VIII. Jezus pociesza płaczące niewiasty
Miłosierdzie wobec biedy uczynków co do duszy.
Płaczę. Umiem wzruszyć się nad krzywdą ludzką, ale nie umiem pomagać. Pomagam nie tym, co trzeba, albo nie tak, jak trzeba. Nie umiem wyjść poza sferę emocji, deklaracji, poza świat wirtualny. Nie jestem człowiekiem konkretu. A nawet jeśli czasem umiem pomóc ciału, to żyję w nędzy bycia niemiłosiernym wobec ludzkiej duszy. Nie umiem pocieszać smutnych, upominać grzesznych, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. Nie umiem. Potrzebuję miłosierdzia dla siebie, by przestać żyć w obłudzie fikcyjnej życzliwości.
Jezu miłosierny, Słowo, które stało się Ciałem, naucz nas konkretów. Niech Eucharystia, Ciało Pana, Chleb święty, który ożywia przede wszystkim duszę, będzie dla nas nieustannym znakiem prawdziwego miłosierdzia; miłosierdzia, które chce ożywiać w ludziach to, co nieśmiertelne; miłosierdzia, które chce zbawiać ludzkie serca.
+© fot. Jarosław Zych