Kokardek nigdy dosyć
Rokokowe elegantki kochały kokardy. Wiązały je ze wstążek w kontrastowych kolorach i przyszywały w dużych ilościach do sukien, czepków, kapeluszy, butów, rękawiczek. Na temat upodobania do kokard ironizował jeszcze wiek później Tomasz Mann w powieści „Buddenbrookowie”, opisując postać Tony Buddenbrook. Dzisiaj mnogość kokard w stroju to modowa archeologia – jeśli decydujemy się (po głębokim namyśle) na kokardy, to najwyżej na pojedyncze.
+© Domena publiczna