Aleteia logoAleteia logoAleteia
czwartek 18/04/2024 |
Św. Ryszarda Pampuri
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

„Była sobie kiedyś…” A może spróbujesz wymyślić dzieciom bajkę na dobranoc?

Bedtime, Stories, Mother,

© Evgeny Atamanenko I Shutterstock

Edifa - 06.10.20

Wymyślanie bajek i opowiadanie ich dzieciom pomaga rozwijać ich wyobraźnię, pamięć i wiedzę. Oto kilka porad, jak tworzyć takie historie „na miarę” i przeżywać z dziećmi niezapomniane chwile.

„Było sobie kiedyś roztargnione szympansiątko, które się zgubiło – Jak się nazywało? – Hmm… Teodul. – A dlaczego się zgubiło?”. Czy któreś z was odważyło się kiedyś zboczyć z wyznaczonej na kartach książki ścieżki? Nie podejrzewacie nawet, jak bardzo dzieci lubią takie wymyślane bajki. To wspaniały sposób nie tylko na to, aby spędzić z nimi wyjątkowe chwile i zacieśnić emocjonalną więź, ale również świetne antidotum na wszechobecne monitory.

Dzięki niemu mamy niezwykłą wprost okazję do wychowawczego i budującego dialogu, „nieograniczającego się do poleceń typu «Zjedz zupę», «Zapnij kurtkę» czy «Wysmarkaj nos…» – wyjaśniają Laure de Cazenove i Alice Le Guiffant, autorki publikacji na ten temat. Daje to również sposobność do stworzenia historii dopasowanej do każdego dziecka, przy jego aktywnym udziale. W tej nowej konwencji będzie mogło opowiedzieć o swoich lękach, nadziejach, koszmarach, podzielić się przeżyciami, poczuć się wysłuchane.

Nader często jednak ta praktyka jest porzucana albo nie w pełni wykorzystywana. Brakuje wyobraźni, czasu, ochoty, również energii, usprawiedliwiają się rodzice. W przypadku niektórych kluczowy jest brak umiejętności i obawa przed rozczarowaniem czy znudzeniem dzieci.

Niezliczone zalety bajek, których autorami są rodzice

A ponadto po co wymyślać bajki, skoro całe mnóstwo można znaleźć w książkach? „Nic nie stoi na przeszkodzie, by również czytać bajki, ale samodzielne tworzenie ich ma takie plusy, jakich nigdy nie znajdziemy w książkach, obojętnie jak wspaniałe by nie były” – zapewniają autorki.

„Wymyślenie bajki dla dziecka, wyłącznie z zamiarem wejścia z nim w relację i całkowitego zaangażowania się w nią, jest autentycznym wyrazem miłości, ponieważ w tym procesie, choćby przez krótką chwilę, nasze dziecko staje się kimś najważniejszym. Pozwala to również przemawiać do jego duszy. To, co ofiarowujemy, ma bardzo osobisty charakter”, pochodzi z najgłębszych pokładów naszego serca i ciała.

To chwila szczególnej bliskości, o wiele ważniejsza niż mogłoby się wydawać – potwierdza Jacques de Coulon. Ten filozof i autor wielu publikacji na temat wychowania, były rektor prestiżowej placówki edukacyjnej w Szwajcarii, nosi w sobie niezatarte wspomnienie dziadka, który miał niespotykany dar opowiadania.

„My, dzieci, słuchaliśmy go z otwartą buzią. Mówił powoli, zdecydowanym tonem, umiejętnie wprowadzał napięcie. Szczególnie pamiętam pewną fascynującą historię ze słowem „czarny”, powtarzającym się niczym refren. „Niebo jest czarne, czarne, czarne, a my zagłębiamy się w czarny, czarny, czarny las, aż dochodzimy do czarnych drzwi”. I tak dalej, aż stajemy przed ciężką czarną kurtyną, za którą czeka na nas mieniący się niezwykłymi barwami ptak. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Oczywiście nie wszyscy posiadają jego gawędziarski talent. Ale tu chodzi głównie o fizyczną obecność i emocje”.

Inny ważki argument brzmi: „Dziecko, które słucha naszej bajki, podąża za opowieścią bez wysiłku (nie musi dopasowywać się do tempa czytania dorosłego czy własnego ani składać wyrazów), oswaja się z pewną dynamiką, która budzi w nim upodobanie do lektury: kładzie fundamenty pod proces czytania – wyjaśnia Laure de Cazenove.

Dziecko nauczy się traktować książki jak przyjaciół, a nie jak czcigodnych mistrzów”. Słuchanie historii rozwija bowiem wyobraźnię, wyostrza refleksyjność, wzbudza ciekawość, wewnętrznie ubogaca, nieświadomie przygotowuje do porządkowania własnych myśli i pomaga nadać kształt abstrakcyjnym pojęciom, takim jak: odwaga, dobro, sprawiedliwość, miłość…

Skąd czerpać pomysły?

„Mój dziadek zaraził mnie swoją miłością do książek, ale z całą pewnością jeszcze większą do słuchania” – przyznaje Jacques de Coulon. Słuch jest bardzo potężnym zmysłem, znacznie mniej wykorzystywanym niż słuch, dzięki któremu tworzymy nasze własne wewnętrzne obrazy”. Kiedy stajemy się po trosze aktorami i nie sięgamy po ilustracje ani ustalone ramy opowiadania, dziecko zupełnie inaczej to odbiera. No bo czym tak naprawdę jest bajka?

Ogólnie rzecz biorąc, to jakiś problem do rozwiązania (intryga), który uruchamia całą serię wydarzeń. Schemat narracji tradycyjnych bajek – autorstwa bajkopisarzy takich jak Perrault, bracia Grimm czy Andersen – jest wypróbowany i gwarantuje najlepsze efekty: jasno zarysowane tło i sylwetki postaci, czynnik komplikujący, który służy za punkt wyjścia dla dalszych wydarzeń (wypadek, nagłe pojawienie się potwora…), czynnik, który likwiduje pierwotną komplikację, a następnie rozwiązanie akcji. Bajka jest swego rodzaju odbiciem rzeczywistości, w którym dysponujemy pełną gamą doświadczeń i archetypów postaci (bohatera chytrego, naiwnego, zrzędzącego…).

Alexandra, mama trojga dzieci, dzisiaj już podrośniętych nastolatków, w odróżnieniu od całkiem sporej liczby rodziców, nigdy nie miała problemu z wymyślaniem bajek. Nie odzywał się w niej głos wewnętrznej cenzury, który by trzymał na wodzy bogatą wyobraźnię tej amatorki teatru. „Nigdy nie zapomnę, ile było przy tym śmiechu!” – wspomina rozbawiona. Pewnego dnia miałam dość czytania w kółko tych samych opowieści. Wtedy się odważyłam, inspirując się na początku ich ulubionymi książkami. Później zaczęłam coraz lepiej dopracowywać fabułę.

Wykorzystywałam też często te bajki, aby w obrazowy sposób prześledzić kończący się dzień albo odegnać niektóre z ich lęków”. Koszmar nocny? Moje opowiadania w takich sytuacjach osadzałam na łące otoczonej drutem kolczastym albo szkicowałam na szybko scenki z komiksów! Do tej pory dzieciaki to wspominają”. „Historie opowiadane podczas górskich czy leśnych wypraw są dobrym paliwem dla małych zmęczonych stópek” – dorzuca Marc. Pomagają dzieciom znaleźć w sobie siły do przezwyciężenia zniechęcenia i nudy…

„Przed opowiadającym historię stoją dwa podstawowe wymagania: czas i obserwacja – kontynuuje Jacques de Coulon. Wracam pamięcią do mojego dziadka, miłośnika przyrody, który regularnie zabierał nas, żeby obserwować lisa i ptaki przez lornetkę… Życie było w pewnym sensie prostsze, więcej było chwil przeznaczonych na kontemplację i marzenia”. Świat był w mniejszym stopniu zdominowany przez przedmioty, które rozpraszają naszą uwagę…”. Jak wykroić takie chwile w naszym przeciążonym grafiku? To prawdziwe wyzwanie.

Jak zacząć?

Na początek dobrze jest czerpać z istniejącego zbioru, na który składa się fabuła różnych książek, opowiadania, kreskówki, motywy biblijne czy mitologiczne. Najpierw przytaczamy ustnie jakąś historię i zaczynamy traktować jak własną. Zmieniamy koniec czy jakiś szczegół, wprowadzamy nowego bohatera, łączymy wątki z różnych opowieści w jedną… „Wymyślanie z początku polega na naśladowaniu” – mówią wprost Laure de Cazenove i Alice Le Guiffant.

Kolejna rada brzmi: za punkt wyjścia można wziąć wyrażenia, obrazy, wyliczanki, dziecięce wierszyki czy zabawki… Innym ciekawym pomysłem jest zaproszenie do udziału dzieci (to świetny sposób na trenowanie umiejętności opisywania). Ich zadaniem będzie wybrać trzy czy cztery kamyki, na których uprzednio narysowaliśmy różne symbole, np. chmurę, zamek, statek, rakietę…, a następnie zbudować wokół nich spójną historię!

Diane Gautret


Woman - Smile

Czytaj także:
W poszukiwaniu księcia z bajki pamiętaj o jednym


PASKUDY

Czytaj także:
Tak brzydkie, że aż cudne! „Paskudy” – bajka z ważnym przesłaniem

Tags:
bajkadzieci
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej