Kto jeszcze nie słyszał o „ploggingu”? To zapoczątkowana w Szwecji aktywność polegająca na bieganiu z jednoczesnym zbieraniem śmieci. Termin „plogging” powstał z połączenia słów „jogging” i szwedzkiego czasownika „plocka upp”, czyli „zbierać”. Zbierać śmieci w trakcie biegu to robić coś dobrego dla siebie i dla planety, czyli uprawiać tzw. „jogging zaangażowany”. Istnieją jednak różne inne sposoby na to, by jednocześnie zadbać o siebie i czynić dobrze. My proponujemy „progging”, czyli „jogging” w towarzystwie „praying”, to znaczy bieganie z modlitwą.
Niezbędna dawka ruchu okraszona modlitwą
Aby zostać ekspertem w „proggingu”, trzeba zacząć małymi krokami. W trakcie rozgrzewki odmówić „Wierzę w Boga”, a przy rozciąganiu „Chwała Ojcu”. Za pierwszym razem wystarczy biec, powtarzając „Zdrowaś Maryjo”, a następnie stopniowo poszerzać tę sekwencję, aż nasza modlitwa zamknie się w dziesiątkę różańca.
Później można podnieść sobie poprzeczkę i połączyć odmawianie całego różańca z przygotowaniem do półmaratonu. Podczas gdy na sąsiedniej ulicy „plogger” troszczy się o ziemię, „progger”, ze swej strony, dba o swoje zbawienie (nic zresztą nie stoi na przeszkodzie, aby robić jedno i drugie). Złośliwi powiedzą, że „progging” to żadna nowość, że przecież już w przeszłości pielgrzymi łączyli wędrówkę z modlitwą. Zgoda, ale dlaczego nie mielibyśmy skorzystać z nowego hasła, aby przyciągnąć uwagę sportowców?
Gabrielle Cluzel
Czytaj także:
Pielgrzymowanie w czasach zarazy? Oni na Jasną Górę… pobiegną!

Czytaj także:
Bieganie kontra alkohol – 366:0!