Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Legendarny argentyński piłkarz przyznał, że dzięki papieżowi wrócił na łono Kościoła katolickiego.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Aktualizacja: Diego Armando Maradona zmarł 25 listopada 2020 roku w wieku 60 lat.
W zorganizowanym przez Franciszka meczu charytatywnym – z którego dochód przeznaczono na ofiary trzęsienia ziemi we Włoszech – zagrał legendarny argentyński piłkarz, Diego Maradona. 12 października na Stadionie Olimpijskim w Rzymie pojawiły się zresztą same gwiazdy futbolu. Dość wymienić w tym gronie chociażby Ronaldinho, Tottiego, Zambrottę czy Marqueza.
Naszpikowany genialnymi piłkarzami mecz obfitował w gole – spotkanie zakończyło się wynikiem 4:3 dla drużyny Brazylijczyka, Ronaldinho, który utarł nosa zespołowi Maradony. Jednak większe emocje od samego meczu wywołało wyznanie najwybitniejszego piłkarza wszech czasów (według FIFA), którego ten dokonał na konferencji prasowej poprzedzającej charytatywne spotkanie.
„On (papież – przyp. red.) robi świetną robotę wewnątrz Watykanu, co cieszy wszystkich katolików. Odsunąłem się od Kościoła z wielu powodów… Papież Franciszek sprawił, że do niego wróciłem” – mówił Maradona.
I dodał: „Jestem z papieżem Franciszkiem, dla niego zawsze jestem dostępny”. Faktycznie – to już drugi charytatywny mecz, jaki Diego zgodził się rozegrać na zaproszenie Ojca Świętego. Pierwszy miał miejsce w 2014 roku.
W tym momencie można byłoby w zasadzie zakończyć artykuł, gdyby nie korciło mnie, żeby zdradzić Wam, iż planowałem zatytułować ten tekst: „Franciszek nawrócił samego boga”. Tak, znów paskudny tabloidowy tytuł, ale ile w nim prawdy! Otóż nie chodzi o historyczne zagranie ręką w ćwierćfinale mistrzostw świata w 1986 roku w Meksyku. Argentyna wygrała wtedy z Anglią 2:1, a Maradona strzelił oba gole, w tym jednego… ręką.
Sędzia gola uznał, Argentyna zdobyła mistrzostwo świata, a Diego po meczu powiedział, że pomogła mu „ręka Boga”.
By pruxo – Praca własna, CC BY-SA 3.0, Link
Ale nie o ten aspekt „boskości” Maradony mi chodzi. Niewiele osób wie, że istnieje kościół, który czci Diego jako boga (zarówno „kościół”, jak i „boga” piszę małą literą, bo wielka tu chyba nie pasuje, sami rozumiecie).
Iglesia Maradoniana powstał w 38. urodziny argentyńskiego piłkarza w mieście Rosario, w centralnej części Argentyny.
Twórcy zamierzali założyć kolejny fanklub Maradony, jednak za wszelką cenę chcieli odróżnić się od istniejących już formacji kibicowskich. Stąd też pomysł, by pójść o krok dalej i określić siebie mianem „kościoła Diego Maradony”. Jeden z pomysłodawców, Alejandro Verón, podkreśla jednak: „Mam racjonalny kościół, którym jest Kościół katolicki, i mam kościół, który pochodzi z mojego serca, z pasji, i to jest Diego Maradona”.
Związków między katolicyzmem a maradonizmem (?) jest zresztą więcej. Wszystkie obrzędy, liturgia, jak również święta są sparodiowanymi wersjami tych samych elementów religii katolickiej. I tak 22 czerwca (w rocznicę meczu Argentyna-Anglia i zagrania „boską ręką”) obchodzona jest Wielkanoc Maradońska, zaś 30 października (w dzień urodzin Diego) Boże Narodzenie. Sam Maradona określany jest tu za pomocą tetragramu D10s – D jak Diego, cyfra 10 będąca jego numerem na koszulce oraz “s”, które sprawia, że całe wyrażenie można odczytać jako „dios” czyli „bóg”.
Ciekawy jest obrzęd „chrztu”, w którym polanie głowy wodą zastąpiono odtworzeniem przez nowego członka kościoła zagrania “boską ręką”. Zobaczcie, jak to wygląda:
W tym kościele udziela się także ślubów, recytuje ich wersję „Modlitwy Pańskiej” (zwanej „Diego Nasz”) oraz poddaje się wymaganiom ichniejszego dekalogu, który brzmi mniej więcej tak:
- Piłka nigdy nie brudzi, jak głosił D10s.
- Kochaj piłkę ponad wszystko.
- Deklaruj bezwarunkową miłość do Diego i dobrego futbolu.
- Broń koszulki Argentyny, z poszanowaniem innych ludzi.
- Rozpowszechniaj wieści o cudach Diego w całym wszechświecie.
- Szanuj świątynie, gdzie grał i święte szaty jego.
- Nie głoś imienia Diego jako członka jednego klubu.
- Głoś zasady kościoła Maradony.
- Używaj „Diego” jako drugiego imienia swego…
- … i nazwij tak swego pierworodnego.
(tłumaczenie własne)
Możecie wierzyć lub nie, ale według tych zasad – z przymrużeniem oka, mam nadzieję – żyje już ponad 120 tys. osób na całym świecie, a do znanych członków kościoła Maradony należy chociażby wspomniany wcześniej Ronaldinho czy Lionel Messi.
Dla jednych jest to zapewne tylko forma zabawy, gdyż trudno uznać za boga kogoś, kto swego czasu wciągał kokainę do śniadania, obiadu i kolacji (Diego Maradona uzależniony był od narkotyków i alkoholu) czy odniósł kilka znaczących porażek (szczególnie jako trener) – słowem, był niezwykle ludzkim człowiekiem, który nieraz błądził.
Jeśli faktycznie Maradona nawraca się dzięki Franciszkowi, to miejmy nadzieję, że pociągnie za sobą też cały kościół, który go czci.