W 1946 r. została wysłana na roczne stypendium do Ameryki. Ale zamiast edukacji, czekały na nią… miotły i ścierki. Mimo to zdobyła cenne doświadczenie. Udało jej się np. uprosić wizytę w szpitalu na Harlemie. „Pojechała tam chyba z jakąś obstawą, że to jest niebezpieczne. Wróciła wstrząśnięta i właściwie zdruzgotana. Opowiadała, że chore Murzynki przyjęły ją z jakąś ogromną pokorą i nie mogły uwierzyć, że «biała» pielęgniarka przyjechała do nich, że chce z nimi rozmawiać, jest serdeczna, pyta o ich zdrowie, życie”.
+© fot. Katolickie Stowarzyszenie Pielęgniarek i Położnych