Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 26/04/2024 |
Św. Anakleta
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

„Wy tak chodzicie do kościoła, a księża kradną i oszukują…”

web3-woman-mother-talk-easter-gpointstudio-shutterstock

gpointstudio/Shutterstock

Anna Stadnicka - 22.04.17

Jak w takiej sytuacji się zachować? Jest już po tych „stołowych” debatach, było minęło. Ale niesmak pozostaje. A może ta Ewangelia z Poniedziałku Wielkanocnego niesie tak potrzebną odpowiedź?

Triduum. Dla katolików trzy najważniejsze dni w roku. Dla tych, którzy na serio chcą ten czas przeżyć – moment doświadczenia największej tajemnicy naszej wiary. Na liturgii w nocy z soboty na niedzielę świętujemy Zmartwychwstanie. I co potem?

Potem przychodzi śniadanie wielkanocne i chciałoby się powiedzieć „czar pryska”. My w Triduum uduchowieni, tuż po spowiedzi, liturgio-godziny wysiedziane lub przestane. Coraz częściej szukamy takich kościołów, gdzie ta liturgia taka pełna, z pięknym śpiewem i instrumentami na żywo w Wigilię Paschalną. Zadajemy sobie sporo trudu, żeby to naprawdę były najważniejsze trzy dni prawdziwego sacrum. Żeby potem usiąść przy rodzinnym stole i dostać obuchem w łeb.




Czytaj także:
Dlaczego katolicy robią znak krzyża?

Oczywiście, nie można generalizować. Jednak średnia rodzinna wskazuje, że podczas wielkanocnego śniadania powinniśmy mieć pod pachą dobry podręcznik do apologetyki. „A wy tak chodzicie do tego kościoła, a księża kradną i oszukują”, „skoro Pan Jezus był Bogiem, to dlaczego nie wybawił sam siebie, tylko dał się zabić?”, „wierzycie w Boga, który dopuścił do holokaustu! Gdzie On wtedy był?”, „tylko zaścianek o wąskim horyzoncie może w dzisiejszych czasach chodzić do kościoła”, „przecież jesteście takimi wykształconymi ludźmi, a tak się zachowujecie”.

Przykłady można mnożyć. Brzmi znajomo?

Jakbyśmy mieli żywcem przeniesione w nasze czasy kłamstwo o tym, że to uczniowie wykradli ciało Jezusa. Kiedy Mateusz w Ewangelii pisze, że ta pogłoska trwa aż do dnia dzisiejszego, to śmiało można powiedzieć, że tak, to prawda – ta pogłoska trwa do dziś.

Po czymś takim nic tylko udać się po Wigilii Paschalnej na pustelnię i w samotności spałaszować jajko ze święconki.

Jak w takiej sytuacji się zachować? No tak, jest już po tych „stołowych” debatach, było minęło. Ale niesmak pozostaje. Można się uodpornić. Założyć pancerz, nie wchodzić w dyskusję, puścić w niepamięć uznając – w mojej rodzinie tak jest. Częściej pozostaje jednak ból nierozumienia i smutek, że często tyle agresji, prostej demagogii i schematycznego myślenia.




Czytaj także:
Problemy ze spowiedzią? Poznaj 12 pomocnych wskazówek

A może ta Ewangelia z Poniedziałku Wielkanocnego niesie tak potrzebną odpowiedź? Może nie trzeba szukać daleko, tylko przypatrzeć się Słowu? Po Zmartwychwstaniu Jezus ukazał się nie tym, którzy Go skazali na śmierć, żeby powiedzieć „a nie mówiłem”, nie Piłatowi („no widzisz, żona miała rację”), nawet nie od razu swoim uczniom, którym może by się zrobiło wtedy głupio, że tak czmychnęli.

Jezus ukazał się kobietom. W tamtych czasach były one mało wiarygodnymi świadkami. Po ludzku Pan Jezus nie postąpił zbyt mądrze. Szczęśliwie to jednak Boska, a nie nasza ludzka logika. Co więcej, cóż miały kobiety na poparcie swoich słów? Zdjęcia smartfonem nie dało się na szybko zrobić. Jezus wysłał je do uczniów, żeby przekazały, aby ci poszli do Galilei. Bóg wybiera sobie właśnie takich świadków. Po ludzku mało wiarygodnych. Wybiera nas.

Świadków tych trzech świętych dni, które zmieniły w historii ludzkości absolutnie wszystko. Nasza erudycja i wiedza w odpieraniu ataków nie jest niezbędna. Dla samego siebie warto sięgnąć po jakąś dobrą książkę, która przytacza też źródła historyczne o Jezusie.

Nie apologetyki wysokich lotów wymaga jednak od nas Bóg. „Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech udadzą się do Galilei, tam Mnie zobaczą”. Mamy zaświadczyć o tym, co widzieliśmy, słyszeliśmy, czego doświadczyliśmy.

Co więcej, Pan Jezus sprawę późniejszego wyjaśniania uczniom co się wydarzyło bierze na siebie. Tu się wydarza spotkania człowieka z Bogiem. Nasze mowy nie są tu tak konieczne. Są świadectwem, ale prawdziwa relacja rodzi się już między tym konkretnym człowiekiem a Jezusem.




Czytaj także:
Co jest najważniejsze w Święcie Miłosierdzia?

Ten tydzień Oktawy prowadzi do Niedzieli Miłosierdzia. To też może być dla nas wskazówka. Kiedy z tym ciężarem i smutkiem patrzymy na niektóre momenty świąt, spędzonych wszak najczęściej w gronie naszych najbliższych, to może warto okazać trochę miłosierdzia rodzicom, rodzeństwu lub czepliwemu wujkowi czy wojującej ciotce, a także sobie samemu.

Trochę wyrozumiałości, czułości, troski. Mogliśmy nie dać rady odeprzeć „ataków”, mogliśmy się zirytować, a nawet pokłócić. To jednak nie przekreśla tego, że Chrystus prawdziwie Zmartwychwstał. I spokojnie, niejednemu Tomaszowi da włożyć palce w swoje rany.

Wydaje się, że po Wigilii Paschalnej powinno wszystko się zmienić. Nowe Życie. A przez święta często było tak bardzo „po staremu”. To jednak nie jest dowód na to, że grób nie jest pusty. To nasze nowe Życie niech będzie Życiem czytania i słuchania Słowa. Ono jest potrzebne naszej codzienności. Nie jako oręż w walce przeciwko, ale jako pocieszenie, nadzieja i prawda o nas.

Naprawdę szczęśliwego nowego Życia.

Tags:
wiarazmartwychwstanie
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail