Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Z wyboru sanoczanka od prawie 30 lat, żona prawosławnego duchownego posługującego w Soborze Świętej Trójcy – prawosławnej cerkwi parafialnej w Sanoku. Pochodzi spod Tarnopola, gdzie kończyła muzykologię w Wyższej Szkole Muzycznej. Jest doktorem teologii prawosławnej, dyrygentką chóru cerkiewnego, założycielką wielokulturowego i wielorasowego zespołu Widymo, nauczycielką języka ukraińskiego i w szkole w Sanoku, i Straży Granicznej w Krościenku, matką trójki dzieci. Zaangażowana w działalność Związku Ukraińców w Polsce... Zresztą nie sposób wymienić wszystkich aktywności Marianny Jary.
„Trzeba wygrać wojnę”
Ale teraz jest na wojnie. Gdy wreszcie udaje nam się porozmawiać, nie za długo, bo jej telefon dzwoni praktycznie bez przerwy, skrzynka mailowa zapełnia się w niezwykłym tempie, jest gdzieś pomiędzy Sanokiem a granicą polsko-ukraińską.
Koordynuje pomoc dla uchodźców, jest w trakcie poszukiwania TIR-a, który pojedzie z pomocą humanitarną z Przemyśla do Tarnopola. Tam zresztą została część jej rodziny. Ta część, która mogła, przyjechała do Polski. Oprócz tego pracuje zawodowo, także teraz. Dobrze wie, co jest potrzebne, by przetrwała kultura ukraińska, której jest wielką miłośniczką i promotorką.
„Aby kultura ukraińska przetrwała, trzeba wygrać wojnę” – mówi z mocą. „Trzeba, żeby Ukraina zwyciężyła w tej niemądrej walce. Nikt się nie spodziewał, że w XXI w. nasz sąsiad będzie chciał zniszczyć naszą kulturę. Czego oni od nas chcą – żeby Ukraina wyrzekła się swojej kultury i historii?” – pyta retorycznie.
Niszczenie narodowości ukraińskiej
Założony przez nią w 2002 r. zespół Widymo śpiewa stare, zapomniane pieśni karpackie. Sami nazywają siebie głosem Gór Słonnych. Wykonują utwory w dialekcie bojkowskim, pogórzańskim, doliniańskim, śpiewają też pieśni huculskie.
Przyjaźń Polaków i Ukraińców
Marianna Jara od zawsze wierzy w przyjaźń narodów polskiego i ukraińskiego.
„Chyba lepiej już nie da się pomagać, niż Polska pomaga teraz Ukrainie. Polska wzięła na siebie tę pierwszą falę uchodźców. Moi przyjaciele Polacy wciąż pytają mnie, jak mogą pomóc i pomagają. Zawsze mówiłam, że prawdziwy Polak będzie przyjacielem Ukraińca, mimo zawieruch historycznych z jednej i drugiej strony” – mówi Marianna Jara.
Zawsze wierzyła, że Ukraińców i Polaków więcej łączy niż dzieli. "Teraz to widzimy na własne oczy" – mówi.
„Pan Bóg nas nie zostawi”
Marianna zastanawia się, jaki jest ten pierwszy tydzień Wielkiego Postu.
Moja rozmówczyni głęboko wierzy w to, że kultura ukraińska przetrwa. Ocalą ją ludzie.
Marianna Jara kocha też karpacką ornamentykę i haft krzyżykowy, co widać nawet po jej stylu ubierania się. Tworzy własne projekty ornamentów, lubi odnawiać stare kilimy i wyszywane koszule. Od wielu lat współpracuje z Uniwersytetem Ludowym w podkarpackiej Woli Sękowej.
„Ale teraz zostaje nam tylko tutaj pomagać i modlić się” – kwituje.