11 / 12
Danuta Rinn
Do depresji, trzy lata przed śmiercią, przyznała się także diwa polskiej sceny muzycznej Danuta Rinn. – Płacze się w samotności. A im więcej tego płaczu ma się w sobie, tym bardziej na zewnątrz człowiek udaje siłacza. Najgorsze, co może być, to spojrzenia pełne litości. Litość nic nie zmieni, tylko potrafi zdołować psychicznie. Miewałam ciężkie depresje. Niemal nie wychodziłam z domu. Lecz mało kto o nich wiedział. Potem podnosiłam się i szłam dalej – mówiła w rozmowie z Krystyną Pytlakowską.
+

© TRICOLORS/East News