separateurCreated with Sketch.

Czy są jakieś lekcje religii dla dorosłych? Uwaga: pojawiają się efekty „wow”!

przepisywanie fragmentów Pisma Świętego
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dariusz Dudek - 26.09.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Pierwsze „wow”, drugie „wow”, trzecie „wow”… Oto świadectwo człowieka, który po prostu chciał wiedzieć więcej o tym, czym jest wiara i religia.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Parę lat temu, gdy jeszcze studiowałem teologię, moja znajoma pytała mnie, czy są jakieś lekcje religii dla dorosłych. Chciała – tak jak w szkole – przejść konkretną ścieżkę nauki, by lepiej poznać wiarę. Odparłem, że jedyną opcją, jaką znam, są studia teologiczne, ale to opcja wymagająca wiele czasu.

Nie znałem wtedy studium teologii, które można znaleźć w Polsce. Jednym z nich jest Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii (DSFT) w Krakowie. Czy jednak warto z niego skorzystać? Zapytałem o to Bartłomieja Kałuckiego, jednego ze słuchaczy DSFT, a z zawodu prawnika.

Studium teologii i efekt „wow”

Dariusz Dudek: Dlaczego zdecydowałeś się, by zacząć naukę w DSFT?

Bartłomiej Kałucki: Przyczyny były dwie. Pierwsza, bardziej prozaiczna: chciałem po prostu doświadczyć czegoś nowego pod kątem wiedzy i nauki niż tego, co mam na co dzień w pracy. Chciałem się po prostu rozwinąć.

A druga przyczyna – dostrzegłem ją dopiero po kilku wykładach – to chęć poznania historii tego, w co i dlaczego wierzę. Skąd wzięły się te prawdy, których naucza Kościół.

Było coś, co w trakcie nauki dało ci efekt „wow”? Coś, co cię zaskoczyło?

Pierwsze „wow”, które miałem to poznanie znaczenia poszczególnych części Eucharystii i docenienie ich. Na wielu zajęciach wykładowcy wielokrotnie podkreślali, że msza to źródło i szczyt życia Kościoła.

Tłumaczyli także istotę wszystkich elementów składowych mszy, które – przepraszam za sformułowanie – mogą się wydawać nudne i niepotrzebne dla kogoś, kto tak jak ja kiedyś, nigdy nie słyszał o ich istocie. Pierwszorzędna rola Eucharystii w praktykowaniu naszej wiary jest niezwykle doceniana na DSFT.

Drugie „wow” to historia, o której wspomniałem wcześniej. Nasza wiara kształtuje się od pierwszych wieków. I nawet te spory teologiczne, które wybuchały od początku chrześcijaństwa, a których się uczymy, pokazują, że ta doktryna była niezwykle ważna dla tych, którzy wiedli te spory, że każde słowo ma wielkie znaczenie. Każde zdanie Credo było istotne, skoro już od pierwszych wieków dyskutowano nad nim i pieczołowicie układano. To nie jest tak, że ktoś coś jednym aktem narzucił, ale ta wiara się kształtowała.

Trzecie „wow” to Katechizm Kościoła katolickiego. Przed DSFT traktowałem go jako coś zbędnego i niepotrzebnego. Myślałem, że jest spisany w jakiejś nudnej formie, jak Kodeks prawa karnego. A uświadomiłem sobie, że to jest nasz, katolików, wielki skarb, i że cała doktryna naszej wiary jest skondensowana i spisana w jednym miejscu. Z tego, co wiem, inne wyznania nie mają takiego narzędzia.

Jak studiowanie wpłynęło na twoją relację z Bogiem?

W DSFT często powtarzają nam, że w Kościele nie ma „albo-albo”, ale jest „i-i”. To znaczy, że i wiedza, i wiara są istotne, idą ze sobą w parze. Myślę, że zdobywanie wiedzy to naturalny element dorastania w wierze.

I choć studium to przede wszystkim nauka, to przyznam, że niektóre wykłady to niemal rekolekcje dla mnie. Wiedza to naturalne wsparcie wiary i naprawdę pomaga mi w rozumieniu Boga – o ile można Go w ogóle zrozumieć! Przecież jeśli Go poznałem, to oznacza, że to nie jest Bóg (śmiech).

Wiem, że idziesz już na trzeci rok studium. Czy uważasz, że taka forma zdobywania wiedzy, albo przynajmniej jakaś jej część, przydałaby się wierzącym w Polsce? Czy myślisz, że jako katolicy jesteśmy niedoedukowani?

Ten wątek przewija się w wielu dyskusjach o statystycznym spadku osób chodzących do kościoła i przyjmujących sakramenty, że zbyt mocno w Kościele w prosperity lat .90 i 2000 skupiliśmy się na nauce katechezy w szkole, a zaniedbaliśmy dorosłych, których zadaniem jest kształtowanie dzieci. DSFT uwypukliło moje braki i krzywe spojrzenie na wiele spraw.

Dlatego uważam, że taka forma – może nie aż tak intensywna, bo chociaż spotykamy się 12 razy do roku, to zajęcia trwają od 6 do 8 godzin – miała by dobre przełożenie na każdą parafię. Cudownie, gdyby w każdej wspólnocie było takie miejsce do uczenia się o wierze, oprócz tych już spotykanych w parafiach. Byłoby to przydatne narzędzie, by, jak mówi o. Janusz Pyda, jeden z wykładowców, potrafić uzasadnić nadzieję, która w nas jest. To przesłanie towarzyszy mi już od pierwszych wykładów.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!