Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Gdy gasło we mnie życie
Wspomniałem Pana
A modlitwa moja dotarła do Ciebie,
Do Twego świętego przybytku.
Czciciele marnych bożków
Opuszczają łaskawego dla nich.
Ale ja Tobie złożę ofiarę
Z głośnym dziękczynieniem.
Spełnię to co ślubowałem.
Zbawienie jest u Pana”
(Jon 2, 8-10)
Pan przypominał mi o pewnym wydarzeniu
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Mam na imię Asia, obecnie jestem szczęśliwą żoną wspaniałego męża i mamą trójki wspaniałych dziewczynek. W naszym życiu, jak w każdym, zmagamy się z problemami i troskami życia codziennego, ale też z radościami, które tylko pozornie są małe. Bo tak naprawdę każdy nowy dzień to wielki dar od Boga!
Tak jest dzisiaj, ale nie było tak zawsze… Nasza codzienność, na którą przede wszystkim ma wpływ zapraszanie Jezusa do naszego życia każdego dnia, zmieniła się od 2021 kiedy wstąpiliśmy na drogę formacyjną Domowego Kościoła. Od tego czasu, krok po kroku pielęgnujemy naszą duchowość osobistą, małżeńską i rodzinną. Jednak dzisiaj chciałabym podzielić się pewnym wydarzeniem, które miało miejsce 13 lat temu, a co do którego w ostatnim czasie Pan poruszył moje serce.
Wiedziałam, że to zrobi
W czerwcu 2009 roku, zaraz po zdanej maturze wyjechałam do Niemiec jako opiekunka do dzieci. Po 2 miesiącach pobytu u rodziny we Frankfurcie, 17 września 2009 r. kiedy byłam sama w ich domu, zostałam napadnięta przez mężczyznę pod wpływem alkoholu i narkotyków, z nożem w ręku. Mężczyzna napadł tamten dom w poszukiwaniu pieniędzy i kosztowności. Przez około godzinę groził mi nożem trzymanym przy mojej szyi, mówił że mnie zabije, jeśli mu nie powiem, gdzie są ukryte pieniądze.
Próbował mnie związać, abym nie mogła uciec, groził, że jeśli spróbuję uciec, jeśli nie przestanę krzyczeć, to on mnie zabije… Kiedy puścił mnie na chwilę spróbowałam się wydosatać i zamknąć go w pomieszczeniu, jednak się nie udało. Zagroził, że teraz musi mnie zabić… Błagałam, aby tego nie robił, płakałam, krzyczałam…
W pewnym momencie wiedziałam, że to zrobi i zaczęłam modlić się na głos modlitwą „Ojcze nasz”. W tym momencie otrzymałam 3 ciosy nożem.
Miałam dobrego Anioła Stróża
Mężczyzna zostawił mnie i odszedł. Pamiętam, że przez głowę przeleciała mi tylko myśl: „Boże to się nie może tak skończyć…”. Czułam paraliżujący ból. Chwilę później do domu wrócił ze szkoły 8-letni chłopiec, którym się wówczas opiekowałam, nie wiem skąd zdobyłam siłę, aby zawołać do niego, aby uciekał do sąsiadów, bo tutaj jest niebezpiecznie. Sąsiedzi wezwali pomoc. Do szpitala trafiłam w stanie zagrażającym życiu, utraciłam dużo krwi, przeprowadzono reanimację, transfuzję krwi, operację ratującą życie.
Po przebudzeniu lekarz powiedział, że miałam dobrego Anioła Stróża, bo przeżyłam!
Mężczyzna został schwytany przez policję dwa dni później.
Przeszłam długą rekonwalescencję fizyczną, ale też psychiczną. Rok później odbył się proces przeciwko temu mężczyźnie. W jego wyniku został skazany na 13 lat i 6 miesięcy więzienia.
Co się tak naprawdę wydarzyło?
Każde doświadczenie ma w naszym życiu głębszy sens, nawet jeśli go nie rozumiemy lub nie widzimy go od razu. Przez wiele lat traktowałam to wydarzenie, jako po prostu złe doświadczenie. Coś z czym muszę sobie poradzić, bo skutki tego dnia powracały i powracają nadal w mojej głowie.
Ale po 13 latach i 6 miesiącach, czyli dokładnie tylu ile trwała kara tamtego złodzieja, Pan dał mi łaskę poznania, co tak naprawdę się tamtego dnia wydarzyło. Dokładnie 13 lat i 6 miesięcy później – dokładnie co do dnia (przyznam, że nie myślałam wtedy o tym) – gdy byłam na cotygodniowym spotkaniu z Panem twarzą w twarz, otworzyłam Pismo Święte na słowach:
„Gdy gasło we mnie życie
Wspomniałem Pana
A modlitwa moja dotarła do Ciebie”
A przed oczami mam obraz Jezusa, który mówi do mnie, jak do Natanaela w Ewangelii (por J, 1, 48):
„Słyszałem Cię wtedy, widziałem Cię wtedy… Jestem!”
W tym momencie zrozumiałam, że na własnym życiu, namacalnie doświadczyłam żywego, prawdziwego i obecnego Boga, który mnie usłyszał, zobaczył i podarował mi nowe życie.
Dar, na który nie zasłużyłam
Na drugi dzień po tamtej adoracji, poszłam na Eucharystię, w naszej parafii były rekolekcje wiekopostne. Zapamiętałam tylko jedno zdanie – „Jakie jest Twoje świadectwo życia?” odpowiedź nasunęła mi się od razu. To jest moje świadectwo życia! Zrozumiałam też, że chcę o tym mówić! Doświadczyłam żywego i prawdziwego Boga, który wysłuchał mnie, kiedy wołałam, który uratował mnie i podarował mi bezcenny dar – życie… Niczym sobie na ten dar nie zasłużyłam, ale tak jest z Jego miłością, On nam ją po prostu daje, za darmo…
Dzisiaj dostrzegam też, że doświadczyłam jeszcze jednej szczególnej łaski… łaski przebaczenia. W moim sercu od początku nie było, ani ma cienia urazy do tego mężczyzny. Modlę się, aby Bóg dał mu poznać w jego sercu, że ja mu wybaczyłam.
Dziękuję Bogu za dar życia, za to doświadczenie, które przyjęłam, przeżyłam i dzięki któremu mogę świadczyć, że Bóg jest zawsze przy nas.
Asia
Tytuł, śródtytuły, podkreślenia, lead pochodzą od redakcji Aleteia Polska