4 / 13
Falbanek nigdy dosyć
Jeden tylko element cieszył się większą popularnością niż kokardy – falbany. Chyba wszystkie kobiece stroje we francuskich żurnalach z Muzeum Narodowego są suto marszczone. Np. modelka na rycinie ma szeroką suknię, wykończoną na dole falbaną i ozdobioną dwoma rzędami falban w okolicach kolan, kolejnym rzędem falban na biodrach i jeszcze jednym przy dekolcie. Długie rękawy koszuli wystające spod sukni są obficie zmarszczone, a nawet czepek jest wykończony… Nigdy nie zgadniecie… Tak, falbanką! Kto kiedykolwiek szył coś marszczonego albo choćby kupował firanki do domu, wie, że marszczenia wydatnie podnoszą koszt zakupu tkaniny. Falbany były więc nie tylko strojne, ale też stanowiły dowód zamożności.
+

© Domena publiczna