separateurCreated with Sketch.

Jeśli twoje dziecko musi mieć najlepsze oceny, ty musisz przeczytać ten tekst

KID TEST RESULTS
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Edifa - 05.02.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Powiedz mi, co dostałeś z polskiego, a powiem ci, jak cię kocham! Trudno o pewność siebie i dobry rozwój, jeżeli rodzice patrzą na dzieci tylko przez pryzmat wyników w nauce…

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Obsesja na punkcie dobrych ocen to… trucizna

„Co za marnotrawstwo!” Gdy Filip wspomina swoje lata studiów, robi to z pewnym rozgoryczeniem wynikającym z tego, że rozminął się z powołaniem „Mam zdolności manualne – mówi – i zawsze marzyłem o własnym warsztacie stolarskim. Rzecz nie do pomyślenia w mojej rodzinie! Byłem zmuszony studiować medycynę, choć nic mnie do niej ciągnęło… I oto jestem, w wieku lat 40, sfrustrowany wykonywanym zawodem. Który, owszem, ceniony jest przez moje otoczenie, ale na pewno mnie nie uszczęśliwia”.

Ile jeszcze jest takich historii zmarnowanego dzieciństwa i rozminięcia się z powołaniem z powodu obsesyjnego dążenia do doskonałości? Osiągnięcia na polu edukacji szkolnej za wszelką cenę są trucizną, która sączy do naszych domów niezdrową rywalizację i niszczy relacje.

A gdybyśmy tak poświęcili trochę czasu, by w inny sposób spojrzeć na oceny naszych dzieci i zdjąć z nich presję? W naszym domu dorasta nie tylko uczeń, ale też człowiek, którego rozwój w szkole nie jest jedynie kwestią ocen.

 

Idealne dzieci: lekarstwo na lęki rodziców?

Bezrobocie, brak umiejętności odnalezienia się w społeczeństwie i lęk o przyszłość. Te czynniki sprawiają, że dorosłym brakuje zaufania. A swoim niepokojem obciążają własne dzieci. Zawsze więcej, zawsze lepiej – w podświadomości rodzicielskiej zakorzenia się przekonanie, że trzeba być najlepszym, by przetrwać i odnieść sukces w tym brutalnym świecie.

Jan nie waha się do tego przyznać. Jako ojciec trzech synów wymaga od nich świadectw z czerwonym paskiem. Jest przekonany, że od samego początku musi nauczyć ich stać na czele peletonu. „To prawda – mówi – bywam wobec nich nieugięty, ale będą musieli nauczyć się walczyć o swoje w świecie zawodowym. Bo chcę, aby znaleźli w nim swoje miejsce”.

A więc remedium dla niespokojnych, pełnych obaw rodziców są… idealne dzieci? Lęk o przyszłość w wielu rodzicach budzi, graniczący z obsesją, perfekcjonizm związany z wykształceniem potomstwa. Dorośli są tak bardzo przepełnieni niepokojem, że dla swoich dzieci chcą wszystko zorganizować.

 

Dzieci nie mają czasu wolnego

Ten kult osiągania dobrych wyników, w którego pułapkę wpadają dzieci w szkolnym życiu, ciąży też nad ich czasem wolnym. Turniej tenisowy lub zawody w szermierce – rywalizacja rozciąga się również na czas spędzony poza szkołą, ze szkodą dla zwykłego odpoczynku i czasu wolnego.

Dzieci mają kalendarze wypełnione jak ministrowie” – ubolewa pewna nauczycielka. Czy domaganie się zawsze tego, co według rodzica jest najlepsze dla dziecka, nie podtrzymuje w jakimś sensie mitu dziecka idealnego? Czy nie jest narcystycznym przerzuceniem na dziecko oczekiwań rodzica i żądaniem od niego realizacji tego, co nie udało się dorosłemu?


CHŁOPIEC SCHOWANY W SZAFIE
Czytaj także:
Balet, języki, gra na skrzypcach. Witajcie w koszmarnym świecie korpo-dzieciństwa

 

Co się dzieje z przeciążonymi dziećmi?

Edukacja szkolna dzieci nieuchronnie odsyła dorosłego do jego własnych wspomnień, do których nie zawsze chętnie wraca. Zeszyty w opłakanym stanie, awersja do jednego z nauczycieli lub znęcanie się… Tak wiele dawno zakopanych, bolesnych wspomnień.

W ciągu dwudziestu lat swojej kariery nauczycielskiej Franciszka pocieszała kolejne pokolenia zaniepokojonych ludzi. „Począwszy od pierwszych dni nauki przychodzą do mnie podminowani rodzice – opowiada. – Ich syn znalazł się w niewłaściwej klasie albo ja nie zadaję wystarczająco dużo prac domowych…”

Taka presja wywołuje wiele stresu w naszych pociechach i dzieci zamykają się w sobie. Krystyna jest szkolną lekarką, do której trafiają przepracowane dzieciaki: „Zmiany egzematyczne przed sprawdzianem, bezsenność, utrata apetytu… – wylicza. – Ostatnio zdiagnozowałam wrzód żołądka u piętnastolatka”.

Podobnie jak roślina, która – pozbawiona światła – usycha, tak też dziecko, zepchnięte w cień rodzica, nie ma dostępu do swoich głębokich pragnień. Albo się wycofuje, pozbawione radości życia i własnej woli, niezdolne do podjęcia samodzielnej decyzji, ponieważ rodzice rozstrzygają za nie o wszystkim. Albo też popada w przesadę, jak Antek, który w wieku 10 lat przepakowuje swój tornister i po dziesięć razy przegląda zeszyty przed snem, aby niczego nie zapomnieć, dostaje napadów paniki i nie pozwala sobie na porażkę.

Co powiedzieć o wzorowym uczniu, który żyje pod presją życia bez żadnego potknięcia, a potem wybucha w wieku nastoletnim? „Odbiło mi w klasie maturalnej. Miałem dość życia, które sprowadzało się jedynie do nauki! Rodzice naciskali mnie przez całe dzieciństwo, ale dziś mam już dość” – stwierdza z goryczą Grzesiek.

 

Uczeń to nadal twoje ukochane dziecko

Najwyższy czas, by rodzice… dorośli. „Od chwili, gdy dziecko idzie do szkoły, rodzic staje się często przede wszystkim rodzicem ucznia, a nie dalej swojego dziecka” – zauważa psycholożka Béatrice Copper-Royer. Zrobienie kroku w tył i zajęcie właściwego miejsca pozwala rozdzielić dziecko od ucznia i oczyszcza z nadmiernych ambicji. Dlaczego tak bardzo zależy mi na tym, żeby mój syn został inżynierem? Czy dlatego, że rzeczywiście dostrzegam w nim takie uzdolnienia czy też chcę schlebiać własnemu ego? Jest to bolesna, ale owocna droga dla rodzica, który ma szansę szczerej konfrontacji z samym sobą.

A jak to wygląda z doświadczenia Joanny i Jana, których najstarszy syn, pomimo protestów rodziny, wybrał branżę hotelarską? „Wstydziliśmy się rozmawiać o nim z naszymi przyjaciółmi. Jego wybór kłócił się z naszymi planami, ale prawdą jest, że odnalazł swoją drogę”.

 

Sukces na miarę twojego dziecka

Nie wszystkie dzieci są jednakowo uzdolnione intelektualnie, lecz uznanie tego faktu równa się dla wielu rodziców z przyznaniem się do sromotnej porażki. „Zdaję sobie sprawę z tego, że Barbara z trudem nadąża za klasą. Musi sobie jednak z tym poradzić jak wszyscy inni” – obstaje przy swoim jej mama.

Mając przed sobą młodego człowieka, wykończonego szkolnym systemem edukacji, należy upierać się przy swoim czy bezradnie rozłożyć ręce? Dopiero rozeznanie, głęboka znajomość tego, co dobre dla dziecka, pozwala wysnuć sensowne wnioski. Planowanie sukcesu młodego człowieka jest uprawnione jedynie o tyle, o ile opiera się na wsłuchaniu się w jego głębokie pragnienia… Które niekoniecznie są zgodne z rodzicielskimi oczekiwaniami!

Czy mam rację namawiając syna na studia, podczas gdy on marzy o tym, by zostać ogrodnikiem? Wychowywać to znaczy towarzyszyć dziecku we wzroście, wierzyć w nie i odnaleźć niosące ukojenie zaufanie do niego. Oraz do Boga. Czy wierzę w opatrzność i czy poświęcam czas na to, by powierzać moje dzieci Bogu, który chce tego, co najlepsze dla każdego z nas?

„Długo chciałam sama nad wszystkim mieć kontrolę” – przyznaje Maria. – Aż pewnego dnia, pewien zaprzyjaźniony ksiądz, widząc mnie zupełnie wyczerpaną, zapytał po prostu: czy modlisz się codziennie za swoje dzieci? Zgodziłam się złożyć w Panu moje troski, prosząc Go o pokój serca”.


DON BOSCO
Czytaj także:
Drodzy rodzice, a gdyby tak ks. Bosko został waszym patronem?

 

Miłość rodzicielska mierzona ocenami

Chodzi o to, by nie zatrzymywać się na tym, co młody człowiek robi, ale pochylić się nad tym, kim jest. Choć dorośli już dawno opuścili szkolne ławki, mają możliwość odnalezienia swojego własnego miejsca w szkole swoich dzieci. Mogą spotkać się z dyrektorem szkoły czy nawiązać przyjacielską rozmowę z nauczycielem. Zaangażować się w stowarzyszenie rodziców lub uczestniczyć w szkolnych wycieczkach.

Istnieje mnóstwo sposobności do stworzenia więzi między szkołą a rodziną, dla dobra dziecka. Ono dzięki temu czuje zaangażowanie swoich rodziców. „Odkąd mama jest w trójce klasowej i uczestniczy w zebraniach klasowych, zna moich nauczycieli i interesuje się tym, co dzieje się w klasie… Wcześniej zwracała uwagę tylko na moje oceny!” – mówi nastoletnia Kasia.

Miłość rodzicielską mierzy się ocenami? Powiedz mi, co dostałeś z polskiego, a powiem ci, jak cię kocham! Trudno o pewność siebie, jeżeli rodzice patrzą na dzieci tylko przez pryzmat wyników w nauce. Zabójcze dla relacji porównywanie rodzeństwa między sobą, krzywdzące kary i decyzje. Tak wiele z tych chybionych rozwiązań okazuje się destrukcyjnych!

Zmiana spojrzenia na swojego dziecko-ucznia sprowadza się do tego, by nie ograniczać się do patrzenia na nie przez pryzmat życia szkolnego, ale by poszerzyć swoje pole widzenia i dostrzec dziecko w całej jego złożoności. Sabina na oceny córek zwraca jedynie pobieżnie uwagę: „Ważniejsze jest dla mnie to, by widzieć je szczęśliwe w szkole i to, by dobrze czuły się we własnej skórze”.

Pascale Albier


SIBLINGS
Czytaj także:
Jak pomóc naszym dzieciom odkryć ich potencjał [wywiad]

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.