separateurCreated with Sketch.

Poszukiwacze Boga

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Wielu z nich znajdziesz w książce ks. Bronisława Bozowskiego „Święci, wielcy i nieznani”. To lektura warta polecenia!

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Rynek książek o tematyce religijnej jest dość duży i pojawia się na nim coraz więcej nowości. Dodatkowo, m.in. dzięki księgarniom internetowym, są one dostępne na wyciągnięcie ręki.

Jednak nie zapominajmy też o tych trochę starszych wydawnictwach, które czekają na nas w bibliotekach lub od lat zalegają w magazynach z książkami. Wiele z nich ma nam bowiem do opowiedzenia interesujące i niezwykle wartościowe historie. Jakiś przykład? Choćby książka ks. Bronisława Bozowskiego „Święci, wielcy i nieznani”.

Gdy szukamy ciekawych pozycji o świętych lub wybitnych ludziach Kościoła, możemy natrafić na dwa problemy: historie bywają opisane w sposób uproszczony i ogólny lub, z drugiej storny, są niekiedy zbyt mocno idealizowane.

Na szczęście w książce „Święci, wielcy i nieznani” nie spotykamy tych mankamentów. Jest wręcz przeciwnie. Nie dość, że autor przedstawia szereg ciekawych detali z życia wybranych świętych i osób zasłużonych dla Kościoła, to dodatkowo pokazuje złożoność tych postaci.

Jak mam Cię szukać?

Oryginalne podejścia ks. Bozowskiego do bohaterów książki widzimy dobrze na przykładzie Anzelma z Canterbury. Uważany za ojca scholastyki, jest najczęściej kojarzony jako zwolennik poglądu o możliwości udowodnienia istnienia Absolutu (Boga) za pomocą czystego rozumu.

Ks. Bozowski skupił się jednak na innych aspektach życiorysu świętego. Przede wszystkim przedstawił go jako „wiecznego poszukiwacza”.

„Jesteśmy tak dziwnie skonstruowani, że ciągle czegoś szukamy. Wreszcie – a może nam się tak tylko zdaje – znajdujemy. Później znów coś zarzucamy i gubimy, i na nowo szukamy, aż wreszcie odnajdujemy, ale tylko po to, aby dalej szukać i w coraz pełniejszy sposób znajdować. To samo, co my (…) przeżywał urodzony w roku 1033 [Anzelm]” – pisał ks. Bozowski.

Anzelm z Canterbury był „poszukiwaczem” przez całe życie. Najpierw szukał w naturze – buszując po zalesionych stokach Alp Piemonckich, otaczających jego rodzinny zamek. Później próbował szukać Boga, myśląc o powołaniu zakonnym. Tę myśl jednak zdołali mu wybić z głowy zamożni rodzice. Następnie młody Anzelm zaczął poszukiwać przygód. Ze swoim południowym temperamentem i rodzinną fortuną – korzystał z uciech życia i często podróżował.

Kolejny etap poszukiwań rozpoczął w wieku 27 lat. Porzucił wtedy dworskie rozrywki i podróże na rzecz ponownego poszukiwania Boga. Postanowił to uczynić poprzez życie zakonne. Oddawał się tam medytacji i modlitwie.

Oto fragment jednej z nich:

Szukam oblicza Twego,
Oblicza Twego, Panie, poszukuję.
A teraz Ty, Panie, poucz serce moje i naucz je,
gdzie i jak ma Cię szukać, gdzie i jak Ciebie znajdować.

Niestrudzony poszukiwacz Anzelm w końcu znalazł, czego szukał.

Opatrzność czy przypadek?

W książce ks. Bronisława Bozowskiego przedstawione są nie tylko historie wybitnych, popularnych postaci, ale także tych nieznanych.

Taką postacią jest np. Ksawery Beer, belgijski seminarzysta, który zmarł tragicznie w wyniku szeregu zbiegów okoliczności (a może opatrzności? – jak zastanawiał się autor). Ksiądz Bozowski przedstawił krótki żywot seminarzysty, a także pokazał dojrzałość jego wiary, którą doskonale widać m.in. w pisanych przez niego listach.

Oto fragment listu do kolegi:

Pytasz mnie, jak odkryć, odnaleźć Boga? (…) Obok poszukiwania Boga drogą rozumu i uczucia, jest jeszcze możliwa trzecia droga. Może i można odnaleźć Boga na dwóch pierwszych, ale poszukiwanie na nich wydaje mi się zawsze jakieś niepewne, bo zależne od tylu przypadków (czasu, zdolności, usposobienia, ludzi i ich poglądów, z którymi się stykamy, książek, które nam wpadają w ręce).

Trzecia droga posługuje się pierwszymi dwiema dla poparcia swojego stanowiska. Jest jednak w istocie swej od nich niezależna. Jest to bowiem droga bezpośredniego widzenia Boga w tysiącznych sposobach, zdarzeniach, w jakich On się nam zjawia w każdej chwili i na każdym miejscu.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!