separateurCreated with Sketch.

Co robić, gdy życiowe wybory naszych dzieci nie pokrywają się z naszymi?

TEENAGERS
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Edifa - publikacja 18.11.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Umiejętność dokonywania właściwych wyborów nie jest czymś wrodzonym. A my mamy tu naprawdę ważną rolę do odegrania w życiu naszych dzieci, gdy są jeszcze małe lub są nastolatkami. Jak jednak reagować wówczas, gdy decyzje naszych dorosłych już dzieci nie wydają nam się dobre?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

„Zrób, jak uważasz!” Takie słowa, użyte w kontekście wychowawczym, wydają się oznaką zaufania. Są sposobem na wyrażenie tego, że liczymy na zdolność dokonania samodzielnego wyboru przez nasze dziecko. I wiemy dobrze, że musi nadejść dzień, w którym nasze dzieci będą zmuszone podejmować decyzje bez nas, choć istnieje możliwość, czasem nawet pożądana, by spytały nas o radę.

Jednak to stwierdzenie „Rób, jak uważasz” (które może też przybierać inne formy) może mieć podwójne znaczenie. Czasem zabarwione jest zgorzknieniem i rezygnacją, i odbierane jest przez nasze dzieci mniej więcej w taki sposób: „Skoro, w przeciwieństwie do mnie, uważasz, że to dobry pomysł, zrób więc to, czego wcale nie chcę dla ciebie, ale nie mogę ci w tym przeszkodzić”.

 

Towarzyszyć dzieciom w ich wyborach, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy

Słusznie lub niesłusznie zdarza nam się czasem żałować wyborów naszych dzieci. Jesteśmy jednak zmuszeni pogodzić się z tym, dostosować się do tego, a nawet w pewnym stopniu zatwierdzić to, czego w pełni nie aprobujemy: wybór małżonka, kariery zawodowej itp.

Nasz brak aprobaty to delikatna kwestia. Może skrywać pewną dumę wynikającą z pozycji społecznej, rozczarowanie własnymi dziećmi, które może mieć swoje źródło w naszych osobistych rozczarowaniach i frustracjach dorosłego życia. Wówczas to my sami powinniśmy zasięgnąć rady, uważając, by nie zwyciężyło w nas rozgoryczenie.

Jeśli jednak musi dojść do jakiegoś rozłamu, on również powinien być działaniem wychowawczym, aktem miłości, która daje życie, nie osądem, który je poniża i upokarza. Takie odrzucenie może trwać latami, nim znajdzie swoje szczęśliwe rozwiązanie. Czasem dokona się to dopiero w niebie.

 

Bycie rodzicem wymaga ascezy

Kolejną delikatną kwestią jest sposób, w jaki mówimy o pewnych rzeczach, często nie zdając sobie z tego sprawy. Jako dorośli przyzwyczailiśmy się do obwiniania swojego dziecka, gdy sięga ono po swoją niezależność, uwalniając się od jakiegoś rodzinnego rytuału, który zainicjowaliśmy i którego kurczowo się trzymamy. „Co roku 15 sierpnia spotykamy się u twoich dziadków!” lub „twoi bracia i siostry jakoś potrafią spędzać święta z rodziną z obu stron”.

Ileż jest strategii w naszym dorosłym życiu, za pomocą których upewniamy się, że nic nie stracimy! Są one jak słabe gałęzie, które łamią się pod ciężarem tych zasad ustanowionych po to, by wypełnić nasz strach przed pustką. Wywoływanie poczucia winy, jako sposób zarządzania, jest perwersją, która ujawnia pewną skazę psychologiczną, deficyt duchowy, lęk przed emocjami, i rodzi tyranię. Asceza w rodzicielstwie oznacza rezygnację z władzy, nie z wiary, nadziei czy miłości.

Ojciec Vincent de Mello

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!