Drodzy Księża, jeśli zobaczycie w swojej okolicy młodych ludzi wpatrzonych w ekrany telefonów, zatroszczcie się o nich.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Minęło już ponad 10 lat od czasu, kiedy przez świat przetoczyła się fala wszechobecnych Pokemonów. Wszystko zaczęło się od animowanego serialu, który wciągnął większą część dzieciaków dorastających w latach 90. W tym mnie.
Karty trzymam do dzisiaj. Leżą zamknięte gdzieś w pudełku i czekają na moment, kiedy sobie o nich przypomnę. Sceny z serialu nadal krążą w głowie, na zawołanie jestem w stanie przypomnieć sobie piosenkę, którą znają chyba wszyscy moi rówieśnicy: „Pokémon, czy już wszystkie masz? Musimy ocalić świat!”. Od kilku dni moje wspomnienia odżyły z ogromną siłą. Jak pokazują media na całym świecie, nie są to tylko moje wspomnienia.
Pokémon GO to gra, która za pomocą smartfona przenosi nas do wirtualnej rzeczywistości. Choć lepiej byłoby powiedzieć, że przenosi wirtualną rzeczywistość do naszego świata. Patrząc na świat przez aparat i ekran naszego telefonu, możemy zacząć szukać małych stworków ukrytych w naszej kuchni, biurze, parku, tramwaju czy zupełnie nieznanych dla nas rejonach naszego miejsca zamieszkania. Są wszędzie. Trzeba tylko do nich dojść.
Daily Active Users: #PokémonGO vs Twitter (h/t @zia505) pic.twitter.com/4bg2dbLK3u
— iAfrikan.com (@iafrikan) July 12, 2016
Kiedy spojrzymy na mapę gry, która jest mapą naszej rzeczywistej okolicy czy naszego miasta, szybko da się na niej zauważyć wirtualne punkty, rozmieszczone losowo – punkt leczenia i dbania o Pokemony, a także miejsce do spotykania się z innymi graczami i toczenia między sobą pojedynków. Najczęściej są to miejsca publiczne – pomniki, parki, muzea. Zdarza się jednak (jak to ma miejsce np. w mojej okolicy), że punkt spotkań dla graczy został wyznaczony… na terenie mojej parafii. Czytając wpisy graczy z całego świata, nie jest to odosobniony przypadek.
Jak mają reagować księża, widząc grupy młodzieży gromadzące się z telefonami w rękach przed wejściem do kościoła? Przegonić i może groźnie pomachać palcem, ostrzegając, że Pokemony to diabeł niemalże wcielony? A może to po prostu wielka szansa? Ceny akcji firmy odpowiedzialnej za wypuszczenie gry, w ciągu niecałego tygodnia podrożały o ponad 30%. Gdyby 30% tych, którzy zostali przyciągnięci przez Pokemony do kościoła zostało w nim na dłużej, byłby to niewątpliwy cud. Pytanie, czyjemu wstawiennictwu go zawdzięczać?
Daddy & Daughter each just caught Pikachu !!!🔴 #PokemonGo #TeamValor https://t.co/NRgJ8wmJJU pic.twitter.com/hnFEoO618H
— Nick Longo 👁️🗨️ (@NickLongo) July 12, 2016
Gra Pokémon GO już stała się fenomenem. Świat oszalał, młodzi ludzie razem ze znajomymi, a nawet z rodzicami, biegają po okolicy w poszukiwaniu najrzadszych, najtrudniejszych w zdobyciu stworków. Nie traktujmy tego jako zagrożenie. Drodzy Księża, jeśli zobaczycie w swojej okolicy młodych ludzi wpatrzonych w ekrany telefonów, zatroszczcie się o nich. Może właśnie ta prosta gra stanie się dla nich przełomowym momentem, w którym złapią o wiele więcej niż Pikachu – złapią Boga.