Wierzymy w magiczną moc „tabletek na wszystko” i wciągamy w to jeszcze nasze dzieci.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ostatnio zamieściłam na swoim profilu facebookowym apel, który brzmiał tak:
“Mój plan na ten rok miał tylko dwa punkty: wyrwanie przynajmniej jednej ósemki i ćwiczenia. Pierwszego boję się panicznie, drugiego mi się po prostu nie chce, a tu nagle jest już wrzesień. Może ktoś by się zawziął i zmotywował ze mną? Ćwiczenia chyba wciąż bardziej realne niż ósemki.”
Napisało do mnie kilka osób – wszystkie polecając dobrego chirurga szczękowego… I za to jestem bardzo wdzięczna. Jednak rozbawiło mnie, a potem zastanowiło, jak ciężko zabrać się do regularnego wysiłku. I nie tylko o ćwiczenia tu chodzi.
Właściwie wszystko, co cenne, co wartościowe w naszym życiu, jest okupione czasem i ciężką pracą. Niby to wiemy, a jednak dajemy się wciągnąć w wir “szybciej, więcej, łatwiej”.
Otacza nas kultura fastfooda i maksymalnej wydajności. Doskonale odpowiada na te potrzeby przemysł farmaceutyczny, oferując pomoc bez żadnego wysiłku. Weź tabletkę na wzmocnienie, na schudnięcie, lepszą koncentrację, dobrą pamięć, potencję i błysk w oku.
Dajemy się w to wciągnąć, a co gorsza wciągamy również nasze dzieci.
Syropek na sen
Między moimi dziećmi jest mała różnica wieku. Jak już jedno przesypiało noce, to rodziło się kolejne, więc w jakimś sensie nie śpię normalnie od 5 lat. Jednak nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby z tego powodu faszerować dzieci wyrobami medycznymi. Małe dzieci mają prawo budzić się w nocy, a starsze… również, bo dają nam tym znać, że coś się z nimi dzieje.
Problemy z zasypianiem mogą wywołać wyrzynające się zęby, może zbyt emocjonująca bajka przed snem, problemy w szkole, a może po prostu dziecko nie jest jeszcze zmęczone. Może trzeba mu pomóc wprowadzając stały rytuał wyciszenia, zaciemnienie pokoju, biały szum czy ofiarując po prostu swoją bliskość. A w wyjątkowych sytuacjach (np. jet lag), dużo ekonomiczniej zaparzyć herbatkę z melisy czy lipy, zamiast płacić kilkukrotnie więcej za te same zioła w reklamowanym preparacie.
Syropek na apetyt
Tak jak sen, również jedzenie jest jednym z top 5 tematów rodziców, niestety często budzącym frustrację. Dziecko, które nie chce jeść, to duży stres dla członków rodziny. Znów jednak, zamiast dawać erzac, zastanówmy się jakie mogą być tego przyczyny?
Może nie pozwoliliśmy dziecku w ogóle odczuć, co to jest głód? Może jest nasycone soczkiem, ciasteczkiem i inną cukrową przekąską, która skutecznie niweluje apetyt, mimo iż nie zapewnia żadnych wartości odżywczych? Przecież najważniejsze, żeby niejadek „coś” zjadł, choćby było to byle co…
W krajach rozwiniętych coraz częściej mówi się o niedożywieniu wśród dzieci, ale nie ilościowym, a jakościowym. Żaden syropek na to nie pomoże, a wręcz może wywołać szkodę. Brak apetytu może być również objawem choroby, a podawanie medykamentu, choć podziała kojąco na troskę rodzica, może odwlec wizytę u gastrologa i diagnostykę dużo poważniejszego problemu.
Czemu nie?
No właśnie, a czy w ogóle pomoże? Mam co do tego ogromne wątpliwości. Jedni rodzice powiedzą, że tak, inni zaprzeczą.
Tendencja do samoleczenia rośnie, a mimo braku weryfikacji rynek cudownych tabletek „na wszystko” rozrasta się na potęgę. Wg szacunkówm suplementy medyczne stanowią około 10-15% obrotu aptek. Produkty te są najwyżej marżowane, nie podlegają przecież zasadom refundacji, a nawet specjalnej kontroli (podlegają pod Sanepid, a nie Inspektorat Farmaceutyczny). Nie stawia się im wygórowanych wymagań – na przykład nie muszą mieć sprawdzonej biodostępności in vivo, a jedynie in vitro, czyli przekładając (w pewnym uproszczeniu) na nasze – jeśli tabletka rozpuszcza się w szklance wody, jest dopuszczona do obrotu, ale już w jakim stopniu się wchłania w jelitach, nie wiadomo.
D jak dawać
Wyjątkiem w całym tym niechlubnym korowodzie jest zdecydowanie witamina D. Jej z czystym sumieniem mogę bronić, ponieważ jej skuteczność jest rzetelnie udowodniona, a niedobory w naszej populacji udokumentowane.
Inne witaminy czy multiwitaminowe preparaty są zbędne, a mogą wręcz zaszkodzić naszemu układowi odpornościowemu.
Tak, jak dbamy o to, czy są ciepło ubrane, dbajmy o to, co jedzą nasze dzieci, bo to właśnie dieta powinna pokryć zapotrzebowanie na witaminy i minerały, a nie proszek, którego skład w większości to i tak cukier lub syrop glukozowy. Dużo bezpieczniej i prościej jest zjeść jabłko lub wypić modny zielony koktajl.
Firmy farmaceutyczne prześcigają się w wymyślaniu nowych produktów dostępnych bez recepty. Cel jest prosty – to w końcu miliardowy biznes, wystarczy sięgnąć do kieszeni czasem leniwych, czasem naiwnych, a czasem po prostu nieświadomych klientów.
Wystarczy podsunąć proste rozwiązania na niełatwe problemy: zamiast dbać o odpowiednią atmosferę, podaj dziecku syrop na sen, zamiast zdrowych, regularnych posiłków – kropelki na apetyt i tabletkę na zaparcie. Tylko czekać na cudowny preparat, by dziecko było ciche i grzeczne, proszek na kłopoty z mężem, kapsułki dobrych relacji z teściową, a potem to już tylko boski płyn na szczęście.
Nie daj się w to wciągnąć! Żyj świadomie.