Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Carlo Acutis - Nie tylko komputerowy geek
Carlo Acutis. Wielu kojarzy go jako genialnego informatyka w bluzie z kapturem, który stworzył multimedialną wystawę cudów eucharystycznych. Ale to tylko część jego historii. Beatyfikowany przez papieża Franciszka w 2020 roku, zakochany w Eucharystii, znany z uczestnictwa w codziennej mszy świętej i adoracji Najświętszego Sakramentu. Ale jego wiara przekładała się też na konkretne gesty miłości wobec ludzi.
Jedną z takich historii opowiedział Rajesh Mohur, wieloletni pracownik rodziny Acutisów, który często towarzyszył Carlo podczas codziennych obowiązków. Pewnego dnia, gdy chłopiec szedł do kościoła, zobaczył śpiącego na kartonie bezdomnego mężczyznę - Emmanuela. Zatrzymał się. Wzruszenie było tak silne, że rozpłakał się na oczach Mohura. Nie potrafił zignorować tego, co zobaczył.
Konkretne działania, nie tylko emocje
Gdy Carlo wrócił do domu, poprosił rodziców, by kupili śpiwór dla mężczyzny, oraz by pozwolili mu codziennie wieczorem przynosić Emmanuelowi jedzenie. Tak też się stało.
Mohur wspomina, że Carlo zawsze interesował się losem ubogich. Z własnej kolacji odkładał porcje dla bezdomnych. Oszczędzał pieniądze, by kupować koce i podstawowe artykuły potrzebującym. Gdy któregoś dnia spotkał boso stojącego mężczyznę na ulicy w zimnym Mediolanie, oddał mu własne buty i wrócił do domu w samych skarpetkach.
Rajesh Mohur mówi o nim: "To był bardzo wyjątkowy chłopiec, z ogromną wiarą. Nauczył mnie wielu rzeczy. Dzięki niemu sam przyjąłem chrzest i odszedłem od hinduizmu". Te słowa nie brzmią jak przesadna pochwała, lecz świadectwo - tego, jak Carlo swoją prostotą i dobrocią prowadził innych do Boga.
"Nie ja, ale Bóg"
"Mówiłem mu, że jest niezwykle dobry" - wspomina Mohur. - "A on odpowiadał: Ja nic nie zrobiłem. To Bóg zrobił we mnie rzeczy wielkie."
To zdanie powraca kilkukrotnie w dokumentalnym filmie A Santidade é Possível. (Świętość jest możliwa). Carlo nie skupiał się na sobie. Nie planował zostać bohaterem Kościoła. Chciał tylko być przyjacielem Jezusa, na co dzień, konkretnie, bez przyciągania uwagi do siebie.
Był też uważny. Kiedy zobaczył, że siostry zakonne krzywo patrzą na jego pieska o imieniu Chiara (tak samo jak święta Klara), przestał go wołać po imieniu w miejscach sakralnych, by nie sprawić komuś przykrości. Jako dziecko zauważył zapłakaną nianię swojego kolegi i zorganizował dla niej pomoc finansową, rezygnując z własnego prezentu urodzinowego.
W jednej ze scen filmu pojawia się pytanie: "Dlaczego Carlo został świętym?". Pada odpowiedź: "Bo nie ignorował Ewangelii. Brał ją dosłownie".
Święty w trampkach uczy, co znaczy żyć naprawdę
Na kilka dni przed śmiercią Carlo, cierpiąc na białaczkę, powiedział rodzicom: "Ofiaruję to wszystko za papieża i Kościół, by nie musieć przechodzić przez czyściec". Miał wtedy 15 lat. Zmarł 12 października 2006 r., w przeddzień rocznicy ostatniego objawienia w Fatimie. Jego ciało spoczywa dziś w Asyżu – miejscu, które kochał i które inspirowało jego prostotę.
Kiedy odbył się jego pogrzeb, w drzwiach kościoła stanęła niespodziewana procesja - bezdomni i ubodzy. Ludzie, których znał tylko on. Ludzie, którym niósł posiłek, śpiwór, ciepłe słowo. To właśnie oni przynieśli kolejny dowód jego świętości - obecnością.
Historia Carla porusza młodych z pokoleń Zet i Alfa, którzy uważają go za swojego świętego i wielką inspirację życiową. Pomódlmy się więc za jego wstawiennictwem, by młodzież odnajdywała, jak on sens życia w Bogu i potwierdzała to dziełami miłosierdzia.
Artykuł powstał na podstawie wypowiedzi Rajesha Mohura z filmu dokumentalnego "A Santidade é Possível - A Vida de Carlo Acutis", produkcji Minha Biblioteca Católica.

