separateurCreated with Sketch.

Metoda Simone Weil na radzenie sobie z irytacją

Simone Weil

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Michael Rennier - publikacja 05.07.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Weil urodziła się we francuskiej rodzinie z wyższej klasy średniej w 1909 roku i nie miała zbyt wielu powodów do irytacji. A jednak, czasami potrafiła się mocno zdenerwować.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

W dzisiejszych czasach jest tak wiele powodów do irytacji. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ja sam jestem nieustannie zirytowany. Denerwuje mnie sposób, w jaki wszyscy prowadzą, dlaczego moje dzieci nie chcą robić tego, co im każę, dlaczego świat jest w niekończącym się chaosie, przechodząc od jednej katastrofy do drugiej, a fakt, że moja ulubiona drużyna sportowa nie radzi sobie tak dobrze, odkąd Tom Brady opuścił miasto.

Ciągłe irytowanie się nie jest powodem do dumy. Nawet jeśli udaje mi się od czasu do czasu rzucić zabawną ripostą, nie jest to zbyt przyjemna cecha. Jest to stresujące, dumne i wywołuje postawę cynizmu.

Co gorsza, dziennikarze i politycy zorientowali się, że ludzie, którzy są stale zirytowani i podenerwowani, są łatwymi ofiarami. Jeśli wiadomości karmią nas strumieniem nieprzyjemnych informacji, ponieważ „giełda się załamuje” lub „rozpoczyna się III wojna światowa”, będziemy przyklejeni do telewizora. Dolary reklamowe idą w górę.

Jeśli politycy będą nas straszyć, że druga partia to „naziści” lub „komuniści”, to będziemy głosować, zgłaszać się do wolontariatu i przekazywać więcej datków. Przynajmniej dostaną trochę tej słodkiej uwagi, której wszyscy pragniemy.

Zacznij badać

Wiedząc, jak niebezpieczne jest stanie się Platońską Formą Irytacji, przez ostatnią dekadę ciężko pracowałem, aby zmienić swoje podejście. Obecnie, gdy ktoś mnie irytuje, traktuję to jako sygnał do rozpoczęcia dochodzenia. Chcę wiedzieć, dlaczego jestem zirytowany, co to wywołało i jak przestać.

Badam sprawę, dopóki nie dotrze do mnie, że tak naprawdę nie ma się czym denerwować. Ludzie popełniają błędy. Nikt nie jest doskonały. Ten świat nie jest naszym domem. Życie jest dobre. Nawet jeśli nie wszystko idzie po mojej myśli lub cierpię niesprawiedliwie, życie wciąż jest dobre. Tą realizację i późniejszą zdolność do pozbycia się irytacji zawdzięczam mojej metodzie badawczej.

Metodę tę zaczerpnąłem od dwudziestowiecznej filozof Simone Weil, która urodziła się w 1909 roku i nie miała zbyt wielu powodów do irytacji. A jednak, czasami potrafiła się mocno zdenerwować.

Jako młoda dziewczyna odmówiła jedzenia cukru, solidaryzując się z żołnierzami walczącymi na froncie zachodnim podczas I wojny światowej. Jako nastolatka stała się socjalistką i pacyfistką, nieustannie zirytowaną tym, jak brutalne i niesprawiedliwe stały się rządy. Być może miała rację, ponieważ wkrótce na scenie pojawił się Hitler, zło wymagające znacznie silniejszej reakcji niż zwykła irytacja. Było to zło, które dotknęło ją osobiście, ponieważ rodzina Weil musiała uciekać do Stanów Zjednoczonych. Niedługo potem próbowała stworzyć brygadę kobiet, które miałyby skakać ze spadochronem na linię frontu i pomagać rannym żołnierzom. Nigdy jednak nie udało jej się wykonać skoku, ponieważ zdiagnozowano u niej gruźlicę. Będąc jeszcze młodą kobietą, zmarła w 1943 roku.

Od irytacji do spokoju

Ciekawą rzeczą jest to, że w miarę jak jej życie stawało się coraz trudniejsze, a jej cierpienie znacznie wzrosło, stawała się coraz mniej zirytowana. Stała się spokojną kontemplatorką, coraz bardziej doceniającą piękno i miłość.

Myślę, że w życiu wszyscy mamy okazje do irytacji. Niektóre z tych okazji są uzasadnione, a inne nie. Czasami po prostu lubimy się denerwować. Kiedy mamy to w zwyczaju, łatwo jest sobie na to pozwolić. Znam ludzi, którzy nieustannie narzekają i zawsze są podenerwowani. Inni ludzie, których sytuacja osobista jest o wiele trudniejsza i niesprawiedliwa, nigdy nie narzekają. Nawet jednym słowem. Ostatecznie nie możemy kontrolować okoliczności zewnętrznych. Możemy jedynie kontrolować to, jak reagujemy.

W tym miejscu pojawia się metoda badawcza Weil.

Zatrzymaj się i skup

Jej filozoficzne pisma można podsumować jako wezwanie do uważności. Dla niej uwaga oznaczała zapomnienie o sobie na chwilę, zwolnienie, poczekanie i niezachwiane skupienie. Kiedy coś nas denerwuje, jest to sygnał do zatrzymania się i zwrócenia uwagi.

Osobiście odkryłem, że kiedy jestem zirytowany, zawsze znajduję jakiś powód - często jest to nieuporządkowana emocja we mnie, taka jak duma, niecierpliwość lub zranione uczucia - a powód ten ujawnia się dopiero wtedy, gdy zwracam uwagę i przeprowadzam dochodzenie.

Irytacja jest instynktowną reakcją spowodowaną przez ego. Jest mi niewygodnie. Czuję się zraniony. Czuję się zestresowany. To ważny punkt, ponieważ przedmiotem badania jest nie tylko wewnętrzna jaźń, próbująca usprawiedliwić reakcję, ale w równym stopniu jest to badanie irytacji. Musimy uciszyć myśli i spojrzeć na zewnątrz.

Na zewnątrz i w górę

Wszystko to wydaje się dość proste. Tutaj jednak Weil zaskakuje. Nalega ona, by nasze badawcze spojrzenie kierowało się nie tylko na zewnątrz, ale także w górę. Kiedy jesteśmy zirytowani, powinniśmy oddać to uczucie Bogu i pozwolić, by zostało ono przemienione przez Jego miłość. Dochodzenie zmienia się z cynicznego poszukiwania tego, co nam przeszkadza, w pełne empatii poszukiwanie transformującej mocy miłości. Uwaga jest pozytywnym, zachęcającym spojrzeniem, które szuka w drugiej osobie lub wydarzeniu powodu do radości.

Uwaga, mówi Weil, „stanowi twórczą zdolność człowieka”, a także wyjaśnia, że „ilość twórczego geniuszu w każdym okresie jest ściśle proporcjonalna do ilości ekstremalnej uwagi”.

Innymi słowy, wielkość osoby polega na zapomnieniu o sobie na rzecz uważności na innych. Zapominając o sobie, paradoksalnie zaczynamy tworzyć, w tym stajemy się bardziej sobą. Uważna miłość to poświęcenie, w którym nic nie tracimy, a wszystko zyskujemy.

Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do uważnego skupienia się na zwiększaniu miłości Boga w świecie, a nie na szukaniu powodów do słusznego oburzenia i irytacji. Patrząc w ten sposób, powody do irytacji są boskim darem. Wzbudzone w nas negatywne uczucia są okazją do rozpoczęcia dochodzenia i zmiany siebie na lepsze.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!