Pijacy i zakonnice
Pijacy mają szczególną miłość do zakonnic. Jak tylko jaką zobaczą, muszą się przyczepić i albo przedstawiają problemy teologiczne, albo zapewniają, że nie są tacy źli, jak wyglądają. W pociągu albo na przystanku mają do tego nieraz dużo czasu i znakomitą okazję.
Jeden kiedyś zapewniał mnie, że jest wierzący, i żeby tego dowieść, chciał mi pokazać krzyżyk, który miał na szyi. W tym celu zaczął ściągać koszulę, bo mu nie wpadło do głowy rozpiąć kołnierzyk. Inny wtoczył się do przedziału, w którym oprócz mnie była tylko jakaś starsza pani, i zaczyna dyskusję:
– Prooszę siostry... jo nie wierze w Boga. Nie wierze! A moja córka mnie powiodo, że to jo mom grzych. Czy jo mom grzych, proszę siostry? Czy jo mom grzych???
Zanim zdążyłam się zastanowić, co może znaczyć grzech dla niewierzącego (nie mówiąc już, że i nietrzeźwego), wtrąciła się ta pani:
– Oczywiście, że pan ma grzech!
Pijak zaczął machać rękami i krzyczeć:
– Jo z panią nie godom! Jo z siostrą godom! Pani mo być cicho!
Widzę, że niedobrze: może zaraz zacząć tłuc. Więc mówię:
– O grzechu niech pan idzie mówić nie ze mną, tylko z księdzem, i najlepiej na trzeźwo. A teraz proszę stąd wyjść.
Spojrzał oburzony, że nie chciałam podjąć dyskusji, ale cofnął się na korytarz, tylko jeszcze musiał mi swoje oburzenie jakoś wyrazić, więc powiada:
– Siostra nie jest żadna siostra!
Ja nic. Myślał jeszcze przez chwilę, czym by mi tu dołożyć, żeby mi w pięty poszło, aż wreszcie wymyślił i z wielkim naciskiem pyta:
– Czy siostry się żenią???
Ponieważ nadal milczałam, zamknął drzwi i odszedł do swojego przedziału.
Całkiem inny był ten, którego spotkałam niedawno w Wejherowie na przystanku. Zaczął się nade mną użalać:
– Trzeba sobie prawdę powiedzieć... Nie miała siostra w młodości szczęścia w życiu! Nie miała! No to musiała do klasztoru iść... Nie miała szczęścia, nie miała!
Powtarzał to długo, aż wreszcie z litości kupił mi drożdżówkę.
+© Shutterstock