separateurCreated with Sketch.

Cud za wstawiennictwem Błogosławionych Małżonków. Mała Esterka żyje dzięki ich modlitwie

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dorota Niedźwiecka - publikacja 27.10.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Gdy w trzeciej ciąży znów pojawiły się krwotoki, Amelia i Dominik bali się najgorszego. „Nie chcemy stracić kolejnego dziecka” – powtarzali z trwogą. Wtedy przypomnieli sobie o błogosławionych małżonkach, którym dziś dziękują za życie swojej Esterki.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

– Przerażony, wziąłem do ręki telefon i wykręciłem numer Enrichetty Beltrame-Quattrocchi, najmłodszej córki błogosławionych małżonków – wspomina Dominik Golema. – „Dobrze, zaraz poproszę rodziców” – powiedziała, wysłuchawszy mojej relacji.

Początek

Amelię i Dominika Golemów połączyło zamiłowanie do Francji i podróży. A przede wszystkim to, że oboje chcieli stawiać w życiu Boga na pierwszym miejscu. Pobrali się w czerwcu 1999 r. i zamieszkali w domku pod Wrocławiem, u rodziców Dominika.

Gdy trzy lata po ślubie, w trzynastym tygodniu ciąży, stracili swoje pierwsze dziecko, trudno było się im z tym pogodzić. Ból po odejściu Kamila rozrywał serca, a ukojenie przynosiła jedynie modlitwa. Wysłuchana: bo półtora roku później z radością powitali na świecie Karola.

W domu Błogosławionych Małżonków

To było nieco ponad dwa lata po tym, jak papież Jan Paweł II beatyfikował razem pierwszą parę małżeńską – Marię i Luigiego Beltrame-Quattrocchi. Państwo Golemowie po przeczytaniu książki o błogosławionych małżonkach byli zachwyceni. Do tego stopnia, że będąc w maju 2005 r. w Rzymie, postanowili odwiedzić fundację, zajmującą się rozwojem ich kultu.

– Było upalne lato, a tu przyjemna klimatyzacja, chłodna woda do picia, miejsce, by przewinąć Karola – wspomina Amelia Golema. – Dostaliśmy książki, masę obrazków i… numer telefonu do córki państwa Beltrame-Quattrocchich.

„Zadzwońcie do Enrichetty, na pewno się ucieszy” – usłyszeli.

„Ale jak zadzwonić? Co powiemy? – takie myśli kołatały się im po głowie. Samolot do Polski mieli za kilka godzin. „To może być jedyna okazja” – uświadomili sobie i zadzwonili. Na szczęście oboje znają włoski, z łatwością więc mogli się porozumieć. Byli przeszczęśliwi, gdy Enrichetta zaprosiła ich do siebie – do mieszkania, w którym żyli Błogosławieni Małżonkowie. Na szczęście nieopodal była stacja metra, więc pokonanie około 8 km z powrotem do centrum Rzymu poszło im sprawnie.  

Pogodna staruszka

Enrichetta była czwartym dzieckiem Quattrocchich. Gdy Maria zaszła z nią w ciążę, w 1913 r., doszło do komplikacji, które zagrażały życiu ich obu. Lekarz zaproponował wówczas aborcję, którą małżonkowie odrzucili.  Zawierzyli dziecko Matce Bożej, a kilka miesięcy później na świat przyszła zdrowa Enrichetta. To właśnie ona jako 91- letnia elegancka i pogodna rzymianka w pantoflach na niewysokim obcasie stanęła w drzwiach mieszkania na trzecim piętrze przy ulicy Agostino Depretis 86.

Towarzyszyła jej przyjaciółka z sąsiedztwa. Jej serdeczny uśmiech w okamgnieniu przełamał wszelkie bariery. Zdążyli zamienić parę zdań, gdy do mieszkania dotarł kapłan, by – jak co dzień – o godz. 16.30 celebrować Mszę św. w jednym z pokoi, urządzonym jako kaplica z obecnym na stałe Panem Jezusem.

Życie zwykłe, niezwykłe

– Po Eucharystii usiedliśmy w saloniku – mówi Amelia. - Enrichetta rozradowała się, słysząc imię naszego syna – Karola i wspominając ledwo zakończony pontyfikat Jana Pawła II. Uśmiechała się, gdy syn podczas Mszy św. położył się przed ołtarzem, gdy  potem wychodził na balkon i raczkował przy biurku.

„Tato często przy nim pracował – opowiadała. – A tu jest sypialnia rodziców. Wizerunek Najświętszego Serca Jezusowego nad kominkiem to pamiątka intronizacji Go w naszej rodzinie”.

Spotkanie trwało może godzinę. Amelia i Dominik czuli się jak „wewnątrz relikwii”. Pobyt w mieszkaniu Błogosławionych pozostał w pamięci jako coś niezwykłego, a jednocześnie naturalnego. 

– Ich dom, sypialnia, stół w salonie – odkryliśmy, że one naprawdę istnieją – mówią. – I docierało do nas coraz bardziej, że święci to nie tylko postaci z witraży w gotyckich kościołach albo męczennicy, ale zwykli mieszkańcy, np. Rzymu. „Przeżyli zwykłe życie w niezwykły sposób” – mówił o nich Jan Paweł II. I to stało się dla nas osobistym zadaniem.

Telefon do Nieba

Państwo Golemowie odwiedzili Enrichettę jeszcze raz, w październiku 2025 r., gdy pojechali na kanonizację ks. Zygmunta Gorazdowskiego. W styczniu 2006 r. zadzwonili do niej, by złożyć życzenia na Dzień Babci. Ucieszyła się.  

Wkrótce Amelia zaszła w kolejną ciążę, a w 13 tygodniu znów pojawiły się znajome bóle i krwawienia. Takie same, jak przed utratą Kamila. Lekarze nie potrafili temu zaradzić. Golemowie byli przerażeni. Po kolejnym krwotoku Dominik odruchowo zadzwonił do Enrichetty. „Oczekujemy narodzin. Są takie i takie objawy. Boimy się, że znów nie doczekamy dziecka” - wyszeptał.  „Dobrze, zaraz poproszę rodziców” – odpowiedziała ze spokojem. Bóle i krwawienia ustały tego samego dnia po południu i nie pojawiły się już do końca ciąży. Na świat przyszła zdrowa Esterka.

Cud narodzin

W 2012 r. Enrichetta odeszła do Domu Ojca.

- Dopiero z nią rozmawialiśmy i pach – przechodzi na drugą stronę – mówi Dominik o dzisiejszej kandydatce na ołtarze. – Nie trzeba już dzwonić na stacjonarny, żeby z nią porozmawiać i można się porozumieć w każdym języku.

Rok po odejściu Enrichetty, Amelia zaszła w kolejną ciążę. I znów pojawiło się krwawienie, bóle i ten niepokój, co kiedyś. Golemowie sięgnęli po modlitewnik i natrafili na modlitwę za wstawiennictwem patronki od spraw trudnych i beznadziejnych – św. Rity. Zaczęli ja odmawiać.

Kilka dni później lekarz prowadzący Amelię nie dostrzegł na USG żadnych śladów krwawienia. „To po prostu niemożliwe” – powiedział. Zrozumieli, że dziecko jest pod dobrą opieką. Modlitwę odmawiali każdego dnia aż po dzień narodzin, który przypadł w dniu wspomnienia Błogosławionych Małżonków – 25 listopada. Z wdzięczności dali dziewczynce na imię Rita.

W 111 rocznicę

Na drugie urodziny Rity zbudowali w ogrodzie, pomiędzy orzechem a tujami, kapliczkę ku czci błogosławionych Marii i Luigiego Beltrame-Quattrocchi. Koleżanka narysowała projekt.

- Chcieliśmy ją postawić na 100-lecie ich sakramentu małżeństwa, zrobiliśmy to na 111 rocznicę - wyjaśnia Dominik. – Mówimy o niej: rocznica trójjedyna.

W kaplicy znajduje się także tablica, upamiętniająca ich pierwsze dziecko: Kamila. A co roku, w rocznicę ślubu Marii i Luigiego i nie tylko, Amelia i Dominik dokładają starań, by została tu odprawiona Msza św. Dotychczas cud przeistoczenia dokonał się w tym miejscu około czterdziestu razy.

Trzeba dawać świadectwo

„Trzeba dawać świadectwo” – zdanie Enrichetty, które wypowiedziała na pożegnanie po pierwszym spotkaniu, wciąż do nich wracało.  Coraz częściej czytali książki o Błogosławionych Małżonkach i ich listy, i z ciekawością coraz bardziej odkrywali, jak życie małżeńskie może stawać się wspólną drogą do świętości. Wraz ze znajomymi zaczęli organizować co roku Parafialną Oktawę Małżeńską – czyli ośmiodniową formację  przy parafii, podczas której pary celebrują i świętują swój sakrament małżeństwa.

– Świętowanie rocznicy sakramentu małżeństwa jest tak ważną uroczystością, że dobrze jest przygotować się do niego nowenną i uczcić jeszcze oktawą, na wzór świętowania przez osiem dni najważniejszych kościelnych świąt – uśmiechają się.

Zaprojektowali specjalną grę dla małżeństw, która ma za zadanie pogłębić związek, napisali kilka książek poradnikowych, prowadzą vlog i nagrali program telewizyjny w EWTN Polska. A z wdzięczności dla kapłanów, którzy błogosławią sakramentalne związki, zainicjowali coroczną pielgrzymkę rowerową do Mzyk, polskiego Ars.

– Błogosławieni Maria i Luigi przypominają, że o świętość małżeństwa, rodziny i życia musimy dzisiaj wszyscy zabiegać i jej bronić – podkreślają państwo Golemowie. - Oni są już w Niebie, a my na mocy Świętych Obcowania możemy korzystać z ich wsparcia, by przeżyć nasze zwyczajne życie – niezwykle, bo z Bogiem.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!