Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Drobne kłamstewko
Łucja de Jesus Rosa dos Santos urodziła się 28 marca 1907 roku. Akurat był to Wielki Czwartek i rankiem jej mama wybrała się na mszę świętą. Przystąpiła do komunii, obiecując sobie, że później wróci do kościoła celem adoracji Najświętszego Sakramentu, ale nie udało jej się zrealizować tych zamierzeń, ponieważ po południu urodziła. Łucja lubiła potem powtarzać, że przyjęła Pierwszą Komunię Świętą na krótko przed przyjściem na świat.
W rejestrze parafialnym jako data narodzin Łucji widnieje jednak 22 marca. Wedle obowiązujących wówczas przepisów, dziecko należało ochrzcić do ósmego dnia życia, w przeciwnym razie rodzicom groziła kara grzywny. Tymczasem proboszcza parafii w Fatimie, Manuela Joaquima de Oliveirę, uroczystości wielkotygodniowe pochłaniały zwykle do tego stopnia, że przekładał przewidziane na ten okres chrzty. Wiedząc o tym, ojciec dziewczynki, któremu marzyła się wspaniała ceremonia w Wielką Sobotę (ten dzień obchodzono w Portugalii bardzo podniośle), skwapliwie podtrzymał to niewinne kłamstewko, aby wobec faktu, że domniemany ósmy dzień przypadał właśnie w Wielką Sobotę, 30 marca, chrztu nie można było odwlec.
Łucja Jezusa
W „Piątym wspomnieniu” Łucja przytoczyła szczegóły, które opowiedziano jej w związku z chrztem: „Ojciec poprosił wujka Anastácio, aby był moim ojcem chrzestnym. I on, i ciotka Teresa [ciotka ze strony ojca] przyjęli to z wielką radością”. Chrzestną została młoda sąsiadka, która jako chrześniaczka matki Łucji otrzymała imiona Maria Rosa. Jej ojciec, José Pedro Marto – brat Manuela Pedra Marto, taty Hiacynty i Franciszka – zgodził się, żeby Maria Rosa trzymała niemowlę do chrztu, pod warunkiem że dziewczynka otrzyma imię Łucja:
„Powtórzyła to moim rodzicom, którzy – zdziwieni – pytali: «Gdzie twój ojciec znalazł takie imię?». Rodzice, dla świętego spokoju, zgodzili się”. Wiele lat później, odpowiadając Janowi Pawłowi II, który złożył jej życzenia z okazji dziewięćdziesiątej rocznicy chrztu, siostra Łucja pisała o tym jak o czymś na kształt przepowiedni. Twierdziła: owego dnia „Bóg popatrzył na mnie po ojcowsku wzrokiem pełnym Światła i nadał mi imię znamionujące Jego własną potęgę: «Łucja Jezusa», «Bóg jest światłem», Bóg jest miłością!”.
Pierwsza Komunia Łucji dos Santos
Najstarsza widząca z Fatimy, córka Antonia dos Santosa i Marii Rosy, była najmłodszą z sześciorga rodzeństwa. Miała cztery siostry (Marię dos Anjos, Teresę, Glorię i Carolinę) i brata (Manuela). Urodziła się w Aljustrel, położonym blisko sto kilometrów na północ od stolicy Portugalii, Lizbony. Wioska, zamieszkiwana wówczas przez mniej więcej dwadzieścia rodzin (przy czym dorośli zajmowali się przede wszystkim pracą na roli, wypas bydła należał do obowiązków dzieci), mieściła się nieopodal Fatimy, w Ourém w prowincji Santarém.
30 maja 1913 roku, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, Łucja przystąpiła do wcześniejszej Pierwszej Komunii Świętej. Choć na lekcjach zawsze poprawnie odpowiadała na pytania katechety, proboszcz Antonio Rodrigues Pena nie umieścił jej na liście dzieci dopuszczonych do sakramentu, uznając, że jest na to za młoda. Jednakże ksiądz, który pomagał mu w obowiązkach spowiednika – o. Francisco Rodrigues da Cruz, uznawany za najbardziej charyzmatyczną postać w portugalskim Kościele pierwszej połowy XX wieku – zauważył smutek dziewczynki i postanowił sam ją przeegzaminować. Wkrótce potem poświadczył jej gotowość do przyjęcia komunii.
Pierwsze spotkanie z Maryją
Okoliczności spowiedzi Łucji stały się tematem anegdotek:
Gdy skończyłam, zauważyłam, że wszyscy się śmiali, moja matka zawołała mnie i powiedziała: „Moja córko, nie wiesz, że spowiedź odbywa się po cichu, że jest to tajemnica? Wszyscy cię słyszeli, tylko pod sam koniec powiedziałaś coś, czego nikt nie zrozumiał”. W drodze do domu moja matka próbowała w różny sposób wydobyć ode mnie to, co ona nazywała tajemnicą mojej spowiedzi. Ale moją odpowiedzią było tylko głębokie milczenie. Teraz zdradzę tajemnicę mojej pierwszej spowiedzi. Dobry ów ksiądz po wysłuchaniu mnie powiedział tych kilka słów: „Moje dziecko, twoja dusza jest świątynią Ducha Świętego. Zachowaj ją zawsze czystą, aby On mógł w niej prowadzić dalej święte działanie”. Słysząc te słowa, poczułam się przejęta szacunkiem do mego wewnętrznego „ja” i zapytałam dobrego spowiednika, jak powinnam postępować: „Uklęknij tam, u stóp Matki Boskiej, i proś Ją z całym zaufaniem, aby miała pieczę nad twym sercem i przygotowała je, abyś jutro przyjęła godnie Jej ukochanego Syna i zachowała swe serce jedynie dla Niego”.
Dziewczynka padła na kolana u stóp figury Matki Bożej Różańcowej i odbyła pierwsze „spotkanie” z Najświętszą Dziewicą: „Poszłam tam prosić z całą żarliwością, do jakiej tylko byłam zdolna, aby Matka Najświętsza zachowała tylko dla Boga moje serce. Powtarzając kilkakrotnie to pokorne błaganie z oczyma utkwionymi w statuę, wydawało mi się, że Matka Boska uśmiecha się do mnie i że mi przytakuje spojrzeniem i gestem dobroci”. Wydaje się, że nadprzyrodzone doświadczenie powtórzyło się w chwili przyjęcia konsekrowanej Hostii: „Skierowałam więc doń moje prośby: «Panie, spraw, abym stała się świętą. Zachowaj moje serce zawsze czyste tylko dla Ciebie». W tym momencie wydawało mi się, jakby nasz dobry Bóg w głębi mego serca wyraźnie do mnie przemówił: «Łaska, która ci dzisiaj została dana, pozostanie żywa w twej duszy, wydając owoce dla życia wiecznego»”.
Około roku 1929, już jako członkini Zgromadzenia Sióstr św. Doroty, Łucja przerobiła białą suknię komunijną na czepki do spania, które następnie podarowała współsiostrom. Dla siebie zostawiła tylko jeden.
Fragment książki „Tajemnice siostry Łucji”, aut. Saverio Gaeta, Wydawnictwo Esprit.
Tytuł, lead, śródtytuły i podkreśleniach pochodzą od redakcji Aletei.