Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jesteś sam, daleko, ciemno, zimno, ludzi mało – dlaczego wybrałeś Norwegię? Pytają go znajomi, a on odpowiada – 20 lat temu przyjechałem do Norwegii jako diakon i z ks. Wojciechem, ówczesnym proboszczem, jeździliśmy 200 kilometrów na Mszę Świętą na którą przychodziły cztery osoby. I pytałem – ale to tak? No właśnie tak i… to mnie urzekło.
Koniecznie zobacz galerię zdjęć z misji w Norwegii!:
Ks. Rafał Ochojski MSF, misjonarz św. Rodziny, szósty rok pracuje w Norwegii. Aktualnie jest proboszczem Parafii św. Michała Archanioła w Hammerfeście, najbardziej wysuniętej na północ parafii kościoła katolickiego na świecie. Wcześniej był, jak sam podkreśla, usatysfakcjonowanym duszpasterzem młodzieży, a jeszcze wcześniej, podobnie szczęśliwym wikarym Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Złotowie.

Aleteia: Jak odkrywać Boga w Norwegii?
ks. Rafał Ochojski: Duszpasterstwo w północnej Norwegii to nie jest duszpasterstwo statystyki, tylko duszpasterstwo jednostki. Tu nie liczymy wiernych procentowo, bo ja sobie ich policzę sam dokładanie (śmiech). Każda nowa osoba jest zauważana. Bardzo doświadczam ewangelicznej przypowieści o zagubionej owcy czy drachmie. Ponadto Norwegia to kraj protestancki, występuje tu zjawisko nie tak znane w Polsce, mianowicie konwersja z protestantyzmu na Kościół katolicki, mam takie doświadczenie z mojej parafii z czerwca ubiegłego roku. To bardzo wzruszające doświadczenie.

Jak szukać Boga?
Często powtarzam na kazaniach, że Pan Bóg jest zawsze blisko ciebie, jakkolwiek byłbyś daleko od Niego. Jak Go szukać? Tu chyba nie ma prostej odpowiedzi, jak różni jesteśmy, jak mamy inne doświadczenia życiowe, jak w różnych sytuacjach się znajdujemy, tak w tych sytuacjach przychodzi Pan Bóg. Szukać możesz w sakramentach, bo tam jest obecny. W różnego rodzaju sytuacjach, bo przez nie działa i to na różny sposób. Szukać Pana Boga warto w codzienności. Zachęcam, żeby rano, w krótkiej w modlitwie zadawać pytanie: Panie Jezu, a gdzie się dzisiaj schowałeś? Gdzie jesteś? W jakiej sytuacji? W jakim człowieku? W jakim zdarzeniu? Żeby mieć w sobie taką detektywistyczne zacięcie, żeby czytać dzień, gdzie jest Pan Bóg dziś? I dostrzegać Go, zarówno w tych spektakularnych wydarzeniach, jak i w drobnych rzeczach.

W jaki sposób pomaga w tym ta spektakularnie piękna natura?
Myślę, że Pan Bóg nie oparł się przypadkowo o swoją boską klawiaturę i Mu się to przypadkowo nie stało (śmiech). To nie jest dzieło przypadku! To jest dla mnie bardzo spójne: element duchowy, sakramentalny, ludzki i ten naturalny. Teraz, gdy jest względnie ciepło i nie ma śniegu, jest dobrze. Pewnego dnia był piękny, bezchmurny poranek, za plebanią jest góra, słońca jeszcze nie było widać, ale już się dopychało, byłem zmęczony po 800 km podróży, ale poszedłem otworzyć kościół i wziąłem rower, brewiarz i pojechałem. I to jest duchowy magnetyzm w naturze. Dla mnie to jest doświadczenie łaski Bożej. Dlaczego? Wiedziałem, że jestem do niczego, byłem zmęczony po podróży, a w przeciągu kilku sekund byłem w stanie wsiąść na rower i pojechać.

A zimą?
Zima i noc polarna jest wyznawaniem, to jest trudny czas. Pamiętam z dzieciństwa zaspy śniegu po pas, ale to jest nic, w porównaniu do zim tutaj. Sam klimat nocy polarnej jest wymagający, także fizycznie, trzeba się suplementować, żeby organizm utrzymać w pionie. Do naszej parafii należą parkingi i garaże, wynajmujemy je i każdego ranka, kiedy jest zima, dwie godziny schodzi mi się na odśnieżaniu parkingu i garażu, czasami też robię to wieczorem, w zależności od tego, jak sypie. Praca jest trudna, mówię sobie, że idę trenować, czasami zdarzało mi się 14 km samego odśnieżania zrobić. To ośnieżanie jest inne, niż znamy je w Polsce, nie jest tylko odwaleniem śniegu łopatą, śnieg trzeb załadować i wywozić taczką, ponieważ jesteśmy w centrum miasta.
Co jeszcze jest wyzwaniem na tej misji?
Wyzwaniem jest odprawianie Mszy na wyjeździe, bo wiele razy nie da się dojechać. Jest taka aplikacja drogowa, która sprawdza, czy drogi są otwarte i czasami są zamknięte i muszę odmówić. W kwietniu jechałem na chrzest, była śnieżyca, sypało z każdej strony, jechałem przez góry, na otwartym terenie, po którym pług nie zdążył jeszcze przejechać, było z pół metra świeżo nawianego śniegu na drodze i jedyne co widziałem, to tyczki wystające z niego. I teraz musisz pamiętać, żeby jechać między nimi. Noc, śnieg, tyczki wystające z ziemi i przy dłuższej trasie nie wiesz, czy wjeżdżasz na drogę czy właśnie z niej zjeżdżasz. To wykańczające doświadczenie.

Co zaskakuje Księdza w Norwegii?
Różnorodność kościoła, mam w parafii blisko 50 narodowości, na niedzielnej Mszy św. jest ich przynajmniej kilkanaście. Tu doświadczam katolickości kościoła, gdy spotykam ludzi z tak różnych kultur, z tak wieloma doświadczeniami, mentalnością, a w czasie Mszy św. jesteśmy tak bardzo jedni, patrząc na ołtarz widzimy to samo, czujemy w ten sam sposób, wyobrażenie mamy podobne, wiedzę katechetyczną również. I we wszystkich kościołach katolickich słyszymy dziś to samo, te same są modlitwy, oracje, słowo, to jest bardzo ubogacające.

Co wyróżnia kościół w Norwegii?
Tu jest mała liczba osób, wszyscy znamy się po imieniu, wiem, co u kogo się dzieje, to takie duszpasterstwo machających łapek. Piję kawę, siadam przy oknie, ktoś znajomy idzie drogą, pukam w okno i macham do niego. Często przechodzącym jest wikary z parafii protestanckiej, ma żonę katoliczkę i oni są często obecni na niedzielnej Mszy św. Te proste gesty scalają ludzi w codzienności.

Mówi Ksiądz, że uczy się modlitwy bycia, o czym wspominał o. Badeni.
Synonimem słowa modlitwa jest dla mnie obecność. Modlić się ciszą, kontemplacją, słuchaniem. Z Ewangelii wiemy, że jak ludzie przychodzili do Jezusa, to po to, żeby Go słuchać, a konsekwencją było uzdrowienie. My często przychodzimy z konkretnym pakietem życzeń na modlitwę. Norweskiego słowa „modlić się” Norweg używa, żeby o co poprosić. Skoro to jest to samo słowo, to może to budzić takie wrażenie, że modlić się oznacza prosić o coś. I jako mały chłopiec tak samo się modliłem. Dziś wybieram modlitwę uwielbienia, obecności, adorację.

O czym mówi Pan Bóg?
Zawsze o tym, co ważne, nie zajmuje się głupotami. Codziennie mówi o czymś innym. I do każdego w inny sposób. Mówi o tym, że jesteś dla mnie ważny, bo za nieważnych nie umarłbym na krzyżu. Uniwersalizm przekazu Pana Boga do człowieka to Jego miłość do niego, którą objawia na wiele sposób. Jeszcze w Polsce na rekolekcjach mówiłem ludziom o tym, że dzień, w którym zostałeś poczęty, był dniem, w którym Pan Bóg stwierdził, że świat nie może istnieć dłużej bez ciebie. W oryginalnym cytacie jest, że kiedy „się urodziłeś”, ale ja uważam, że dużo wcześniej.
Za co jest Ksiądz wdzięczny?
Mam dwie pule wdzięczności. Jedna ogólna – za życie, kapłaństwo, powołanie, bliskich mi ludzi. Druga, to jest pula codzienności, że coś mi się udało zrobić. Wdzięczność rodzi hojność – przypomina mi jeden ze współbraci. I im bardziej jestem wdzięczny, tym bardziej jestem przeniknięty obecnością Bożą. Wiele było takich sytuacji, których po ludzku patrząc, wiedziałem, że sam nie dam rady zrobić. Dla mnie definicja łaski Bożej jest taka, że za każdym razem, kiedy uda mi się zrobić coś, co daje dobre owoce, a robię to wbrew moim zdolnościom, chęciom, predyspozycjom, to jest to dowodem działania Łaski Bożej.

I dzieją się rzeczy niezwykłe…
Kiedyś po wieczornej Mszy św. przyszła mi taka myśl – fajnie byłoby postawić figurę Matki Bożej przed kościołem. I zaraz po niej druga – nawet nie wiem, jak się za to zabrać! Co prawda jestem po kierunku budowalnym, ale dróg i mostów, a nie cokołów i figur. Pomyślałem, no dobrze, ale skoro to jest z Bożego natchnienia, to pójdzie. Rozmawiałem z polskimi sąsiadami, mówię im o pomyśle, że to nie będzie ciężka figura, bo zrobiona z syntetycznej żywicy, że to też nie będzie tak kosztowne. A oni mi na to, że jadą do Polski na wakacje i mogą ją przywieść. Z inną rodziną rozmawiam i dzielę się, że będziemy figurę Matki Boskiej z Polski sprowadzać i myślę o cokole, na co słyszę, że ojciec tej rodziny go postawi. Postawiliśmy cokół, na niej figurę i patrzę, że oświetlenie by się przydało i zaraz znalazł się ktoś z kościoła, kto to zrobił. Jak tu nie się czuć zaopiekowanym, jak nie czuć Jego obecności?


![{"rendered":"Tam, gdzie s\u0142o\u0144ce znika na dwa miesi\u0105ce. Polak proboszczem na ko\u0144cu \u015bwiata [galeria]"}](https://wp.pl.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2025/10/Ks-Rafal-Ochojski-0101.jpg?w=620&h=310&crop=1?resize=620,310&q=75)

![Msza to otwarte niebo. Ci młodzi doświadczyli tego namacalnie [ZDJĘCIA]](https://wp.pl.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2024/08/453075562_10168864116620273_8287680726290956684_n.jpg?resize=300,150&q=75)






