Lekarstwa uśmierzają ból, leczą infekcje, koją nerwy. Jednak nic nie zastąpi troskliwej opieki drugiego człowieka.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Skrawek papierowej serwetki, a na nim kilka słów wdzięczności – dla wielu to może być mało znaczący gest. Jednak kryje się za nim historia, która podbiła internet. A wszystko zaczęło się tak…
84-letni wówczas Nery dos Santos przebywał na oddziale ratowniczym Szpitala Uniwersyteckiego Najświętszej Maryi Panny w Rio Grande do Sul. Złamał kość udową i czekał na operację.
Szpitalne łóżko na korytarzu
Jak to czasem w służbie zdrowia bywa, brakowało wolnych miejsc na sali, więc pan Nery najpierw musiał rezydować przez kilka dni na korytarzu. Dla nikogo nie jest to ani łatwe, ani przyjemne. W tych trudnych okolicznościach wyjątkową troskę okazał mu jeden z pielęgniarzy, Eduardo de Campos.
Szczególne wrażenie na pacjencie zrobiło to, w jaki sposób Eduardo go mył. Często pytał pana Nery’ego, czy wszystko w porządku, a na koniec z delikatnością go golił.
Czytaj także:
Dziadek z oddziału intensywnej terapii. Przytula dzieci od 12 lat
Pan Nery, bardzo tym wszystkim poruszony, napisał na szpitalnej serwetce: „To dobry pielęgniarz, ma dla chorego wiele cierpliwości podczas kąpieli”.
Ten „liścik” trafił potem do Eduarda.
Podziękowanie dla pielęgniarza
Tak życzliwy gest ze strony pacjenta wzruszył z kolei pielęgniarza, który opublikował zdjęcie serwetki-listu na swoim profilu na Facebooku, dodając do niego następujący komentarz:
Lekarstwa uśmierzają ból, leczą infekcje, koją nerwy, jednak nic nie zastąpi troskliwej opieki drugiego człowieka. Dla nas czasami opieka ta nie jest niczym więcej niż zajęciem się kolejnym pacjentem wymagającym kąpieli. Jednak człowiek chory, dopóki jest przytomny, wszystko obserwuje, ocenia; niektórzy dzielą się opiniami na portalach, inni komentują. Ten pacjent napisał to do swojej żony, a ona mi to przyniosła.
Facebookowy post Eduarda zebrał kilkadziesiąt tysięcy polubień i został kilka tysięcy razy udostępniony.
Historia odbiła się takim echem, że Eduardo stał się na moment medialną gwiazdą. On jednak komentował sprawę w ten sposób: „Jestem tylko człowiekiem, miewam swoje gorsze dni, chwile irytacji, zmartwienia itp. Nie ma czego mi gratulować, nie ma czego podziwiać; nie zrobiłem niczego niezwykłego. To należało do moich kompetencji zawodowych”.
Czytaj także:
7-latek pomógł dziewczynce z innego kontynentu. Spotkali się po latach…
A na pytanie, co właściwe tak poruszyło w jego postawie pana Nery’ego, Eduardo odpowiedział: „To, co sprawiło różnicę, to nie technika, a kontakt z pacjentem. Obecnie bardzo tego brakuje, brakuje rozmowy z chorym. Nie zrobiłem niczego nadzwyczajnego. Wpadamy w rutynę, wykonujemy wszystko zupełnie mechanicznie, tracimy kontakt z pacjentem – łapiemy go po prostu za ramię i aplikujemy zastrzyk. A ten kontakt i uśmiech to podstawa”.
Ta prosta historia o czułej trosce i wdzięczności za nią – oraz jej niebywały zasięg – pokazują, jak bardzo w chwilach cierpienia potrzebujemy obecności ludzkiego, dobrego człowieka.
Czytaj także:
Dwa razy wygrała z rakiem. Dlaczego marzyła, by wrócić do szpitala?