Marian Kasprzyk
Mistrz olimpijski w boksie z 1964 roku nawrócił się blisko 30 lat temu. Do refleksji nad wiarą sprowokowała go poważna choroba. – Dostałem w tyłek i dopiero wtedy zacząłem zastanawiać się nad własnym życiem. Tuż przed operacją poszedłem do spowiedzi. Złapałem księdza w szpitalu, gdy już wychodził z oddziału. Wcześniej jakoś nie miałem czasu dla Boga – mówił w wywiadzie dla Onetu. Operacja pięściarza przebiegła pomyślnie, ale wkrótce zachorowała również jego żona, Krystyna. Od chwili, gdy usłyszała diagnozę [stwardnienie rozsiane], żyła jeszcze cztery lata. – Pewnego dnia nad ranem, koło ósmej czy dziewiątej, spojrzałem na nią i zdałem sobie sprawę, że odchodzi do nieba. Po chwili jeszcze raz skierowałem wzrok ku jej twarzy i zobaczyłem Jezusa. Krew spływała mu po twarzy, brakowało tylko korony cierniowej. Targały mną ogromne emocje. Cierpiałem, bo umierała najbliższa osoba i jednocześnie czułem radość, ponieważ widziałem twarz Jezusa – opowiadał wzruszony w tym samym wywiadzie.
+© KASIA ZAREMBA/AGENCJA SE/East News