separateurCreated with Sketch.

Wstrząsająca kampania społeczna skierowana do klientów prostytutek

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Chiara Ferraris - 29.12.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Napady, pobicia, morderstwa. Cena, którą płacą prostytutki, jest niewyobrażalnie wysoka. Kampania “Girls of Paradise” chce to uświadomić ich klientom.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Telefon do jednej z agencji towarzyskich:

– Próbujesz dodzwonić się do Ines?
– Tak, chcę Ines.
– Myślę, że ty i twoi koledzy nie będziecie się mogli z nią spotkać dzisiaj wieczorem.
– Dlaczego?
– Została znaleziona martwa w mieszkaniu, w którym przyjmowała swoich klientów.
– Nie!
– Zmarła od 53 ciosów zadanych nożem.

Dziewczyny z Raju

Ta prawdziwa rozmowa znalazła w krótkim spocie kampanii społecznej „Girls of Paradise” (Dziewczyny z Raju) stworzonej przez agencję McCann Paris dla francuskiego stowarzyszenia Mouvement du Nid. Celem ruchu jest ochrona kobiet uprawiających nierząd. Pomaga on w wielu dziedzinach: w dostępie do wymiaru sprawiedliwości, służby zdrowia czy ubezpieczenia społecznego. Stowarzyszenie chce też dotrzeć do zbiorowej świadomości i pokazać, z jakimi problemami mierzą się na co dzień osoby zajmujące się nierządem.

„Bycie prostytutką oznacza bycie ofiarą przemocy. Zasilając pieniędzmi prostytucję, klienci są współwinni tej przemocy. Chcieliśmy ich skonfrontować z konsekwencjami ich działań. Stworzyliśmy Girls of Paradise, stronę internetową agencji towarzyskiej, w której wszystkie dziewczyny już nie żyją. Ale klienci tego nie wiedzą, dopóki nie wejdą na portal, by umówić się z wybraną dziewczyną” – tłumaczą organizatorzy kampanii.

Na pierwszy rzut oka „Girls of Paradise” wygląda jak jedna z wielu witryn oferujących usługi prostytutek. Zdjęcia młodych, roznegliżowanych kobiet z opisem usług seksualnych, jakie świadczą. Profile dziewczyn są fałszywe, ale tragedie, o których mowa, są prawdziwe.

[Uwaga, spot jest naprawdę poruszający!] 

Niewidzialne obywatelki

Kilka godzin po uruchomieniu strony, fikcyjna agencja towarzyska otrzymała blisko 3 tys. zgłoszeń. Na telefony klientów nie odpowiadały pracownice agencji, ale wolontariuszki współpracujące ze stowarzyszeniem Mouvement du Nid. W rozmowie z klientem opowiadały jedną z wielu prawdziwych historii, jakie przytrafiły się kobietom uprawiającym prostytucję. Napady, gwałty, morderstwa, zaginięcia, próby samobójcze. Zwykle klienci ignorują te fakty, nie zdając sobie sprawy, że są one nierozerwalnie połączone z płatnymi usługami seksualnymi.

W środowisku związanym z prostytucją wszystko robione jest tak, by zagwarantować spokój sumienia klientów” – uważa Claire Quidet, rzecznik prasowy Mouvemen tdu Nid. „Aby zawrzeć transakcję, której rozpaczliwie potrzebuje, prostytutka sprawia wrażenie osoby zgadzającej się na wszystko. Na stronach internetowych lub w nocnych klubach, sutenerzy tworzą idealną scenerię, aby mężczyźni nie zaprzątali sobie głów pytaniami dotyczącymi prawdziwej woli kobiet czy powodów, dla których znalazły się w takiej sytuacji” – dodaje.

Prostytutki zderzają się na co dzień z przemocą ze strony klientów, sutenerów czy stręczycieli. Każdego tygodnia na całym świecie odnotowywanych jest wiele przypadków ekstremalnej przemocy, często prowadzących do śmierci prostytutek. W sytuacji, gdy nie istnieje prawo, które chroniłoby te kobiety, nie ma możliwości ochronienia ich przed ogromem przemocy, jakiej doznają od mężczyzn, dla których pracują i tych, którzy korzystają z ich usług. Prostytutki w większości krajów świata nie mają żadnych praw. Są jak niewidzialni obywatele. Nie istnieją przepisy ani regulacje, które zapewniłyby im bezpieczeństwo.

Rewolucyjna kampania

„Robimy wszystko, aby pokazać realia prostytucji, ale nasze środki są tysiąc razy mniejsze niż te, które posiada sektor usług seksualnych” –  mówi Christine Blec, sekretarz generalny Mouvement du Nid. „Chcemy, aby ludzie dowiedzieli się, że każdy płatny akt seksualny opiera się na wykorzystywaniu osoby, a cena, którą płaci kobieta jest ogromna” – dodaje.

Kampania społeczna „Girls of Paradise”, przez wielu okrzyknięta rewolucyjną, podniosła świadomość na temat przemocy wobec prostytutek. To m.in. dzięki niej francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło pierwszą narodową ustawę mająca na celu penalizację klientów prostytutek. Posłowie bezwzględną większością głosów przegłosowali ustawę penalizująca zakup aktów seksualnych (weszła w życie 14 kwietnia 2016). Czyn można ukarać grzywą o maksymalnej wysokości 1500 euro (lub 3500 euro w przypadku recydywistów). Twórcy kampanii nie kryją radości. Jacques Hamon, przewodniczący Mouvement du Nid oświadczył, że dzięki ustawie osoby prostytuujące się nie są już uznawane za przestępców, co otwiera nowe możliwości wspierania ich.

Według badania „ProstCost” przeprowadzonego w maju 2015, około 37 tys. osób we Francji uprawia prostytucję. To działalność, której koszt dla społeczeństwa (chodzi m.in. o konsekwencje zdrowotne i społeczne) szacuje się na 1,6 mld euro rocznie. Prostytutki są co najmniej 6 razy bardziej narażone na gwałt, niż w reszta populacji i 7 razy bardziej narażone na ryzyko samobójstwa.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!