separateurCreated with Sketch.

Maryja jako królowa i kadzidło [fragmenty]

Maryja-jako-krolowa-i-kadzidlo
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Michał Gołębiowski - publikacja 29.09.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Maryja – ukryta dla świata, a przygotowana przez Boga na Królową. Fragment najnowszej książki Michała Gołębiowskiego.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Zwiastowanie w codzienności

Ewangelia wspomina o Maryi po raz pierwszy w momencie, gdy jest jeszcze bardzo młoda, a jednocześnie wystarczająco dojrzała, aby przygotować się do zamążpójścia. Nie znamy dokładnych szczegółów jej spotkania z aniołem. Najpewniej był to zwyczajny dzień. Wedle tradycji rozpowszechnionych na Zachodzie, Maryja była wówczas zajęta lekturą, modlitwą oraz codziennymi domowymi pracami. Znaczenie tej figury jest jasne: anioł odwiedza Maryję, kiedy w odosobnieniu zajmuje się sprawami ducha, swoją zwyczajną powinnością względem nieba, czyli tą „niewielką cząstka”, która „nigdy nie zostanie jej odjęta” (por. Łk 10,42). Była jak ziarnko gorczycy rzucone w ziemię: schowana dla świata, choć przecież miało z niej wyrosnąć drzewo życia.

Maryja kontemplująca i pracująca – na tę harmonię ciała i ducha, modlitwy i praktycznego działania wskazywali zwłaszcza benedyktyni, dla których zasada ora et labora jest czymś fundamentalnym.

Studnia i purpurowa tkanina – symbole zaślubin

Nieco inaczej na Wschodzie, gdzie wielu mistrzów duchowych twierdziło, że do zwiastowania doszło przy studni. Było to ciche południe, najgorętsza pora dnia, tak jak wtedy, gdy Abrahama odwiedziło trzech posłańców od Boga. To nieprzypadkowy szczegół. Na osiedla Nazaretu wylewał się żar. Cały świat czekał na ochłodę. Zwyczajna dziewczyna, za jaką uważano w tej społeczności Maryję, miała udać się wówczas do pobliskiej studni, aby zaczerpnąć wodę, w przerwie od pracy nad tkaniem purpurowego sukna.

Wszystkie elementy tej historii cechują się niezwykłą głębią, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę symbolikę studni, przy której zgodnie z tradycją żydowską spotykali się narzeczeni. A więc Bóg, rodząc się z kobiety jako człowiek, dokonał zaślubin nieba z ziemią. Znaczenie ma również purpurowa tkanina. Oznacza ona bowiem godność królewską, zaś sama czynność jej tkania – to odnowienie ludzkiej natury. Tradycja syryjska w ciekawy sposób wiązała tę tkaninę z przepaską z liści figowych, którymi Adam i Ewa okryli swoją nagość po popełnieniu grzechu pierworodnego. Jednym i drugim odziewa się ciało. Liście figowe są jednak symbolem wstydu, a purpurowe sukno – przemienienia i chwały:

Liście hańby widziała,
Więc Córka utkała
Suknię pełną chwały
I matce wręczyła.

Nie możemy być pewni, która z wersji tej historii jest zgodna z faktami. Obie zawierają przecież elementy o dużym znaczeniu symbolicznym. A może oba przekazy to po prostu poetyckie sposoby ujęcia prawd wiary, zaś szczegóły historyczne mogły być nieco inne? Ewangelista zapisał jednak to, co na pewno powinniśmy wiedzieć: Maryja została tamtego dnia nazwana „łaski pełną” (czyli niepokalaną i bezgrzeszną), a następnie usłyszała zapowiedź, że stanie się matką i zrodzi oczekiwanego Mesjasza (zob. Łk 1,28-33). Dokonało się to, jak wiemy, bez udziału mężczyzny. Maryja była więc wówczas dziewicą (zob. Łk 1,34), i taką pozostała, aby jej Syn został osobiście ukształtowany przez Boga wewnątrz nietkniętej ziemi jej łona.

Moment poczęcia Chrystusa pięknie ujął św. Efrem Syryjczyk:

Obejmowała rozpalony ogień,
nosiła go bez szwanku.
Płomień stał się ciałem
i dał się Jej pieścić w rękach.

Jeden z największych teologów mistycznych, jakim bez wątpienia był św. Efrem Syryjczyk, najwyraźniej lubił wracać do obrazu Bożego ognia i związanych z nim paradoksów. Z jednej strony sam Bóg jest ogniem wszystko pochłaniającym (Hbr 12,29), a z drugiej – rodząc się jako dziecko, wymagał opieki ze strony kobiety. Za czasów Starego Przymierza dawał się poznać w wichurze, płomieniach, wstrząsach ziemi i grzmotach widzianych na szczycie świętej góry (zob. Wj 19,18; Pwt 4,11-12). Później pojawił się wśród ludzi w kruchym ciele dziecka (...).

Ogień Boga w rękach kobiety

Na opisie modlitwy pierwotnego Kościoła kończą się bezpośrednie wzmianki pism natchnionych na temat Maryi. Cała reszta pozostaje kwestią interpretacji poetyckich obrazów, symboli i tropów. Ponieważ Maryja była nową Arką, stworzoną przez samego Boga z krwi i ciała, jej odejście z tego świata kojarzono na przykład z fragmentem Apokalipsy: A potem otwarła się w niebie Świątynia Boga i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego Świątyni (Ap 11,19). Dodajmy na marginesie, że taka formuła interpretacyjna Pisma, mimo iż daleka od nowoczesnych metod egzegetycznych, nie jest zdradą ani uzurpacją względem utrwalonego świadectwa wiary. Stary i Nowy Testament zawierają przecież nie tylko zapisy dosłowne, lecz także cały odrębny przekaz misteryjny i mistagogiczny. Być może zatem jedną z ostatnich wzmianek o Maryi jest werset: Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie sam Bóg przygotował jej miejsce (Ap 12,6). Czy „miejsce” to znajdowałoby się, w takim wypadku, po prawicy Syna, gdzie czekało na nią wieczne królowanie?

Ostatnie chwile na ziemi i zaśnięcie Maryi

Wypada jednak przyznać, że o kresie życia Maryi nie dowiadujemy się z pism Nowego Testamentu niczego dosłownego. Mówi nam o tym jedynie zachowana tradycja ustna, której niejasnych śladów moglibyśmy się doszukiwać w dwunastym rozdziale Apokalipsy. Przekazy krążące wewnątrz wspólnot chrześcijańskich pozwalają nam na pewno stwierdzić, że Maryja dokonała swoich dni w towarzystwie uczniów Chrystusa. Już bardzo stare ikony pokazują, jak leży na posłaniu, otoczona czcią apostołów. Jeden z nich kołysze przy niej kadzidłem, a z nieba powraca Chrystus, aby zaprowadzić jej duszę do wiecznego domu.

W chwili „zaśnięcia” (dormition) Maryja została mocą Bożą zabrana z ciałem i duszą do nieba, aby w ten sposób wypełnić prorocze słowa Pieśni nad pieśniami: Pociągnij mnie za sobą, pobiegnijmy już teraz razem. Wprowadź mnie, królu, do swoich komnat (Pnp 1,4) . Podobno kiedy wznosiła się do nieba, spod jej stóp sypały się na grób i głowy apostołów płatki kwiatów. Bóg dał znać, że jej odejście było tak naprawdę nowymi narodzinami. A wraz z nimi objawiła się – duchowa płodność (...).

Przekaz wiary jest tu doskonale spójny. Narodzenie Boga wymagało, aby Maryja była wcześniej niepokalana, biała jak „lilia wśród cierni” (zob. Pnp 2,2), czyli uwolniona od grzechu pierworodnego, ponieważ Bóg wybiera na świątynię tylko to, co doskonałe, oddane i Jemu poświęcone. Ozdabia jej ściany drogimi kamieniami, które symbolizują łaski i cnoty. Maryja była ich pełna. Niepokalane poczęcie prowadzi z kolei do wniosku, że grób nie mógł pochłonąć ciała osoby wybranej na wyjątkowy dom Boży. Musiała zostać wniebowzięta. „Nie mogło bowiem”, modlił się św. German z Konstantynopola, „skoro byłaś obejmującym Boga naczyniem, Twe ciało w proch się rozpłynąć”.

Tak śpiewał Kościół: kobieta, która poczęła i zrodziła Życie dla świata, sama nie pozostała w cieniu śmierci. Właściwym miejscem tej prawdziwej świątyni z ciała nie był grób, ale wieczne miasto w niebie.

Powyższy tekst to fragment najnowszej książki Michała Gołębiowskiego „Maryja jako królowa i kadzidło”, wydanej pod patronatem Aletei. Śródtytuły pochodzą od redakcji. Książkę można nabyć tutaj.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!