1 / 10
Stracone życie
Na pytanie, z czego jest dumny, Robert nie umie odpowiedzieć. Urodził się z epilepsją, a wszystko, co miał w życiu ważnego, stracił. Najpierw – oko. Potem kontakt z synem, który po rozwodzie bardzo utrudnia mu była żona (choć płaci alimenty). Następnie narzeczoną, która zmarła krótko po zaręczynach. Wreszcie dom. W środku lata spłonął w pożarze wywołanym zwarciem instalacji elektrycznej. Próbując ratować dobytek, Robert doznał poważnych oparzeń rąk oraz pleców. Gmina zapewniła mu w zastępstwie barak, ale z przeciekającym dachem i bez przyłączenia do prądu. Zamieszkał w nim, ale babci nie mógł na to pozwolić. Na razie zatrzymała się kątem u rodziny, a Robert robi wszystko, by odbudować to, co zostało na pogorzelisku. Ma 36 lat. Wielu jego rówieśników uważa, że wciąż są młodzi i jeszcze wszystko przed nimi.
+

© SzlachetnaPaczka.pl