Dzień upamiętniający tragiczną śmierć mających mniej niż dwa lata dzieci z Betlejem stawia nas przed ważnym pytaniem: co robimy dla współczesnych świętych młodzianków?
Współcześni święci młodziankowie to wszyscy ci najmłodsi, którzy umierają z powodu egoizmu i dumy starszych: dzieci pozbawione miłości; pozbawione pożywienia; dzieci źle traktowane lub brutalnie zamordowane podczas rozmaitych wojen na naszej planecie; dzieci, które są ofiarami aborcji.
Nauczmy nasze dzieci, że patrzenie tylko na obrazy w telewizji nic nie daje. To, co prawdziwie służy, to modlitwa i budowanie sprawiedliwości oraz pokoju tam, gdzie jesteśmy. Starajmy się niczego nie marnować: ani pożywienia, ani czasu, ani naszych talentów. Rozsiewajmy wokół nas pokój: jeśli wojna jest zaraźliwa, to pokój tym bardziej. Wszyscy możemy powstrzymać wojny i biedę, niezależnie od tego, ile mamy lat ani jaka jest nasza pozycja społeczna. Wcześniej czy później (choć zazwyczaj bardzo wcześnie) nasze dzieci zderzą się z tą rzeczywistością, a to nakłada na nas pewne obowiązki.
Pierwszy obowiązek: formować – informując
Chodzi tu nie tyle o budowanie świadomości, ile bardziej o przekazywanie miłości. Oto dlaczego rodzice są uprzywilejowani w mówieniu dzieciom o „tych sprawach”, nawet, jeśli nie są biologami ani lekarzami. Dlatego też wszystkie kursy „edukacji seksualnej” nigdy nie zastąpią bezpośrednie rozmowy z mamą i tatą.
Najistotniejsze jest dla dziecka zrozumienie, że jest osobą niepowtarzalną od pierwszych chwil poczęcia. Opowiadanie naszym dzieciom o początkach życia to nie dawanie im lekcji biologii: to kontemplowanie z zachwytem tego, co ukształtowało ich własną historię. „Błogosławię Cię Panie za to, że tak cudownie mnie stworzyłeś”.
Drugi obowiązek: być gotowym odpowiedzieć na wszystkie pytania dzieci
Jeżeli rodzice nie odpowiadają na wszystkie pytania swoich dzieci, to one szukają odpowiedzi gdzieś indziej. Oczywiście, nie zawsze łatwo jest znaleźć właściwą odpowiedź, wiemy o tym wszyscy, a niektóre tematy są zbyt trudne i mogą być omówione tylko z wielkim wyczuciem.
Co więcej, najmłodsi mają dar stawiania najdelikatniejszych pytań w najbardziej nieodpowiednim momencie: kiedy stoisz w kolejce do kasy w supermarkecie, Justine literuje dokładnie słowo „prezerwatywa” i donośnym głosem pyta, czy to guma do żucia. Michel z kolei wybiera wieczór, kiedy spotykacie się na kolacji z przyjaciółmi, aby opowiedzieć wam o „ciekawych” rozmowach zasłyszanych na szkolnej przerwie. Ale jeśli będziecie odkładali na następny dzień wysłuchanie Michela czy Justine, może okazać się zbyt późno.
Trzeci obowiązek: robić co się da, aby dzieci mogły się urodzić i aby pomóc ich matkom
Bardzo kuszące jest bezradne rozłożenie rąk: „to przegrana sprawa, to problem, który nas przerasta”. To nieprawda. Jesteśmy słabi, owszem, ale jak mówi św. Paweł „ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 10). Naszą siłą jest Zmartwychwstały Jezus. Bezradne opuszczenie ramion oznaczałoby, że śmierć zatriumfowała nad Jezusem.
Wszyscy możemy się modlić, to nie jest bez znaczenia. Możemy pościć, ponieważ istnieje „rodzaj złych duchów, które wyrzuca się tylko modlitwą i postem” Mt 17,21. Wszyscy możemy zadać sobie pytanie: co zrobić konkretnie, dziś? Nie szukajmy rzeczy skomplikowanych; przypomnijmy sobie słowa Matki Teresy: „Nigdy nie zajmuję się tłumami, lecz jedną osobą. Gdybym spojrzała na tłumy, nigdy bym nie zaczęła”.
„W łonie ‘ludu życia i dla życia’ najważniejsza odpowiedzialność spoczywa na rodzinie: odpowiedzialność ta wypływa z samej natury rodziny – jako wspólnoty życia i miłości, opartej na małżeństwie – i z jej misji „strzeżenia, objawiania i przekazywania miłości”. (Św. Jan Paweł II, Encyklika Evangelium vitæ, 25 marca 1925 r.)
Christine Ponsard
Czytaj także:
Święta, święta i po świętach? Nieprawda! Jesteśmy w oktawie Bożego Narodzenia
Czytaj także:
Święto Młodzianków na ulicach Nowego Jorku