Podkreśla przy tym, jak ważne jest słuchanie własnych emocji i potrzeb – żeby nie ulec pomocowemu wypaleniu.
Nie sposób przewidzieć, ile to zło jeszcze potrwa… Obserwuję, jak z obecną sytuacją radzą sobie różni ludzie. Jak różne są reakcje. Podobnie jak z żałobą – każdy przeżywa to na swój własny sposób.
Jedni starają się nadążać za każdym kolejnym newsem, inni w ogóle odcinają się od serwisów informacyjnych i social mediów. Jedni angażują się w pomoc na 200%, inni rzucają w wir zawodowej pracy. Część z nas nie ma siły wstać z łóżka, inni zaś rozładowują stres podczas treningu albo spaceru po lesie.
KAŻDE z tych rozwiązań jest ok, jeśli pomaga. Jeśli MY czujemy dzięki temu ukojenie. Kochani, nieważna jest teraz ocena innych. Nieważne, że ktoś uważa swój sposób reakcji za lepszy. Najlepszy jest ten, który nam samym odpowiada.
Nikt nas nie uczył ani nas nie przygotował jak sobie radzić, kiedy tuż za naszą granicą giną kolejni niewinni ludzie. Natomiast, żeby być oparciem dla innych – sami musimy być silni. Musimy zadbać też o siebie.