciu osób, złożone pod przysięgą i informujące o konkretnych łaskach. Przy wejściu do radecznickiego sanktuarium możemy przeczytać o wydarzeniach, mających miejsce w drugiej połowie XVII w.: przywróceniu wzroku, zwrócenia skradzionych przedmiotów, wyrwaniu z agonii a nawet wskrzeszeniu. Wszystkie – z imieniem, nazwiskiem, miejscem zamieszkania i funkcją, jaką w społeczeństwie pełniła świadcząca osoba.

„Św. Antoni podkreślał, że na tym miejscu ma się objawiać chwała Boga Najwyższego” – mówi o. dr Iwo Janusz, inicjator kongresów o św. Antonim z Radecznicy. „A Pan Bóg odbiera sobie chwałę poprzez wysłuchane modlitwy, przez Msze św. i inne sakramenty. Bo kult nie jest tu związany – jak to zwykle bywa – z obrazem lecz z miejscem. Bóg właśnie tu słucha ludzi i chce ich wysłuchiwać”.