Tymoteusza Agnieszka Gil, dominikanka
Jestem przekonana, że wielu ludzi było zaskoczonych, kiedy w galerii handlowej dziewiętnastoletni Daniel łapał mnie za rękę, przytulał się do mnie i krzyczał: „Nie zostawiaj mnie, nie widzisz, że ja się boję?”. Szliśmy więc razem za rękę. Myślę, że to była pewnie jakaś sensacja. Ale mamy XXI wiek, tyle się dziś mówi o wolności, równości, a ciągle mam wrażenie i tego doświadczam, że nasi chłopcy są spychani na margines. Ja za wszelką cenę chciałabym udowodnić całemu światu, że oni mają prawo do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Dlatego robimy wszystko, żeby normalnie żyli. Gdy tylko możemy, idziemy z chłopakami na miasto. Zabieramy ich na przykład na kawę i sernik do restauracji. No niby można w naszym domu też kawę zaparzyć, sernik upiec, ale to nie to samo. Oni naprawdę cieszą się jak dzieci, że ktoś im tę kawę przyniesie do stolika, że ktoś ją przed nimi postawi.
+© Archiwum prywatne