separateurCreated with Sketch.

Skoro pretendujesz do bycia Synem Bożym, powinno to być bardziej widoczne! Św. Paweł ci pomoże

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Edifa - 25.01.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Jeśli po latach „chrześcijańskiego” życia nie staniemy się bardziej podobni do Chrystusa, grozi nam to, że staniemy się zaledwie karykaturami Boga. I chodzącym skandalem dla tych, którzy Ewangelię znają jedynie ze słyszenia.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Święto Nawrócenia św. Pawła

Nawrócenie św. Pawła na drodze do Damaszku jest w pewnym sensie przykładnym nawróceniem. Jest to jeden z powodów, dla których jest to jedyne nawrócenie, które celebrujemy w cyklu liturgicznym, dnia 25 stycznia.

Nie świętujemy nawrócenia św. Augustyna ani nawrócenia św. Franciszka czy nawrócenia błogosławionego Karola de Foucauld, ale właśnie nawrócenie św. Pawła. Dlaczego? Ponieważ jest ono w pewien sposób archetypem wszelkiego nawrócenia chrześcijańskiego. Trzeba nam więc zrozumieć, na czym ono polega.


Saint Paul
Czytaj także:
Tajemnice św. Pawła. Bez Apostoła Narodów nie byłoby takiej teologii i duchowości, jaką znamy

Dla św. Pawła nawrócenie nie polegało jedynie na rezygnacji ze swoich poglądów i zmianie zachowania. Ale na rezygnacji z własnego wyobrażenia na swój temat, polegało na umieraniu dla samego siebie, by przyodziać się w Chrystusa.

On nie tylko z faryzeusza stał się praktykującym i dobrze myślącym chrześcijaninem. Stał się „nowym stworzeniem w Chrystusie” (2 Kor 5, 17).

Podobnie rzecz ma się z każdym z nas. Chrystusowe wezwanie do nawrócenia jest zaproszeniem do tego, by wejść z Nim w komunię do tego stopnia, by móc powiedzieć razem ze św. Pawłem: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20).

Od chwili nawrócenia jest to jedyna rzecz, która naprawdę ma znaczenie w oczach św. Pawła. Już nie obrzezanie, nie prawo, nie jego przepisy dotyczące pożywienia, ale Chrystus.

 

Podobni do Chrystusa

Nasze życie chrześcijańskie jest w swojej istocie procesem nawrócenia. Chodzi o to, by uwolnić się od wszelkiego rodzaju niewoli, po to, by stawać się coraz bardziej podobnym do samego Boga, który stworzył nas na swój obraz i podobieństwo.

Jeśli się nie nawrócimy, jeśli po latach „chrześcijańskiego” życia nie staniemy się bardziej podobni do Chrystusa, wówczas grozi nam to, że staniemy się w tym świecie zaledwie karykaturami Boga. I – przyznajmy to – chodzącym skandalem dla tych, którzy Ewangelię znają jedynie ze słyszenia. Jak mawiali starożytni, „Corruptio optimi, pessima” – zepsucie najlepszego jest czymś najgorszym!

Oto niezwykła historia św. Pawła [wideo]:

 

Stawać się mężczyznami i kobietami ewangelicznymi

Ileż to razy słyszeliśmy tego typu uwagi od osób zgorszonych zachowaniem „niedzielnych katolików”. „Mówisz, że jesteś chrześcijaninem, a spędzasz czas, robiąc coś podobnego czy też nie robiąc czegoś innego”?

Życie chrześcijańskie nie polega jedynie na chodzeniu co niedzielę do kościoła i trzymaniu się 598 punktów zawartych w skróconej wersji Katechizmu Kościoła Katolickiego (choć jest to, oczywiście, coś wspaniałego). Życie chrześcijańskie polega na nawracaniu się w taki sposób, by stawać się mężczyznami i kobietami coraz bardziej ewangelicznymi. Żyjącymi w tym świecie „na obraz i podobieństwo Boga”.

 

Uczestniczyć w Bóstwie

Istota nawrócenia chrześcijańskiego streszcza się więc w dwóch słowach: przebóstwienie i uwolnienie. Nawrócić się to znaczy zjednoczyć się z Bogiem i uwolnić się od tego, co jest Mu przeciwne.

Chrześcijański Wschód nie waha się mówić o „przebóstwieniu”, by wyrazić to chrześcijańskie powołanie. „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem”, jak lubił mawiać św. Ireneusz z Lyonu (żyjący w II w.).

A dalej: „Taka jest racja, dla której Słowo stało się człowiekiem, Syn Boży Synem Człowieczym: aby człowiek, jednocząc się ze Słowem i przyjmując w ten sposób synostwo Boże, stał się synem Bożym”.

Św. Atanazy (żyjący w IV w.) dodawał: „Istotnie, Syn Boży stał się człowiekiem, aby uczynić nas Bogiem”. Z kolei św. Tomasz z Akwinu (żyjący w latach 1225-1274) pisał: „Jednorodzony Syn Boży, chcąc uczynić nas uczestnikami swego Bóstwa, przyjął naszą naturę, aby stawszy się człowiekiem, uczynić ludzi bogami”.


PAPIEŻ FRANCISZEK
Czytaj także:
Papież: Bóg nie czekał, aż się nawrócimy. Pokochał nas, kiedy tkwiliśmy w grzechu

 

Bóg włącza nas w swoje własne życie

Dziś wahamy się używać takiego języka. Tymczasem nie ma nic bardziej klasycznego i prawdziwego od stwierdzenia, że Bóg, od momentu stworzenia ludzkości, nie miał innego zamiaru jak to, by uczynić człowieka podobnym do siebie.

Grzech Adama i człowieka pokrzyżował ten pierwotny plan, jednak przywróciło go Chrystusowe posłuszeństwo aż po krzyż. W Chrystusie staliśmy się „uczestnikami Boskiej natury” (2 P 1, 4).

Z pewnością nie jesteśmy bogami. Z punktu widzenia natury, pozostajemy ludźmi, ale jesteśmy nimi z punktu widzenia Bożego życia, które płynie w naszej duszy od chwili chrztu. Bóg włączył nas w swoje własne życie.

Łaska, która płynie w naszej duszy jest uczestnictwem w Jego własnym życiu. Jednak jeśli jest to prawda, jak to możliwe, że tak nieznacznie się zmieniamy? Dlaczego tak trudno nam naprawdę się nawrócić?

Częściowo dzieje się tak dlatego, że nie czynimy naszą tej prawdy. Wierzymy zbyt mgliście, że jesteśmy dziećmi Boga. Nie zagłębiamy się w tę tajemnicę, którą dane nam jest żyć już tu i teraz.

 

Diabeł chce uczynić nas ślepymi

To, kim tak naprawdę jesteśmy, nie jest jeszcze zbyt dobrze widoczne tu na ziemi. Mamy stałą skłonność do umniejszania tajemnicy naszego życia chrześcijańskiego. Diabeł, który doskonale zdaje sobie sprawę, z czego to wynika, sprawdza (i nienawidzi!) nas. Tak samo, jak sprawdzał (i nienawidził) Jezusa na pustyni.

Próbuje zasiać w nas zwątpienie co do głęboko zakorzenionej w nas tożsamości: „Jeśli jesteś Synem Bożym”, to znaczy „Skoro pretendujesz do bycia Synem Bożym, powinno to być trochę bardziej widoczne!”.

Diabeł chce uczynić nas ślepymi w kwestii naszej prawdziwej tożsamości (Bóg w nas, a my w Bogu). Jest to pułapka, w którą wpadamy za każdym razem, gdy próbujemy zbudować to, kim jesteśmy na czymś innym niż Bóg.

Bierzemy wówczas tę czy inną powierzchowną cechę za nasze głębokie „ja”, co ostatecznie jest subtelną formą idolatrii. Lubimy jednak adorować to ukochane „ja”, o którym sądzimy, że prawdziwie jest nami. A ponieważ doskonale przeczuwamy, że nawrócenie wyrwie nas z niego, opieramy się, odsuwamy na później czas dla Boga i godzinę naszego nawrócenia.

 

Nawrócenie jest uwolnieniem

Każde nawrócenie jest tajemnicą paschalną, tajemnicą ukrzyżowania i zmartwychwstania. Ponieważ stawanie się „nowym stworzeniem” może się dokonać jedynie za cenę śmierci „starego człowieka” (co często oznacza nowego człowieka, za którego się uważamy).

Jeśli istnieje jakaś rzecz, do której wszyscy jesteśmy bardzo przywiązani, to jest to obraz nas samych, jaki mamy we własnych oczach (bez względu zresztą na to, czy jest on pozytywny czy negatywny).

Szaweł, który zamierzał dumnie przybyć do Damaszku, by pojmać uczniów Chrystusa, zmuszony był, po swoim spotkaniu z Jezusem, wkroczyć do miasta ślepy i prowadzony za rękę. Jego „ego” musiało zostać złamane po to, by mogło wynurzyć się jego „głębokie ja”.  Potrzeba było, aby faryzeusz został „ukrzyżowany” razem z Chrystusem. Po to, by zmartwychwstać mógł chrześcijanin.

 

Prawdziwe nawrócenie

W trzecim opisie jego nawrócenia – w 26 rozdziale Dziejów Apostolskich – pojawia się pewien szczegół, który wskazuje, jak bardzo walka z Bogiem musiała być trudna dla Szawła. Jako chrześcijanin przytacza to zdanie, które skierował do niego Chrystus na drodze: „Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz? Trudno ci wierzgać przeciwko ościeniowi”.

Wierzganie przeciw ościeniowi jest tym, co czyni wół, gdy odmawia ruszenia się z miejsca, pomimo tego, że jest poganiany. Jezus porównuje więc Szawła do wołu, która stawia opór, a opierając się, krzywdzi sam siebie.

Bardzo wzruszającym jest zobaczyć, że Jezus nie mówi mu: „Stawiając opór, okazujesz mi brak szacunku” czy też „Jesteś okrutny i jeśli dalej będziesz się tak zachowywać, ujrzysz mój gniew”. Nie mówi mu nawet: „Ciężko mi to znieść”, ale „Trudno ci”, „Tobie jest ciężko”.

To trochę tak, jakby chciał powiedzieć: „Mniejsza już o zło, które ty Mnie wyrządzasz, ale spójrz na to, jak krzywdzisz sam siebie!”.

Nawrócenie chrześcijańskie jest nie tylko nawróceniem moralnym, uwolnieniem od grzechu (Paweł nie mówi nam: „Wcześniej czyniłem zło, teraz czynię dobro”). To nawrócenie, które dotyka naszej najgłębszej tożsamości, to uwolnienie od tego wszystkiego, co w nas samych stawia opór Bogu.

Autor: Brat Thomas Joachim


NAWRÓCENIE EKOLOGICZNE
Czytaj także:
Franciszek: oto droga mojego ekologicznego nawrócenia. Szczere wyznanie papieża

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!