Miłość i wierność wybrankowi swego serca przyrzekła przy szpitalnym łóżku ojca.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Każdy z nas widział taką scenę przynajmniej w amerykańskim filmie, a może już na własne oczy: ojciec panny młodej uroczyście prowadzi ją do przyszłego męża – w ten sposób oddaje córkę spod swych rodzicielskich skrzydeł innemu mężczyźnie.
Candice Hammonds też marzyła o tym, że ubierze piękną, białą suknię, a do ślubu po czerwonym dywanie poprowadzi ją ukochany tata. Tak się jednak nie stało. Jej ojciec Steve, krótko przed planowaną na 1 października uroczystością, trafił do szpitala.
Mężczyzna wprawdzie od dawna zmagał się z chorobą, ale tym razem sytuacja wyglądała poważnie. Lekarze nie byli nawet w stanie ocenić, ile jeszcze czasu mu zostało. Najprawdopodobniej kilka dni. Wobec tego Candice postanowiła zmienić plany i wziąć ślub… w szpitalnej sali intensywnej opieki – tam w ciężkim stanie leżał jej tata.
Rodzinna mobilizacja
Steve nie chciał się na to zgodzić. Wiedział, że to dla córki wyjątkowy dzień i że ważna jest dla niej także odpowiednia oprawa tego wydarzenia. Kwiaty, uszyte na tę okazję odświętne stroje, piękna sala, pierwszy taniec, tort…
Dziewczyna zrezygnowała z tego wszystkiego bez wahania, dowodząc, że piękny ślub może się odbyć także w smutnej, szpitalnej sali. A ważniejsza od dekoracji jest obecność bliskich. Wszystkich bliskich.
Zmiana dnia uroczystości zajęła rodzinie zaledwie 24 godziny. Goście weselni ze zrozumieniem przyjęli wiadomość o nowej dacie i zrobili wszystko, co w ich mocy, by pomóc młodej parze w organizacji nietypowego wydarzenia. Wszystko po to, by Steve, choć pozbawiony sił, mógł uczestniczyć w ślubie córki. Na chwilę lekarze zrezygnowali też z podawania środków uspokajających, by podczas zaślubin Steve zachował pełnię świadomości.
Szpitalne łóżko ołtarzem
O tym, że uroczystość była wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, świadczy relacja fotografa. „Śluby ogólnie są dla mnie wielkim przeżyciem, ale temu towarzyszyło wzruszenie, które trudno opisać. Nie sądzę, bym kiedykolwiek zobaczyła tak wiele miłości i emocji w jednym pomieszczeniu. To, jak cała rodzina zebrała się w tak krótkim czasie i zorganizowała zaślubiny, było wzruszające” – napisała na Facebooku Julie Schandolph.
Wbrew pozorom i smutnym okolicznościom, był to całkiem tradycyjny ślub – z białą suknią, kwiatami, przysięgą oraz wymianą obrączek i pocałunków. Tyle tylko, że zawarty w innej scenerii.
Steve Hammonds zmarł 4 września, zaledwie kilka dni po ślubie córki. Rodzina dziewczyny, a ona sama przede wszystkim, jest jednak niezwykle szczęśliwa, że w tej ważnej chwili mogli być wszyscy razem.
*Korzystałam z historii Candice opisanej na http://edition.cnn.com/2016/09/15/health/hospital-room-wedding-irpt/