Papież mówił o miłości i przebaczeniu. Katolikos Ormian o sprawiedliwości. Którą drogę wybierze Armenia?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Trzy dni papieża w Armenii były przede wszystkim misją pokoju: pojednania Kościołów i narodów. Czternasta zagraniczna podróż apostolska Franciszka pod hasłem: „Wizyta w pierwszym kraju chrześcijańskim” stanowiła pierwszy etap jego wyprawy do krajów kaukaskich. Między 30 września i 2 października Ojciec Święty odwiedzi również Gruzję i Azerbejdżan.
Jak bardzo napięte są stosunki między Armenią i Azerbejdżanem, pokazały walki na granicy z Górskim Karabachem, do których doszło w kwietniu tego roku. Grupa Mińska OBWE zobowiązała się do mediacji między obu krajami. W najbliższych dniach w tej sprawie do Erywania uda się szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. Biskup Rzymu przybył do Armenii tuż przed nim i w pewien sposób przygotował dobry grunt pod ewentualny sukces negocjacji.
Kluczowe słowo: ludobójstwo
Głosu papieża – zwierzchnika 1,2 mld katolików i jednego z największych autorytetów moralnych świata – nie można zignorować. Dlatego tak gorąco witany był w Armenii, w której katolicy są przecież niewielką, bo liczącą zaledwie 280 tys. wiernych mniejszością. Do Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego (OKA), będącego de facto Kościołem państwowym, należy 90 proc. z 3 mln mieszkańców kraju.
Zwierzchnik OKA katolikos Garegin II (czasem używa się formy: Karekin II) oraz prezydent Serż Sarkisjan przez cały czas towarzyszyli Franciszkowi. Począwszy od modlitwy w katedrze w Eczmiadzynie, przez wizyty w Pałacu Prezydenckim, w kompleksie memoriałowym Cicernakaberd w Erywaniu – upamiętniającym ludobójstwo Ormian, w mieście Giumri – centrum katolickiej mniejszości po spotkanie ekumeniczne na placu Republiki oraz ostatni punkt programu, czyli modlitwę w klasztorze Chor Wirap na granicy ormiańsko-tureckiej. To tam właśnie przez kilka lat był więziony późniejszy apostoł tego narodu: św. Grzegorz Odnowiciel.
Garegin II i Sarkisjan wykorzystywali każdą okazję, by poruszyć najważniejsze dla swego kraju tematy. Duchowny aż osiem razy w dwóch oficjalnych przemówieniach mówił o „ludobójstwie Ormian”. Kiedy w Pałacu Prezydenckim Franciszek odszedł od wcześniej przygotowanego tekstu wystąpienia i również użył słowa „ludobójstwo”, przedstawiciele armeńskich mediów zgromadzeni w centrum prasowym nagrodzili papieża gromkimi brawami.
Prezydent pochwalił Franciszka za użycie tego określenia wobec zagłady 1,5 mln Ormian z terenu Imperium Osmańskiego. „Chcemy tylko, aby rzeczy były nazywane po imieniu” – powiedział Sarkisjan i dodał, że dopiero wtedy może dojść do pojednania między dwoma sąsiadującymi ze sobą narodami.
Sprawiedliwość czy przebaczenie?
Próbę otwarcia armeńsko-azerbejdżańskiego problemu podjął sam Franciszek. Podczas spotkania ekumenicznego na Placu Republiki w Erywaniu – które okazało się największym liczebnie wydarzeniem tej wizyty – katolikos i papież zasiedli na tronach ustawionych na scenie, w której tle widniała fotografia góry Ararat, symbolu Armenii.
Najpierw głos zabrał Garegin II. Mówił o nadziei na pokój u progu nowego tysiąclecia, ale szybko przeszedł do tematu przemocy i wypędzenia, jakich doświadczał naród ormiański. Przypomniał o ludobójstwie, utracie ziemi i męczennikach. Podkreślił trudną sytuację „niewypowiedzianej wojny”, w której Armenia musi bronić pokoju na granicach swego kraju, płacąc za to wysoką cenę. Upomniał się również o prawo mieszkańcow Karabachu Górskiego do wolności. Hierarcha opowiadał o złamaniu przez Azerbejdżan zawieszenia broni na granicy z Karabachem, o zbombardowaniu i zniszczeniu przez ten kraj wiosek ormiańskich, o śmierci żołnierzy i ludności cywilnej oraz o torturach, jakich dopuszczali się przeciwnicy. Wezwał na koniec papieża, by wpłynął na Turcję, aby z kolei ta zaprzestała wspierania azerbejdżańskich prowokacji wojskowych wymierzonych przeciw prawu narodu Karabachu do życia w wolności i pokoju.
Potem zabrał głos Franciszek. Mówił przede wszystkim o miłości i o tym, że tylko ona może uleczyć pamięć i stare rany. Przez moment miało się wrażenie, że obaj kościelni przywódcy mówią różnymi językami. Ale żaden z fragmentów obu przemówień nie wzbudził takiego aplauzu zgromadzonych, jak ten, gdy biskup Rzymu wezwał Ormian i Turków do pojednania oraz do zaprowadzenia pokoju w Górskim Karabachu.
Papież porównał cierpienia ormiańskiego narodu do ran Chrystusa. Było to najmocniejsze porównanie, na jakie mógł zdobyć się papież. Zaznaczył, że mężne wyznawanie wiary i męczeństwo przemienione przez miłość, stają się źródłem przebaczenia i pokoju. „Podobnie nawet największy ból, przemieniony przez zbawczą moc krzyża, którego Ormianie są zwiastunami i świadkami, może się stać nasieniem pokoju na przyszłość” – powiedział Franciszek. Natomiast Garegin z mocą podkreślał: „Nie może być pokoju bez sprawiedliwości”. Sprawiedliwość i przebaczenie. Dwa słowa i dwie wizje pokoju. Którą wybierze Armenia?