To szokujące nagranie obiegło cały świat. Wiele znanych mediów opublikowało film, na którym Santa Innocencia miała rzekomo otworzyć oczy. My jednak przyjrzeliśmy się tym rewelacjom nieco bliżej…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Przede wszystkim obejrzyjcie to nieco przerażające wideo. Później – gdy już zniknie gęsia skórka i zdołacie rozchylić zaciśnięte ze strachu powieki – przeczytajcie historię postaci nazywanej: Santa Innocencia (wolę pozostać przy oficjalnej nazwie szczątków, gdyż tłumaczenie ich jako “święta Innocenta” byłoby nadużyciem. Ale o tym za chwilę). Jej ciało spoczywa w meksykańskiej katedrze w Guadalajarze. Następnie obejrzyjcie wideo jeszcze raz – gwarantuję Wam, że spojrzycie na nie zupełnie inaczej. 😎
W internecie oprócz “szokującego” i “strasznego” (jak głoszą tytuły artykułów) nagrania można znaleźć niezwykle ujmującą historię Innocenty. Otóż miała ona być biedną, meksykańską dziewczynką, która chciała uczestniczyć w przygotowaniach do Pierwszej Komunii, tak jak jej rówieśnicy. Niestety ojciec małej Innocenty bezwzględnie się temu sprzeciwiał. Ta jednak, mimo gróźb, po kryjomu uczyła się pieśni i modlitw. Zaprzyjaźniła się nawet z jedną z zakonnic, która widząc entuzjazm małej dziewczynki, miała zgodzić się na włączenie ją w poczet dzieci pierwszokomunijnych. Oczywiście potajemnie, by nie rozzłościć ojca.
To się jednak nie udało. Tuż po uroczystości, gdy Innocenta wróciła do domu, zastała wściekłego tatę, który dowiedział się o czynie córki. W akcie furii wbił on małej dziewczynce nóż prosto w pierś. Okoliczni mieszkańcy, gdy dowiedzieli się o całym zajściu, mieli przenieść ciało Innocenty do katedry, gdzie spoczywa do dziś. Piękna historia, prawda? A przynajmniej pięknie wymyślona, gdyż z prawdą ma ona niewiele wspólnego. Wystarczyło raptem kilka kliknięć w Google’u, by poznać najbardziej prawdopodobną historię tego ciała.
Otóż Santa Inocencia to część (dosłownie i w przenośni) tzw. Corpo Santo, czyli świętych z katakumb. Były to ciała wczesnochrześcijańskich męczenników, złożone w niezwykle rozwiniętym systemie podziemnych korytarzy, wijących się pod ulicami Rzymu. Odkryte w XVI wieku zwłoki stały się pokaźnym “magazynem” relikwii, które zaczęto eksportować stamtąd na cały świat. Dziś może to zdawać się nieco makabryczne, lecz ówczesna wrażliwość wiernych niezwykle ceniła sobie wszelkie przejawy vanitas vanitatum.
Czytaj także:
Przeżyła aborcję. Co powiedziała matce, którą spotkała po 40 latach?
Owych świętych przyozdabiano w kosztowne stroje i klejnoty, które miały symbolizować dobrobyt życia po śmierci. Patrząc dziś na inne przykłady świętych z katakumb, nie wygląda to na najlepszą reklamę chrześcijaństwa – możecie zresztą sami to sprawdzić. Dr Paul Koudounaris, historyk sztuki i fotograf, badał swego czasu historię Corpo Santo, tropiąc je w klasztorach i kościołach w całej Europie. Klikając w ten link możecie przejrzeć jego zdjęcia, choć ostrzegam – materiał na dzisiejsze standardy raczej nie dla wrażliwych ludzi.
Wracając do naszej Santa Inocencia. Autorzy bloga preguntasantoral.es zbadali jej historię, docierając do kościelnych dokumentów. Według nich Santa Inocencia to rzymska dziewica, która poniosła męczeńską śmierć podczas prześladowań Kościoła. W 1787 roku została wydobyta z katakumb św. Ciriaci w Rzymie, a rok później znalazła się w klasztorze sióstr augustianek w Guadalajarze. W 1925 r. biskup José Francisco Orozco y Jiménez zdecydował o przeniesieniu relikwii do katedry.
Ot i tyle. Przyznacie, że to zdecydowanie mniej wciągająca historia. Dodajmy, że po przyjrzeniu się dokładnie relikwiom, można zauważyć, że twarz wykonana jest z wosku, a zamiast włosów do głowy przytwierdzona jest peruka. Okazuje się, że właściwą relikwią jest tam ręka męczennicy oraz znajdująca się obok w pojemniku ziemia z krwią.
Czytaj także:
Dlaczego jezuici mają swój cmentarz pod wodą?
Jakim cudem w takim razie ta woskowa głowa otworzyła oczy? Jeśli ciarki przeszły Wam już definitywnie, włączcie sobie to wideo powtórnie. Zauważcie, że w zasadzie nie widać ani momentu otwarcia ani zamknięcia oczu. Tuż przed “otworzeniem” jest rozmycie obrazu (całego, nie tylko na twarzy), tak samo jak tuż przed “zamknięciem”. To rozmycie jest techniką mniej rzucającego się, nomen omen, w oczy łączenia różniących się od siebie fragmentów nagrań. Wystarczyło odpowiednio przerobić jedną klatkę nagrania i w popularnym Photoshopie “otworzyć” Innocencie oczy.
Zresztą nagraniu nie towarzyszy żaden komentarz autora, w zasadzie jest on zupełnie nieznany. Strona, która zamieściła materiał, zajmuje się publikowaniem historii strasznych i zarazem tak absurdalnych, że na tym tle przypadek mrugającej Santa Inocencia wydaje się być błahostką.
Na koniec dobra rada. Jak mawiał Abraham Lincoln: “nie wierz we wszystko, co przeczytasz w internecie”. 😉
Czytaj także:
O tym, jak to Rosjanie dokopali się do piekła i nagrali dźwięki potępionych