W czasie przerwy lekcyjnej niektóre dzieci chowają się w łazienkach. Twierdzą, że nie są głodne albo udają, że znów zapomniały kanapki. Problem niedożywienia wciąż dotyka milionów dzieci.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Szkoła, przerwa śniadaniowa. Dzieciaki wyjmują z plecaków pudełka i zaczynają pałaszować kanapki. Nie zwracają uwagi na chłopca, który kładzie na ławce puste opakowanie i – dla pretekstu – prosi o pozwolenie na wyjście do łazienki. Wędruje wolno korytarzem, próbując zabić minuty. Wstydzi się, że nie jest dokładnie taki sam, jak jego koledzy. Gdy w końcu wraca do klasy, czeka na niego niespodzianka.
Choć wzruszająca historia jest jedynie fragmentem norweskiej kampanii, zainspirowało ją życie. Takich dzieci jak mały blondynek są na świecie miliony. Zasypiają głodne. Idą do szkoły głodne. Na szczęście, czasem wracają z niej najedzone. Wszystko dzięki rówieśnikom, ich rodzicom i nauczycielom, którzy zauważają problem i robią wszystko, by tym dzieciom pomóc.
Dorośli, którzy pamiętają głód
Norweskie wideo zostało wyświetlone ponad 117 mln razy, a swoimi historiami podzieliło się pod nim aż 45 tys. internautów. Judy Whitney-Davis napisała:
Moja mama była nauczycielką matematyki w szkole średniej i widziała dzieci, które były głodne. Razem z tatą poszli pewnego ranka do szkoły i otworzyli „Bar śniadaniowy państwa Whitney’ów – weź co chcesz zjeść, ale zjedz, co wziąłeś”. Rodzice mogli pozwolić sobie na to z ogromnym trudem (troje dzieci w college’u i ja w szkole średniej). Odmawiali sobie wszystkiego, żeby każdego dnia dzieci miały świeże jedzenie. Szybko minęło 30 lat… Jestem przewodnikiem wycieczek w zabytkowym domu. Z reguły pytam turystów, skąd są. Któregoś dnia pewna kobieta wymieniła miasto, w którym uczyła moja mama. Powiedziałam, że była tam nauczycielką i… krew odpłynęła kobiecie z twarzy. „Zaczekaj… jesteś najmłodszym dzieckiem państwa Whitney’ów?”, zapytała. Zdezorientowana kiwnęłam głową. Wyjaśniła, że była jedną z uczennic mojej mamy, a jej śniadaniowy bar wykarmił ją i jej rodzeństwo. Miała w domu ogromne kłopoty i moja mama o tym wiedziała. Pomagała w każdy możliwy sposób. Ta młoda kobieta kończyła studia magisterskie i nigdy nie zapomniała o mojej mamie. Łzy spływały nam po policzkach, a ja od razu zadzwoniłam do mamy.
Czytaj także:
Polski startup chce skończyć z głodem na świecie. “Hojność i sukces idą w parze”
Wzruszającą opowieścią podzielił się także Andrew L. Breese. – Jako dziecko to byłem ja. Byliśmy bardzo biedni w niektórych momentach i czasami jedynym posiłkiem w ciągu dnia był dla mnie lunch w szkole – napisał. – Nienawidziłem wakacji, ponieważ bałem się, że nie będę miał co jeść. I szczerze mówiąc dzisiaj pracuję bardzo ciężko właśnie z tego powodu – żeby moje dzieci nigdy nie dowiedziały się, jak to jest iść do łóżka głodnym – przyznał.
Mamo, zrobisz mi dwie kanapki?
Internauci przyznają, że nie raz zetknęli się z problemem głodu w szkole. Albo jako dzieci, albo rodzice. Nierzadko ich synowie lub córki proszą o dodatkowe przekąski dla głodnych kolegów. – Mój 7-letni syn każdego dnia brał do szkoły dwie przekąski. Zapytałam go któregoś dnia: jesteś naprawdę aż tak głodny, że potrzebujesz dwóch przekąsek? (Mój syn je naprawdę sporo). Powiedział, że bierze drugą porcję dla chłopca z klasy, który nigdy nie przynosi jedzenia – napisała Megan Harrington Dant. – Teraz przez całe lato będę się o niego martwić, ponieważ kupiłam dom w innej dzielnicy i mój syn nie będzie chodził z nim już do szkoły – dodała.
Każdego dnia mój syn prosi mnie o dodatkowe przekąski dla przyjaciół… A ja z radością je pakuję, ponieważ wiem, jakie to uczucie nie mieć wystarczających pieniędzy i wysyłać dziecko do szkoły bez jedzenia. Teraz, kiedy Bóg pobłogosławił mnie dobrze płatną pracą, pomaganie innym małym dzieciom jest przyjemnością. To także pomaga mojemu synowi być lepszą osobą i podtrzymywać dobre przyjaźnie (Nitzy Lovesangeljr Palacios).
Dziecko chce dobrze
Dzieci pomagają często odruchowo. Nie myślą wcale, że jeśli oddadzą komuś śniadanie, same nie najedzą się do syta. Ich zachowanie jest niezłą lekcją dla dorosłych. Rania Stefanidoy pamięta, gdy pewnego dnia jeden z jej uczniów zaczął narzekać na samopoczucie. – Zapytałam go, czy coś jadł. Przyznał się, że wypił tylko szklankę mleka wcześnie rano. A była 12.30. Nie musiałam niczego mówić. Reszta dzieci, jedno po drugim, zaczęły otwierać plecaki i wyjmować ciastka, owoce, czekoladę, co tylko miały ze sobą – wspomina.
Czytaj także:
Wystarczyło jedno zdanie papieża, by zmobilizować Mediolan do walki z głodem dzieci
Niestety, bywa też tak, że dziecko nie potrafi pomóc bez wsparcia rodziców. I zamiast pochwał spotyka je za to… kara. Jak opowiada Godfrid Mistry,
Pamiętam podobną historię z czasów, kiedy byłam mała. Zauważyłam, że moja koleżanka z klasy – Maureen nie miała nic na lunch. Powiedziała, że nie jest głodna. Każdego dnia zbierałam więc drobne leżące na biurku mojego taty i brałam je do szkoły, żeby kupować jedzenie dla Maureen. Tak działo się przez kilka miesięcy, aż w końcu zostałam przyłapana przez tatę, który dał mi za to najgorsze lanie w życiu. Zasypiałam tego dnia z płaczem, bo tata oskarżył mnie o kradzież. Nie wiedziałam, że to się nazywa kradzieżą. Zawsze wydawało mi się, że robię dobrze, kupując jedzenie dla mojej przyjaciółki. Ale tata nawet nie próbował mnie zrozumieć.
Warto podpytać dzieci, czy nie mają w klasie głodnych koleżanek lub kolegów. Dodatkowa kanapka może być nie tylko szansą na lepsze życie, ale też początkiem pięknej przyjaźni.
Czytaj także:
Lizbona pierwszą stolicą bez głodu i marnowania jedzenia?