Troje bohaterów na swój sposób szuka raju na ziemi, lecz nikt go tutaj na trwałe nie znajduje. Nie to miejsce i czas – zdaje się mówić Andriej Konczałowski do widza.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Rosyjska emigrantka – Olga, francuski obywatel – Jules oraz młody Niemiec – Helmut są już „po tamtej stronie”. Ich losy dziwnie skrzyżowały się tu na ziemi i przeplatają się również po śmierci. Każdemu przyjdzie zdać relację ze swego ziemskiego życia i zrobić rzetelny rachunek sumienia, gdy staną przed obliczem Najwyższego.
Żadne z nich nie jest doskonałe; każde ma na sumieniu drobne grzechy i większe przewinienia, lecz tylko jednemu będzie dane dostąpić wielkiej łaski. Oto „Raj” – nowy film 79-letniego rosyjskiego reżysera, Andrieja Konczałowskiego, zdobywca Srebrnego Lwa na 73. Festiwalu Filmowym w Wenecji we wrześniu tego roku oraz rosyjski kandydat do Oscara.
Bohaterowie filmu mają za sobą barwną przeszłość. Rosyjska arystokratka Olga zamieszkała we Francji i stała się aktywną działaczką ruchu oporu. Ratuje przed śmiercią żydowskie dzieci, ale nie waha się sprzedawać własnego ciała, by ocalić życie.
Jules, rdzenny Francuz, mieszka wygodnie w wielkim domu z żoną i dorastającym synem, jednak cieniem na jego egzystencji kładzie się współpraca z niemieckim okupantem. Jako policjant stosuje brutalne metody przesłuchań, a zarzut wywiezienia 80 tysięcy Żydów stawia mu własna żona. Ale Jules to też troskliwy mąż i ojciec, który stara się zapewnić byt oraz bezpieczeństwo swojej rodzinie.
Helmut jest młodym, samotnym arystokratą. Rozczytanym w Czechowie i głęboko wierzącym w ideę niemieckiego nadczłowieczeństwa, dla której nie zawaha się unicestwić tysięcy istnień ludzkich. Jako wysoko postawiony oficer SS, narażając się na niebezpieczeństwo, będzie chciał jednak ratować jedno życie – kobietę, w której kochał się przed laty.
Tych troje połączyło okrucieństwo wojny. Wszyscy stanęli przed koniecznością dokonywania wyborów i wszyscy będą musieli zdać sprawę ze swoich sukcesów i porażek. Ale czy zrozumieją swoje winy? W filmie Konczałowskiego każdy bohater sam ocenia swoje życie.
Jules, kolaborant, próbuje umniejszać swe winy. Podkreśla, że troszczył się o rodzinę i tylko żałuje, że syn musiał być świadkiem jego śmierci. Helmut jest świadom ogromu zbrodni. Już za życia widzi duchy zamordowanych, a jednak nie żałuje Holocaustu, bo wierzy w potęgę Niemiec. Jednocześnie to Helmut w czasach pożogi i okrucieństwa wydaje się „bardzo ludzki”. Jego drobne, pozornie nieznaczące gesty – jak obdarowanie więźniarki pachnącym mydełkiem – w tym obozowym piekle stają się symbolem raju.
Jest wreszcie Olga, zdolna do poświęceń, ale świadoma swych niedoskonałości. „Tak, zgrzeszyłam” – przyznaje i na potwierdzenie swych słów przywołuje obrazy, gdy oddawała własne ciało, a po głowie natrętnie krążyły jej myśli, by zabić Helmuta.
Bohaterowie, niczym studenci na egzaminie albo świadkowie na sali sądowej, przywołują wspomnienia. Nic nie rozprasza ich uwagi. Dłonie oparte o szary blat, pod ręką chusteczka do otarcia łez albo szklanka wody, gdy zaschnie w gardle. Ich twarze oddają silne emocje; są radość i szloch, niekiedy długie milczenie, a nawet odmowa udzielenia odpowiedzi na trudne pytanie. On nie naciska, nie pogania. Czy tak właśnie wygląda Sąd Ostateczny?
Troje bohaterów, trzy różne postawy, trzy losy splecione ze sobą w czasach pożogi i okrucieństwa. Każde na swój specyficzny sposób szuka raju na ziemi, lecz nikt go tutaj na trwałe nie znajdzie. Nie to miejsce i czas – zdaje się mówić Konczałowski do widza…
Film rosyjskiego reżysera można zobaczyć w ramach trwającego do 13 listopada Festiwalu Filmów Rosyjskich „Sputnik nad Polską” w Warszawie. Później „Sputnik” wyruszy w tournée po Polsce, a filmy będzie można oglądać również w innych miastach.