separateurCreated with Sketch.

Czy kultura terapeutyczna wypiera religię? Odpowiedź specjalistów

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Czy psychoterapia nie zagarnia przestrzeni religii? Czy wiara może stać się psychoterapią? Czy potrzebujemy zjednoczenia systemów psychoterapeutycznych i religijnych? Psychoterapeuta Bogdan de Barbaro oraz ks. Grzegorz Strzelczyk odpowiadają na te pytania w rozmowie z Dominiką Tworek.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Czy wiara jest formą psychoterapii?

Czy religijność człowieka, rozumiana jako życie wiarą, jest jakąś formą psychoterapii?

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Jestem głęboko przekonany, że dobrze przeżywana relacja z Bogiem uszczęśliwia człowieka. 

Czyli jest terapeutyczna.

GS: Jeżeli tak zdefiniujemy terapię, że służy uszczęśliwieniu człowieka, to pewnie tak.

Bogdan de Barbaro: Tyle że terapia nie służy uszczęśliwieniu człowieka.

GS: Powiedziałbym, że trochę jednak służy, w takim sensie, że terapia uczy człowieka, by świadomie przeżywał swój stan szczęśliwości.

BdB: Na pytanie, po co w ogóle jest psychoterapia, może być wiele odpowiedzi. Bałbym się jednak stwierdzenia, że terapia ma służyć uszczęśliwianiu. Do tego dochodzi jeszcze pytanie, czym jest szczęście. Czy to długotrwały stan czy chwila?

GS: Możemy użyć bezpieczniejszego pojęcia dobrostanu.

BdB: Słusznie. Światowa Organizacja Zdrowia podaje zresztą taką definicję, że zdrowie to nie tylko brak objawów, ale wellbeing, czyli ogólny dobrostan człowieka, obejmujący sferę psychiczną, fizyczną i emocjonalną.

Skoro celem psychoterapii nie jest uszczęśliwianie człowieka, to co nim jest?

BdB: Cele uzgadnia się z pacjentem podczas pierwszych sesji konsultacyjnych. Do gabinetu psychoterapeuty rzadko przychodzą osoby, które definiują swój problem w ten sposób: „jestem nieszczęśliwy i chcę porady, jak to zmienić”. Przychodzą raczej z konkretnym objawem lub problemem: konfliktem, cierpieniem, bezradnością. Gdybym już miał się odnieść do tego „szczęścia”, powiedziałbym, że terapia ma pomóc w dostrzeżeniu przeszkód na drodze do szczęścia. Jeżeli kogoś boli ząb, to żeby nie wiem jak był w życiu szczęśliwy, w czasie trwania tego bólu szczęścia nie będzie odczuwać. Trzeba zrobić coś z zębem i potem dopiero odnaleźć drogę do szczęścia. W psychoterapii jest chyba podobnie. Za Władysławem Tatarkiewiczem można powiedzieć o dwóch sposobach rozumienia szczęścia: stanie chwilowego szczęścia oraz szczęśliwości jako pewnej cesze osobowości. W gabinecie oba te wymiary majaczą gdzieś na horyzoncie, niemniej nigdy nie zdecydowałbym się podjąć terapii pacjenta z celem „pracujemy nad tym, żeby pan był szczęśliwy”. Jeśli natomiast podejmiemy pracę nad jego konfliktem na przykład z nastoletnim synem albo nad stanami lękowymi, które przynoszą mu cierpienie, to możliwe, że po usunięciu tych problemów otworzą się ścieżki do dobrostanu.

Kultura terapeutyczna a religia

Kultura terapeutyczna przekłada się na sferę religii?

GS: Widzę pokusę wśród młodych księży, by zagarniać przestrzenie terapeutyczne, co się bierze stąd, że coraz częściej spotykają się oni z takim zapotrzebowaniem. Ludzie przychodzący do księdza oczekują pomocy psychicznej i zakładają, że spowiedź jest taką formą wsparcia. To kłopotliwe. Żyję w celibacie po to, by być dostępnym dla innych, ale jestem specjalistą od relacji z Bogiem, a nie od rozwiązywania problemów natury emocjonalnej. Pewne kwestie duchowe zazębiają się oczywiście ze sferą psychoterapii, ponieważ pod tę relację z Bogiem najczęściej „podpiętych” jest mnóstwo innych spraw. Nie jestem jednak psychoterapeutą i nie podejmuję się wchodzenia w relację psychoterapeutyczną.

BdB: Dorzucę, trochę tytułem polemiki, że jakkolwiek księża nie są psychoterapeutami, dobrze byłoby, żeby mieli osobowość terapeutyczną. Czyli żeby mieli w sobie rodzaj empatii, wrażliwości na drugiego człowieka, umiejętności dialektyczne, umiejętność kontenerowania trudnych emocji, które w nich są obecne.

Zdystansowania się?

BdB: Raczej krytycznego spojrzenia na dialog duszpasterski i odróżnienia granic tego dialogu, za którymi zaczyna się psychoterapia. Dobrze byłoby, po prostu, aby duszpasterz miał pewne kompetencje, których uczymy terapeutów.

GS: Wiele z tych umiejętności przydaje się potem, żeby być dobrym liderem we wspólnocie.

Czy zatem kultura terapeutyczna nie wypiera religii z kolejnych przestrzeni naszego życia?

GS: A może coraz częściej mamy do czynienia z człowiekiem, który ma różne potrzeby – jedną z nich jest potrzeba wsparcia – i oczekuje, że zostaną one zaspokojone w przestrzeni, jaką on uznaje za bezpieczną? Jeżeli jako wierny ma bezpieczną relację z duszpasterzem, to otwiera się przed nim. Ma prawo nie wiedzieć, czy potrzebuje psychoterapii czy rozmowy duchowej. To ja powinienem umieć określić, kiedy kończą się moje kompetencje.

BdB: W człowieku wymiar horyzontalny ma być zjednoczony z wertykalnym. Relacje z ludźmi i z samym sobą (wymiar horyzontalny) powinno się omawiać w gabinecie. Relacja z Bogiem i ten fragment „ja”, który jej dotyczy (wymiar wertykalny), to już kompetencje duszpasterza. Są to kręgi zachodzące, iloczyn zbioru nie jest pusty.

GS: Tym, co mnie interesuje, jest również kwestia relacji wspólnotowych. Przez to, że ktoś źle funkcjonuje w grupie, ujawniają się nieraz trudności i problemy osobiste. Jeśli widzę, że ktoś nie potrafi skomunikować się z pozostałymi, jest piętnowany, źle traktowany, wykluczony, to mam sygnał, by się tym zainteresować. Jako lider wspólnoty mogę zadziałać proaktywnie, czego raczej nie mogą terapeuci. Czasem polega to na rozwiązywaniu konfliktów, budowaniu dobrych relacji. Czasem trzeba komuś powiedzieć, że nie może już pełnić danej funkcji, bo staje się na przykład przemocowy albo przynajmniej tak jest odbierany.

Zajmowałem się kiedyś przygotowywaniem kandydatów do diakonatu stałego, czyli ludzi żyjących w małżeństwie, którzy przyjmują święcenia. To specyficzna sytuacja. W tym procesie musi odnaleźć się również małżonka kandydata. Potrzebna jest diagnoza i wsparcie w pracy nad niektórymi aspektami osobowości. Jeśli jako formator wiem, jaka osobowość będzie optymalna dla danej posługi, to mogę wskazać, nad czym kandydat powinien pracować. I niekiedy odsyłam go do terapeuty. 

Zjednoczenie psychoterapii i religii?

Może system psychoterapeutyczny i religijny powinny się zjednoczyć, by lepiej pomagać ludziom?

BdB: Przypomina mi się rozmowa w ramach pewnego podcastu, podczas której prowadzący podsuwał mi do skomentowania różne fragmenty Nowego Testamentu. To były takie reguły pomocne w osiągnięciu dobrostanu. W wielu odnajdywałem sens de facto psychoterapeutyczny, a w każdym razie z zakresu higieny psychicznej – na przykład w przypowieści o belce we własnym oku i drzazdze u innych. Psycholog by powiedział, że jest to ilustracja zagadnienia „mój autoportret a projekcja”. Można więc sobie wyobrazić dialog obu dziedzin, uzupełnianie się – z wykorzystaniem innego języka, z zachowaniem odrębności i różnic. Mnie to pasuje.

W grupach AA ludzie modlą się do Boga, siły wyższej, jednak z zaznaczeniem: „jakkolwiek ją pojmuję”. Potrzebujemy takiego odniesienia?

GS: Taka potrzeba – niezależnie od kwestii wyznaniowych – jest atawistyczna, czyli głęboko zakorzeniona w naszej ewolucji. Ludzie szukają jej zaspokojenia na różne sposoby.

BdB: Dlatego, kierowani pytaniami metafizycznymi, szukają wspólnot podobnie na nie odpowiadających. W tym sensie nie ma zagrożenia, że psychoterapeuta zagarnie obszar leżący poza jego kompetencjami, bo psychoterapeuta nie jest od rozstrzygnięć metafizycznych.

GS: Raczej od pomagania podmiotowi rozstrzygającemu.

Okładka książki „Duch i psyche. Razem czy osobno”

Fragment książki „Duch i psyche. Razem czy osobno”. Bogdan de Barbaro i ks. Grzegorz Strzelczyk w rozmowie z Dominiką Tworek. Wyd. ZNAK.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji Aletei.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!