Póki co nazywają go “małym Mozartem”. Choć sam zainteresowany mówi, że najbardziej lubi muzykę Chopina. “Jest taka ciepła i smutna” – zaznacza chłopiec, który połowę swojego życia spędził w ogarniętym dziś wojną Damaszku.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Gdy Marcel Ward miał 5 lat, otrzymał mały plastikowy keyboard. Ku uciesze swoich rodziców brzdąc plumkał na klawiszach, próbując powtórzyć zasłyszane melodie. Z czasem coraz trudniej było odciągnąć malucha od grania na instrumencie. Nie dziwne więc, że gdy uciekali z Syrii w 2012 roku, jedną z niewielu rzeczy, które wzięli ze sobą był właśnie ten plastikowy keyboard.
Rodzina błąkała się po świecie, podróżując przez Dubaj, Liban i Stany Zjednoczone, by wreszcie osiąść w Kanadzie, a dokładniej w mieście Hamilton. Do kraju spod znaku klonowego liścia przybyło zresztą około 40 tys. uchodźców.
Wcześniej jednak, gdy przebywali w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, rodzice odkryli talent Marcela. “Pamiętam, że gdy pierwszy raz zagrał kilka utworów, nagraliśmy to i pokazaliśmy ekspertom. Byli zszokowani” – opowiadał w wywiadzie dla CBC News Manar Ward, ojciec chłopca. “Mówili, że do zagrania tego potrzeba dwóch lat ćwiczeń. To było takie trudne” – podkreślał.
Będąc już w Kanadzie, Marcel zaczął szlifować swój talent i zamienił plastikowy keyboard na pianino. O profesjonalnych kursach gry nie było jednak na początku mowy! “Lubił tylko słuchać i grać. Nie chciał się uczyć żadnych nut” – mówił jego ojciec.
Na szczęście udało się przekonać chłopca do nauki, a jego obecna nauczycielka, Cheryl Adams, przygotowuje go do kolejnego etapu egzaminów na prestiżowym Królewskim Konserwatorium Muzycznym w Toronto. “Sądzę, że mógłby być jak Chopin” – zauważa i dodaje, że mały Ward skupia się na oddawaniu emocji związanych z utworem. Potwierdza to jego matka, Eahem: “To naprawdę jest tak, że pianino jest częścią Marcela”.
Mnie, jak na redaktora katolickiego portalu przystało, zaciekawiła w tej historii jeszcze jedna rzecz. Obraz Chrystusa wiszący nad pianinem Marcela. Choć to nie ma w tym przypadku wielkiego znaczenia, próbowałem dociec, czy rodzina Wardów to chrześcijanie. Nie udało mi się tego niestety ustalić, ale stwierdziłem, że sama kompozycja: Jezus, Chopin i utalentowany uchodźca jest i tak poruszająca.