Mirona Tuszyńska, przełożona prowincjalna Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej w Orliku pod Chojnicami
Studiowała teologię, katechizowała przy parafiach, potem w szkołach. Jej siostry po nawałnicy w 2017 z klasztoru w Orliku organizowały pomoc i sprzątanie terenu.
Tego dnia nie zapomnę do końca życia (…). Dla mnie noc z jedenastego na dwunastego sierpnia była dramatyczna. Niedaleko Orlika mieszka moja rodzina, po północy nie mogłam się dodzwonić do nikogo. Ani do sióstr, ani do rodziny. W telewizji pokazywano zniszczenia z okolic Gniezna, nie było wiadomości z terenu Kaszub. Ta niepewność była najgorsza (…). Siostry zaczęły opowiadać, że rano przyszli sąsiedzi dowiedzieć się, czy siostry żyją. Inne siostry same ruszyły do okolicznych domów, niosąc wodę i chleb. Szybko okazało się, że ludziom bardziej potrzebna była pomoc duchowa; byli załamani, potrzebowali dodania wiary, że ktoś do nich dotrze i nam i im pomoże (…). Nowicjuszki zadeklarowały, że będą rozwozić chleb i wodę na rowerach albo traktorem. Wokół nas jest teren wiejski, bardzo dużo ludzi mieszka w pojedynczych gospodarstwach, daleko w polu i w lesie. By do nich dojechać, trzeba było pokonać wiele kilometrów po zwalonych drzewach. Nie było szans na normalny dojazd autem, więc siostry brały rowery i tyle, ile się dało, podjeżdżały…
+© Archiwum prywatne