separateurCreated with Sketch.

Krakowski slow life

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Za co można kochać Kraków? Kościół Mariacki, Sukiennice, Planty… Ja mam jeszcze kilka subiektywnych powodów!

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Za mną ponad 12 tys. km na trasie Warszawa – Kraków. Wszystko z miłości. Moje życie przez prawie rok toczyło się na walizkach, w zatłoczonych pociągach i trzęsących się autobusach. Na początku wzywały mnie powody służbowe, potem pojawiły się inne.

Każda taka podróż to kilka godzin jazdy. Zdarzała się i siedmiogodzinna, gdy na trasie pojawiały się niespodziewane korki. To był czas dla mnie – mogłam wrócić do dawno nieczytanej książki, odpisać na wiadomości, spokojnie pomyśleć. I choć czasem miałam dosyć, lubiłam to. I nadal lubię – takie życie wybrałam.

Od zawsze chciałam mieszkać w Krakowie. Fascynował mnie klimat tego miasta, gdzie codzienność przenika się z historią, gdzie wszyscy żyją inaczej, gdzie chce się żyć. Jednak bardzo długo pozostawało to bardziej w sferze marzeń niż celów do zrealizowania. Dlaczego miałam zostawiać miasto, w którym się uczę, pracuję i mam większość znajomych? Bo życie potrafi zaskakiwać.

Miłość na walizkach

Pracowaliśmy w jednej firmie – on w Krakowie, ja w Warszawie. Zdążyłam tylko przyjechać na szkolenie, kiedy przedstawił mi się niebieskooki programista z kręconymi włosami. Szybko jednak nastąpiło rozczarowanie po pierwszym warszawskim spotkaniu. Bo za chudy, za sztywny, za grzeczny. Wszystko było na „nie”. Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę i spotkać się w Krakowie. I wtedy coś pękło. Zakochałam się w moim przyszłym mężu. Tak oto Kraków zmienił moje życie na zawsze.

Po kilku miesiącach szybką kawę w papierowym kubku zamieniłam na cappuccino w pięknej filiżance w ulubionym Massolit Bakery, pospieszne powroty do domu po pracy na spacery podczas zachodów słońca nad Wisłą, a ciężką walizkę na białą szafę pełną ubrań.

Do zakochania jeden krok

Za co można kochać Kraków? Kościół Mariacki, Sukiennice, Planty… Ja mam jeszcze kilka subiektywnych powodów!

1. Krakowski slow life – nie da się tego inaczej ująć. Bieg do tramwaju, przepychanki na schodach, pędzący ludzie, którzy chcą cię zadeptać? Zapomnij! Tutaj wszystko płynie zdecydowanie wolniej. I choćbyś się spieszył niemiłosiernie, to musisz się dostosować do rytmu mieszkańców. Przez chwilę się powkurzasz, ale zaraz zrozumiesz, że świat się nie skończy, jak się trochę spóźnisz. Nagle się okaże, że znajdziesz jeszcze czas na poranną kawę ze znajomym. Zatem wyrzuć swój zegarek i przełącz się na krakowski slow life!

2. Centrum wszechświata – nudzisz się? Wystarczy, że wybierzesz się do centrum, a na pewno zmienisz zdanie. Tutaj ciągle coś się dzieje: koncerty ma Rynku, wystawy, festiwale, twórcze spotkania. A nawet jeśli cię to nie zachęca, to jest duża szansa, że trafisz na swoich znajomych. Kraków nie jest duży, więc spontaniczne spotkania, które kończą się wspólnym szwędaniem się po mieście, nie należą do rzadkości.

3. Nocne życie na Kazimierzu – mimo tragicznej historii związanej z Kazimierzem, chyba nie ma bardziej urokliwego miejsca w dawnej stolicy. Tutaj nie przeszkadzają mi nawet turyści. Ośmielam się twierdzić, że bez nich to nie byłoby to samo miejsce. Tu nocne życie ma zupełnie inny wymiar niż to na Rynku, dlatego najbardziej lubię wybrać się wieczorem na Skwer Judah lub Dajwór 21 – krakowskie zagłębie food tracków. Kwas chlebowy, gruzińskie szaszłyki czy chimney cakes wieczorową porą – temu nie można się oprzeć!

4. Góry na wyciągnięcie ręki – tego miłośnikom gór chyba nie trzeba specjalnie komentować! Niesamowite, że wystarczy godzina jazdy, by przenieść się do innego świata, odetchnąć innym powietrzem i poczuć wolność, którą dają tylko góry. Przy dobrych wiatrach nawet w Krakowie można zobaczyć Tatry (to ten dzień, w którym smog postanawia być łaskawy).

Jest wiele powodów, dla których można oczywiście nie lubić Krakowa. Można mówić, że z tym smogiem nie da się żyć, że tramwaje co chwilę się psują, że są wieczne korki (och, jak często to mówię!), ale bez tego Kraków straciłby swój urok (ciężko mi to przyznać, ale pora stanąć w prawdzie)! Dlatego chyba będę musiała często wracać do tego tekstu, by nie zapomnieć, dlaczego tak naprawdę zakochałam się w Krakowie.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.