separateurCreated with Sketch.

Małżeństwo: porozmawiajmy poważnie o pieniądzach

PLANOWANIE BUDŻETU DOMOWEGO
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Edifa - 16.05.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Czasami można usłyszeć, że kto kocha, ten nie liczy. Okazuje się jednak, że kiedy małżonkowie rozmawiają o pieniądzach, często nie muszą później wyrównywać z sobą rachunków.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„W wieku XIX społeczeństwo miało obsesję na punkcie wiedzy, w wieku XX na punkcie władzy, a wiek XXI to królestwo pieniądza” – stwierdza o. Geoffroy-Marie, przeor wspólnoty Notre-Dame de Cana w Troussures (Francja), który od 25 lat prowadzi rekolekcje dla małżeństw.

Wpływ cywilizacji konsumpcyjnej na związek małżeński nigdy nie był tak silny jak teraz: „Ci, którzy nie rozmawiają o pieniądzach, mogą oddychać zanieczyszczonym powietrzem, wcale o tym nie wiedząc” – dopowiada kapłan. Według niego stosunek do pieniędzy powinien być przedmiotem rozmów już w czasie narzeczeństwa, ponieważ „ta fundamentalna kwestia kryje w sobie wymiar antropologiczny”.

Ze względu na tę doniosłość o. Guillaume de Menthière, proboszcz jednej z paryskich parafii, zdecydował się poszerzyć kurs przedmałżeński o blok poświęcony temu zagadnieniu. Czy pieniądze są po to, aby je wydawać, gromadzić czy może przekazywać? Jak spojrzeć na nie we właściwych proporcjach?

Nawet jeszcze zanim dojdzie do zaręczyn, wiele mówi o każdym z przyszłych narzeczonych wybrany przez nich sposób, w jaki zamierzają zarządzać swoim majątkiem po ślubie. W przypadku wspólności majątkowej, najbardziej spójnej z ideą małżeństwa, gdyż na płaszczyźnie finansowej potwierdza ona jego nierozerwalność, przedmioty majątkowe nabyte podczas trwania małżeństwa wchodzą w skład majątku wspólnego, w którym to każde z małżonków ma równy udział. W przypadku rozdzielności majątkowej natomiast, każde pozostaje właścicielem swojego majątku osobistego, w tym oczywiście własnych dochodów. Narzeczeni powinni rozmawiać o swoich uczuciach związanych z wybranym sposobem regulacji przyszłych finansów – często zaproponowanym przez rodziców czy też tylko przez jedną stronę – ponieważ jedno z nich może to bardzo przeżywać i odbierać jako wyraz braku zaufania. „W razie problemów pieniądze mają zostać w rodzinie” – oto jak podsumowała młoda żona fakt, że jej ówczesny narzeczony optował za rozdzielnością majątkową. Uspokoiła się, kiedy małżonek, który prowadził własną firmę, wyjaśnił, że za tą decyzją stoi wyłącznie „chęć ochrony żony w razie bankructwa”.

W ramach refleksji na ten temat małżonkowie mają odpowiedzieć na pytanie: „Kto za co płaci?”. Czy kiedy przychodzi na świat dziecko, kwestia tego, że kobieta zostaje w domu jest naprawdę przedyskutowana, czy też często zamiatana pod dywan? Aldo Naouri, specjalista od relacji wewnątrz rodziny, poświęca temu problemowi dużo uwagi w swojej książce Les Couples et leur argent (tłum. Pary i ich pieniądze). Jego zdaniem pojawienie się kobiet na rynku pracy oznaczało „radykalną zmianę w mentalności ludzi, mężczyzn i kobiet, która nie została jeszcze do końca przetrawiona”.

Sytuacja kobiety, która decyduje się na pozostanie w domu, rezygnując jednocześnie z pracy zarobkowej, to problem w relacjach małżeńskich, z jakim coraz częściej styka się Sabrina de Dinechin, prezes Stowarzyszenia Chrześcijańskich Mediatorów Rodzinnych. Musi ona wykorzystywać pełen arsenał swoich umiejętności, aby uświadamiać parom „iż zaspokojeniu potrzeb gospodarstwa domowego służą nie tylko przynoszone do domu pieniądze, lecz także wszelkie codzienne sprawy, przede wszystkim opieka sprawowana przez matkę nad dzieckiem, pielęgnacja, zakupy, poświęcany czas”. Matka, która nie zarabia, powinna mieć możliwość wydawania pieniędzy, które zarabia jej mąż, a nawet zarządzać budżetem rodzinnym, biorąc pod uwagę, że każde z małżonków wnosi w niego swój odrębny wkład.

Niezależnie od tego, czy para będzie miała wspólne konto czy nie, „nie ma mowy o obiektywnej równości finansowej między małżonkami” – przestrzega mediatorka rodzinna Véronique Gervais. W tym cały problem. Pieniądze często dla każdego z małżonków oznaczają coś innego. Na stosunek do pieniędzy składa się w pierwszej kolejności wyniesione z domu doświadczenie rodziców rozrzutnych bądź oszczędnych. Chodzi zatem o to, aby tak żona, jak i mąż niejako „odcięli się od miejsca, w którym wyrośli, aby zapuścić korzenie na wspólnym terenie” – tłumaczy Aldo Naouri.

Poza tym pieniądze mogą mieć różny wymiar symboliczny. Na przykład bardzo zapracowany mężczyzna może wynagradzać żonie swoją nieobecność na płaszczyźnie finansowej. „Pieniądze są czymś więcej niż tylko samymi pieniędzmi – wyjaśnia mediatorka. Kiedy wyciągamy rękę po 10 złotych, niekoniecznie jest to przejaw skąpstwa. Za tym gestem może bowiem stać prośba o zadośćuczynienie, potrzeba bezpieczeństwa, sposób na dowartościowanie się, zaistnienie w oczach drugiego”. Pieniądze mogą być wyznacznikiem sukcesu lub władzy bądź gwarantem bezpieczeństwa. Jeden może uciekać w pracę, aby czuć się docenionym, a drugi dlatego, że czuje się niekochany. Gdyby małżonkom udało się dotrzeć do źródła swoich sporów na tle finansowym, z pewnością lepiej by się rozumieli.

"Należy pamiętać, że na każdym etapie życia małżeńskiego stajemy przed finansowymi dylematami" – podsumowuje Dominique Larricq, animatorka w małżeńskim programie Tandem: „Wyjechać w podróż czy wspomóc krewnego?”, „Zakupić coś czy odłożyć pieniądze dla dzieci?”. „Jak już każde z małżonków będzie miało jasność w kwestii własnego stosunku do pieniędzy, para może zastanowić się nad ich właściwym wspólnym wykorzystaniem” – wyjaśnia Flore Barbet-Massin, koordynatorka kursu Zachée (Zacheusz). Jak twierdzi, kiedy małżonkowie znają swoje słabe punkty, mogą lepiej się rozumieć i pomagać sobie nawzajem się w ich przezwyciężaniu. Flore ze swej strony opiera się pokusie „zakupów na poprawę nastroju”, jak to z uśmiechem nazywa. Christophe tymczasem stara się jeszcze lepiej zarządzać budżetem, aby Flore czuła się bezpieczna. W poszukiwaniu złotego środka we dwoje uczą się balansować między rozrzutnością a gromadzeniem.

Finansowe decyzje małżonków pokazują, czy podążają oni za głosem tego świata czy też przeciwnie, starają się iść pod prąd. Na tym polu mogą konkretnie określić swoje priorytety. „Odstąpić od swojej emerytury czy opłacić dzieciom studia?” – każda ze stron może mieć odmienne zdanie. W obliczu trudnych decyzji o. Geoffroy-Marie poleca zastosować kluczowe kryterium: „Czy jeśli wykorzystam w ten sposób moje pieniądze, to będę tym, kim mam być, w relacji z samym sobą, ze współmałżonkiem czy względem naszego małżeństwa?”. Niezależnie od stanu rodzinnego budżetu chrześcijańskie małżeństwo musi weryfikować swój stosunek do pieniędzy w świetle Ewangelii. Co nam zagraża? Według o. Geoffroy-Marie niebezpieczeństwo tkwi w „bałwochwalstwie”, kiedy przez pryzmat pieniędzy zaczynamy postrzegać nie tylko małżeństwo, ale i sens całego naszego życia.

Małżeństwo nie definiuje się poprzez swój majątek czy też materialne ubóstwo, ale przez to, czym faktycznie jest. Czy posiadanie czegoś na własność pomoże mi się rozwinąć? Czy powinienem przyjąć tę lepiej płatną, ale jednocześnie bardziej absorbującą pracę? Chęć gromadzenia pieniędzy za wszelką cenę, nawet z intencją przekazania ich dalej, grozi ubóstwieniem pieniądza. A co za tym idzie, odcięciem się od Boga.

„Ile powinniśmy mieć, aby bardziej być?” – zastanawia się o. Geoffroy-Marie, który zaobserwował, że „ten, dla kogo ważne jest być, prezentuje swobodniejszy stosunek do pieniędzy, ma większy dystans”. Zachęca on narzeczonych, aby wałkowali ten temat i podkreśla, że każda para koniecznie musi dokonywać podsumowania finansów raz na rok. Tak naprawdę „za stosunkiem do pieniędzy kryje się podejście do życia, a ci, którzy przemilczają ten temat, pomijają bardzo ważny element swojego małżeńskiego życia” – dodaje.

O. Geoffroy-Marie nakłania również małżonków, aby wzięli sobie do serca niebezpieczeństwo związane z pieniędzmi, o którym jasno mówi Biblia: „Dlaczego Jezus tak stanowczo występuje przeciwko bogaczom? Nie z powodu ich konta bankowego, ale dlatego, że ich majątek może niezwykle łatwo stać się murem, którym odgrodzą się od innych”. Dobra materialne są neutralne, jeśli nie stanowią dla małżonków fundamentu związku ani szczęścia, a także nie rozbudzają w nich chęci posiadania. Nie ma sensu obwiniać się za to, że coś posiadamy, skoro dzięki pieniądzom możemy budować relacje z innymi, ofiarując część wynagrodzenia czy dzieląc się nim. Czy małżonkowie nie powinni sobie również nawzajem pomagać w dokonywaniu właściwych wyborów?

Olivia de Fournas

Czytaj także:
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.