Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 20/04/2024 |
Św. Agnieszki z Montepulciano
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Nie mów „tak”, jeżeli wcześniej nie odpowiesz sobie na te 3 pytania

DEMANDE EN MARIAGE

© Shutterstock

Edifa - 01.01.20

Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji w kwestii tak poważnej i delikatnej, jaką jest zobowiązanie się na resztę życia, trzeba bacznie przyjrzeć się swojemu ciału, sercu i głowie!

Głowa w naszej wewnętrznej konstrukcji ma dowodzić całą resztą. Jest kapitanem na pokładzie. Dobry szef zawsze robi rozeznanie wśród podwładnych. Zły podejmuje decyzje sam, albo pozwala im robić, co chcą.

Co mówi moje ciało?

Dowódca zaczyna wywiad od swojego zastępcy odpowiedzialnego za sprawy materialne: jego rola jest niezbędna, ale nie posiada on pełnego obrazu sytuacji. Musi być zatem bardzo posłuszny, tak, żeby nie narażać całego statku na pożar albo zatonięcie, bo wtedy nie nikt już nie będzie mógł nic poradzić. Tym zastępcą jest ciało. Co mówi ono w kontakcie z tą osobą? Jest zadowolone czy nie? Muszę być bardzo wyczulony na jego reakcje.

Nie mogę powierzyć mu sterów, ale muszę wziąć pod uwagę to, co mówi. W sprawie małżeństwa jako doświadczenia duchowego, które staje się ciałem, zdanie mojego ciała jest kluczowe. Jeżeli moje ciało jest zadowolone: druga osoba mi się podoba, jestem szczęśliwy w jej towarzystwie, czuję się dobrze, etc. możemy przejść na poziom wyżej. Jeżeli nie, to uwaga!

Co mówi moje serca?

Następnie szef musi porozmawiać ze swoim zastępcą od spraw uczuciowych. Jest nim serce. Jego opinia okazuje się nie mniej ważna. Fatalnie byłoby nie brać jej pod uwagę, ponieważ serce wypowiada się w rozstrzygającej kwestii: czy kocham? Nie należy pozwolić mu decydować w pojedynkę, ponieważ łatwo się zachwyca i zaślepia, ale jednocześnie bez niego nic nie można zrobić. Nie będziemy w stanie zobowiązać się, by spędzić resztę życia z drugą osobą, nie kochając jej, myślę, że nikt nie ma co do tego wątpliwości. A żeby serce było zdolne zrozumieć powagę sytuacji i dać głowie odpowiednią informację zwrotną, musi postępować bardzo ostrożnie.

Każdy powinien dobrze znać własne wnętrze, aby nie wyciągać fałszywych wniosków z tego, co podpowiada mu serce. Inaczej zareaguje romantyk, a inaczej ktoś wiecznie niezdecydowany. Inaczej ten, kto potrzebuje bardziej matki niż żony, a inaczej samotnik, który stroni od otoczenia. Inaczej ktoś, kto czerwieni się na każdym kroku, a inaczej ten, kto co rusz się w kimś zakochuje. Trzeba nauczyć się swojego serca i nie można tego zrobić samemu. Jeżeli serce daje zielone światło, można przejść do kolejnego etapu. Ale nic nie jest jeszcze przesądzone.

Co mówi moja głowa?

Przed nami jeszcze jeden egzamin, trzeba przekonać się, co sądzi głowa. Człowiek jest istotą rozumną, zdolną do zrozumienia sytuacji, rozeznawania co dla niego złe bądź dobre w świetle tego, co podpowiada mu doświadczenie, Ewangelia, rozwaga, itp. Człowiek rozumny zdaje sobie sprawę z tego, że wokół niego nie dzieje się najlepiej. Dostrzega przeróżne rodzinne tragedie i nie ma najmniejszej ochoty sam przez nie przechodzić. Będzie zatem szukał sposobu, aby zredukować do minimum ryzyko osobistej katastrofy. I to jest możliwe! Zanim się zobowiąże, musi postawić sobie kilka słusznych pytań i nie ignorować żadnej odpowiedzi, nawet jeżeli jakaś mu się nie spodoba.

Nie wymienimy tutaj wszystkich możliwych pytań, jakie warto sobie zadać, każdy musi sobie sporządzić własną listę, ograniczymy się do paru przykładów. Bardzo nieroztropne jest pobierać się z osobą, której światopoglądu religijnego nie znamy. Nie uśmiechajcie się, znam mnóstwo par, które nigdy nie rozmawiały na ten temat, ani przed zaręczynami, ani w narzeczeństwie. Wiemy przecież, że małżeństwo ma przede wszystkim wymiar duchowy. Przetrwa tylko wtedy, jeżeli będzie zakorzenione w religijnych przekonaniach, wsparte obrzędami, wyrażane wspólnym językiem. Należy spojrzeć dalej, oderwać się od prozaicznych spraw życia codziennego.

Dla nas punktem odniesienia jest Chrystus, Ten, którego święty Jan Chrzciciel nazywa „Oblubieńcem”,  a który zapewnia trwałość więzi małżeńskiej. Poza Nim, nic się nie ostoi. W przypadku jakichś różnic światopoglądowych nie do przeskoczenia, warto by głowa oceniła, czy bezpiecznie jest się angażować. Lepiej zawczasu to dostrzec i nie brnąć w daną relację. Nawet jeżeli to będzie bolesne, lepiej zerwać wcześniej, niż skazywać się na nieustanne awantury i zadawać sobie ból do tego stopnia, żeby pragnąć tylko rozstania.

Nie wstydź się, że idziesz za głosem rozsądku!

Pozostaje jeszcze kwestia naszego otoczenia i kultury. Tutaj również doświadczenie podpowiada, że niebezpiecznie jest angażować się bez uprzedniego rozeznania. To prawda, że nie ma w tym przypadku gotowych odpowiedzi, ale brak rozmowy na ten temat może prowadzić do bardzo przykrych sytuacji, które były stosunkowo łatwe do przewidzenia. Kiedy pobierają się dwie osoby z całkowicie różnych kultur, która z nich narzuci drugiej swoją jako dominującą w małżeństwie. Jak ta druga wtedy zareaguje?

Na początku zawsze mówimy, że miłość wszystko przezwycięży i że będziemy się wzajemnie szanować. Gdyby to było takie proste, nie pozostawałoby to w sferze marzeń! Istnieje szereg obiektywnych kryteriów, którymi powinniśmy się kierować. To zadanie dla rozumu. To głowa powie mi: czy jest rozsądne wchodzić w związek małżeński z tą osobą, biorąc pod uwagę to, co czuje moje ciało, co mówi mi serce, co obserwuję pod kątem zachowania, charakteru, sytuacji, języka, stosunku do pieniędzy, więzi rodzinnych, wizji przyszłości, pragnienia posiadania dzieci, przekonań religijnych, etc.

Jeżeli kantydat/ka przejdzie cały ten test, jeżeli jesteśmy gotowi go/ją zaaprobować, zanim powiemy jej/ mu to ostateczne „tak”, pozostaje jeszcze jeden, absolutnie niezbędny krok: sprawdzić, czy nasza decyzja jest odwzajemniona! Dlatego, że do małżeństwa potrzeba dwojga… dwojga osób, które doszły do takich samych wniosków.

Jeżeli tak jest, to masz odpowiedź na twoje pytanie: jesteś ty, jest on/ona, jesteście wy. Nie myśl sobie, że cała ta analiza sprowadza się do wypełnienia jakiegoś urzędowego formularza. Wszystko jest łatwiejsze i jednocześnie bardziej skomplikowane. Jeżeli jednak zaufamy Bogu i otoczymy się dobrymi przyjaciółmi, wszystko się uda. Trzeba jeszcze mieć pięknie urządzony nasz wewnętrzny dom, z dowódcą na czele, i zastępcami, z których każdy pełni swoją rolę. A rozum musi stać na straży tego domu!

Brat Alain Quilici


COUPLE

Czytaj także:
Trzy “P” potrzebne do trwałego i szczęśliwego związku


TANIEC

Czytaj także:
W narzeczeństwie nie zapomnijcie o… ślubie!

Tags:
narzeczenirozwójślub
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej