separateurCreated with Sketch.

Spotkałam kobietę, która dokonała aborcji…

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

W oczach innych: ułożona, pobożna, mająca jasne cele, wzór moralności. W swoich oczach: słaba, miotająca się, grzesząca w ukryciu.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Spotykałyśmy się sporadycznie przy jednym z akademickich duszpasterstw. Wiedziałam, że w jej życiu wydarzyło się coś strasznego, coś co szczelnie zamknęła w sobie. Spłoszone spojrzenie, wycofanie, nieufność, przygnębienie, podkrążone i załzawione oczy, szybka utrata wagi, to tylko niektóre sygnały SOS, wysyłane przez jej ciało.

Byłyśmy dobrymi znajomymi, nic więcej. Nie mogłam oczekiwać wielkich zwierzeń. Mimo tego moja kobieca intuicja podpowiadała, żeby zaoferować pomoc. W odpowiedzi usłyszałam “spoko, nic mi nie jest”, przełamane wymuszonym uśmiechem.

Nagle zgasła. Powiedziała, że musi wylecieć na kilka tygodni do Holandii. Nie wróciła już ani na uczelnię, ani do parafialnej grupy. Moja próba złapania kontaktu telefonicznego odpierana była przez atak. Odpuściłam. Zostało tylko jedno: modlitwa.

Po prawie sześciu latach dostałam maila. To od niej. Był długi, szczery, przeszywający. Czytałam i płakałam. Czułam się bezradna. Po sześciu latach przerwała milczenie, bo napisałam publicznie o swoim utraconym dziecku. Wtedy coś w niej pękło. Poczuła, że chce mi opowiedzieć swoją historię, że chce wyjaśnić powód swojego nagłego zniknięcia.

Dziewczyna z praktykującej, katolickiej rodziny, dusza towarzystwa, wspólnoty, z ambicjami. Czuła presję środowiska, by nie spaść z krzesła, na którym została posadzona.

W oczach innych: ułożona, pobożna, mająca jasne cele, wzór moralności. W swoich oczach: słaba, miotająca się, grzesząca w ukryciu. Poznała chłopaka. Pragnęła z kimś być. Zakochała się po uszy, choć on nie należał do dżentelmenów.

Pomieszkiwali ze sobą. Przekraczali granice. Za jedną z nich pojawiła się ciąża. A potem panika, awantura i poczucie, że utknęła w labiryncie bez wyjścia. On wziął nogi za pas. Rodzice nie wiedzą do dziś. Bo choć wierzący, to mało w nich miłosierdzia. Jak sama twierdzi, nie wybaczyliby jej tego zawodu i zhańbienia nazwiska. Ludzie na wsi pamiętają do czwartego pokolenia. Dlatego poleciała do Holandii. Miała nadzieję, że im szybciej to zrobi, tym szybciej dojdzie do siebie, otrząśnie się, zapomni i otworzy czystą kartę.

Wróciła i schowała się przed światem przygnieciona poczuciem winy, żalu i beznadziei. I choć stara się żyć normalnie, wie, że już nic nigdy normalne nie będzie. Że nosi w sobie otwartą, niegojącą się ranę. Że czuje pustkę.

To wyznanie odebrało mi mowę. Nie wiedziałam jak i czy w ogóle powinnam na nie odpowiadać. Bałam się, że dotknę ją zbyt niedelikatnym słowem i rozsypie się na milion kawałków. Chyba nigdy wcześniej nie spotkałam kobiety bardziej kruchej i złamanej.

Aborcja to nigdy nie jest sprawa tylko kobiety. To również sprawa ślepej rodziny, obojętnego społeczeństwa, partnera tchórza, lekarza krzywdziciela.

Ofiarami aborcji zawsze jest dziecko i matka. Dopóki sobie tego nie uświadomimy, będziemy zaciskać pięści i gromić wyniosłymi ocenami moralnymi oraz bezdusznymi paragrafami w te, którym należy tak po ludzku podać rękę i ciągnąć ku górze. Bo dziecko jest już w niebie. A ona – kobieta, zostaje na Ziemi, która nierzadko przypomina jej piekło.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!