separateurCreated with Sketch.

Valentina, przyjaciółka z dzieciństwa Chiary Corbelli, opowiada Aletei historie o ich młodości

Valentina Regoli, amie d’enfance de Chiara Corbella.

Valentina Regoli, amie d’enfance de Chiara Corbella.

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Aline Iaschine - publikacja 29.06.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Valentina Regoli i Chiara Corbella, przyjaciółki od najmłodszych lat, spędzały ze sobą wiele czasu, często w towarzystwie swoich sióstr. Chiara zmarła 13 czerwca 2012 roku, pozostawiając po sobie inspirujące dziedzictwo. Valentina rozmawia z Aleteią o ich głębokiej przyjaźni i dzieli się swoimi wspomnieniami.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Proces beatyfikacyjny Sługi Bożej Chiary Corbelli (1984-2012) oficjalnie wszedł w „fazę rzymską” 21 czerwca 2024 roku. Chociaż reputacja jej świętości rozprzestrzeniła się szeroko dopiero w ostatnich latach, była obecna za jej życia, gdy Chiara z niezwykłą wiarą stawiała czoła wielu próbom. Po stracie dwójki pierwszych dzieci wkrótce po urodzeniu, zaszła w trzecią ciążę, podczas której zdiagnozowano u niej raka. Odmawiając niektórych zabiegów, aby chronić życie swojego dziecka, urodziła chłopca w maju 2011 roku. Zmarła rok później w wieku 28 lat, pozostawiając po sobie prawdziwe świadectwo miłości i poświęcenia.

Podczas gdy koniec jej życia jest dobrze znany, jej młodość pozostaje mniej znana. Aleteia przeprowadziła wywiad z Valentiną Regoli, przyjaciółką Chiary z dzieciństwa, która była obecna zarówno w najważniejszych momentach, jak i najlżejszych, najbardziej beztroskich chwilach jej życia.

Aleteia: Valentina, czy możesz nam powiedzieć, jak poznałaś Chiarę?

Valentina Regoli: Poznałam Chiarę w 1994 roku. Chodziłam do szkoły średniej Monte Calvario w Rzymie, do tej samej klasy co jej siostra Elisa. Chiara, trzy lata młodsza ode mnie, chodziła z moją siostrą do szkoły podstawowej. Pewnego dnia, po mszy świętej, w której uczestniczyłam z moją mamą, poznałam bliżej Elisę. Niedługo potem zaprosiła mnie do młodzieżowej grupy modlitewnej we wspólnocie „Serce Jezusa”. Miałam 13 lat. W każde sobotnie popołudnie zbieraliśmy się razem - Elisa, Chiara, moja siostra, chłopak, który grał na gitarze i ja - aby się modlić. Wiele osób mówiło, że czuli coś wyjątkowego, gdy modliliśmy się razem. Po spotkaniach spędzaliśmy popołudnie w centrum Rzymu, po prostu dobrze się bawiąc. Tak dorastaliśmy, zawsze bardzo blisko siebie.

Jaka była Chiara jako dziecko, a potem jako młoda dziewczyna? Jaki miała charakter?

Chiara promieniała radością. Zawsze uśmiechnięta i serdeczna. Była również bardzo zabawna i uwielbiała żartować. Ale nigdy nie mówiła o nikim źle. Nawet jeśli ktoś zachowywał się źle, zawsze starała się go zrozumieć i usprawiedliwić. Nigdy nie tworzyła napięcia, zawsze szukała spokoju. Była prostą, cichą, promienną i naturalnie piękną dziewczyną.

Miałam ogromne szczęście dorastać z nią od 13 roku życia. To była czysta, szczera przyjaźń (...) Wierzę, że to jest fundamentalne, nawet dla młodych ludzi dzisiaj: znaleźć prawdziwych przyjaciół, z którymi można wzrastać w dobru i pięknie, aby zachować siebie. Kiedy przyjaźń jest prawdziwa, Chrystus już tam jest. Wieczność jest już tutaj.

Zawsze uderzała mnie jej wierność modlitwie. Byłyśmy bardzo bliskimi przyjaciółkami i często do siebie dzwoniłyśmy. Kiedy dzwoniłam do niej do domu, czasami jej matka mówiła mi, że Chiara i jej siostra nie mogą odebrać, ponieważ się modlą. Mimo że pochodzę z pobożnej rodziny, byłam pod wrażeniem, że poświęcały czas na modlitwę w ciągu dnia. Było to dla mnie trochę niezwykłe. Nie było dnia, żeby się nie modliła, to była fundamentalna część jej życia. Dla Chiary ten czas był priorytetem. Myślę, że to właśnie ta głęboka relacja z Panem uczyniła z niej osobę, którą później się stała.

Czy miała też wady?

Oczywiście, miała kilka małych wad. Raz nawet się pokłóciliśmy i w pewnym momencie trochę się od siebie oddaliliśmy, gdy zaczęła spotykać się z Enrico. Była na nim bardzo skupiona, a my czuliśmy się trochę pominięci. Ale piękną rzeczą w Chiarze było to, że wiedziała, jak się pogodzić i zawsze szukała sposobów na rozmowę.

Czy masz jakieś szczególne wspomnienia, którymi chciałabyś się podzielić?

Jest ich tak wiele! Dzieliłyśmy ich wiele, w tym wspaniałą wycieczkę do Nowego Jorku z moją siostrą, Chiarą, jej siostrą Elisą i ich rodzicami. Zazwyczaj moi rodzice nie pozwalali mi nigdzie jechać, ale w przypadku Chiary i Elisy mieli zaufanie. Piękno tego polegało na tym, że dużo podróżowali, ich ojciec zawsze uczył ich wolności, ciekawości i podróżowania, a Chiara była dzieckiem o tej mentalności.

Chiara Corbella
Chiara Corbella© Cristian Gennari

Pojechałyśmy do Nowego Jorku w 2001 roku, na krótko przed atakiem na Twin Towers. Byłyśmy naprawdę beztroskie, śmiałyśmy się i żartowałyśmy jak małe, szalone dziewczynki. Zwiedzałyśmy miasto i pamiętam, że karmiłyśmy mewy chipsami w pobliżu Statuy Wolności. Pamiętam też, że nasz pokój hotelowy zalała woda, a ja nadal spałam, nie zdając sobie z tego sprawy. Śmiałyśmy się z tego przez wiele dni. Pamiętam też, że kiedy przyjechałyśmy, ich ojciec zaskoczył nas limuzyną na lotnisku. Krzyczeliśmy jak szaleni z radości. To była wspaniała podróż.

Jak radziła sobie z chorobą?

Chiara zaakceptowała ją bez buntu. Oczywiście cierpiała, ponieważ miała męża i małego synka, którego tak bardzo pragnęła. Ale czuła, że to jest miejsce, w którym powinna być, że to jest to, do czego Bóg ją powołał. Nie sądzę, bym mogła zareagować tak jak ona, nie byłam dość silna. Ale ona przyjęła ten krzyż bez buntu, być może właśnie z powodu głębokiej relacji z Panem i intensywnej modlitwy.

Z Chiarą zawsze tak było: myśleliśmy, że jesteśmy tam, aby jej coś dać, ale otrzymaliśmy o wiele więcej.

Nie zawsze było to łatwe. Jej matka nie mogła się z tym pogodzić i wciąż miała nadzieję na cud. Oczywiście, żaden rodzic nie chciałby patrzeć na cierpienie swojego dziecka. Ale pewnego dnia Chiara westchnęła, jakby chciała powiedzieć: "Wystarczy, nie rozumiesz, że umrę?” Zaakceptowała to. Powiedziała, że tylko dlatego, że jesteś dzieckiem Bożym, nie oznacza, że omija cię cierpienie. Różnica polega na tym, jak je przeżywamy. A ona przeżywała je z wiarą, bez buntu, tak jak Jezus.

Czy nadal z nią rozmawiasz lub modlisz się do niej?

Zawsze się do niej modlę. Czuję, że jest ze mną. Miałam ogromne szczęście dorastać z nią od 13 roku życia. To była czysta, szczera przyjaźń. Nawet Enrico, jej mąż, zwykł mawiać, że nasza czwórka została zachowana, ponieważ zawsze byliśmy razem. Myślę, że to jest fundamentalne, nawet dla młodych ludzi dzisiaj: znalezienie prawdziwych przyjaciół, z którymi można wzrastać w dobru i pięknie, aby zachować siebie. Kiedy przyjaźń jest prawdziwa, Chrystus już tam jest. Wieczność jest już tutaj.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!