Założyła ascetyczną wspólnotę, której siostry pracowały jako nauczycielki, lekarki i pielęgniarki. Na polskich terenach powstało kilka ośrodków nowoczesnego szkolnictwa i lecznictwa.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wyjeżdżamy z Warszawy i kierujemy się na wschód. Jedziemy przez Węgrów i Sokołów Podlaski, a tuż przed mostem na Bugu skręcamy w lewo. Nagle – na wysokim brzegu rzeki, dziś porośniętym zdziczałą roślinnością – przed niewielką wioską Wirów pojawiają się budynki zadziwiające swoją architekturą. Wygląda na to, że kiedyś było tutaj inne życie.
W piętrowym gmachu, zbudowanym w stylu eklektycznej Moskwy wieku XIX, urządzono dziś Dom Opieki Społecznej. Wyraźnie widać, że po prawej stronie od ganku znajduje się podstawa nieistniejącej już kopuły obramowanej potrójnymi zaokrąglonymi tympanonami. Ganek zaś jest dokładnie taki, jak te, które spotykamy w dawnych bojarskich dworach. Domyślamy się już, że powstał on w czasach zaboru rosyjskiego, na potrzeby klasztoru prawosławnego.
W pomieszczeniu pod kopułą mieściła się kaplica. Tuż obok, w ogródku znajduje się marmurowy nagrobek z krzyżem o sześciu końcach z napisem w języku cerkiewnosłowiańskim: Wspomnij o mnie Panie, gdy przyjdziesz w Majestacie Twoim. Archimandryta Arkadij Wielmożyn, zm. 14 stycznia 1912 r. w 72 roku życia. Archimandryta – w tradycji Kościołów wschodnich – to opat, przełożony. A to konkretne nazwisko można znaleźć w spisie przełożonych monasteru w Jabłecznej.
Niedaleko mamy kościół pw. św. Antoniego Padewskiego. Tu również widać, że to dawna cerkiew pozbawiona kopuły. Nosiła ona dawniej wezwanie Najświętszego Zbawiciela.
Dalej, przed tylną furtką znajduje się marmurowy nagrobek, dziś już pozbawiony krzyża, otoczony żelaznym ogrodzeniem, składających się z christogramów ☧ wpisanych w koła. Wyryto na nim cerkiewnosłowiański napis: Ze świętymi daj Chryste pokój duszy błogosławionej i świętej pamięci matki naszej Ihumenii Anny. Urodzona 9 grudnia 1863 r., spoczęła w Bogu 29 sierpnia 1903 r. Jest to nagrobek założycielki wspólnoty prawosławnej w Wirowie, matki Anny Patto.
Na prawo stoi dziwny trójdzielny budynek w stylu modernizmu początku XX wieku. Doskonale widać po nim, że ma od wschodu jakby część ołtarzową. W dawnej absydzie wybito nowe wejście. Dziś budynek ten służy za plebanię. Trochę dalej zachował się w całości drewniany domek z bali, którego okna zostały ujęte w rzeźbione obramowania, takie jakie często mają chaty chłopskie na Rusi Moskiewskiej. To cela matki ihumenii (wschodni odpowiednik przeoryszy, przełożonej klasztoru).
Skąd to wszystko na tej ziemi? Pełna nazwa klasztoru brzmiała monaster Najświętszego Zbawiciela w Wirowie nad Bugiem. Był jedną ze wspólnot należących do ruchu monastycznego podlegającemu kierownictwu wspólnoty Narodzenia Matki Bożej w Leśnej Podlaskiej. Takie klasztory powstały również w Radecznicy, Turkowicach, Teolinie i Krasnymstoku (dziś Różanystok). Założycielką tego wielkiego ruchu była matka Katarzyna Jefimowska, twórczyni nowoczesnego monastycyzmu żeńskiego rosyjskiego prawosławia.
Urodziła się w roku 1850 jako hrabianka Eugenia Jefimowska. Głęboko religijna od najmłodszych lat. Podjęła pracę w szkole ludowej. Doszła do wniosku, że swoje koncepcje będzie mogła w pełni realizować tylko w monasterze. Pragnęła założyć ascetyczną wspólnotę, której siostry będą pracować jako nauczycielki, lekarki i pielęgniarki. Opracowała regułę, która jako modernistyczna, została w Rosji odrzucona przez komisję oświatową. Zainteresował się nią jednak prawosławny arcybiskup warszawski Leoncjusz (Lebiedinski).
Na początku XX wieku siostry założyły w Leśnej – i we wszystkich 5 filiach, z Wirowem włącznie – zespoły szkół podstawowych i średnich. W Leśnej powstało studium nauczycielskie, mające charakter gimnazjum pedagogicznego (gimnazjum kończyło się wtedy maturą). Pierwszeństwo przyjęcia miały zawsze dzieci włościan i mieszczan z małych miasteczek o charakterze przeważnie rolniczym.
W roku 1904 powstała żeńska szkoła rolnicza i gospodarstwa wiejskiego. Leczeniem i aptekarstwem zajmowały się same siostry. Klasztorny szpital posiadał salę operacyjną. Porady lekarskie i lekarstwa były bezpłatne. Na studia medyczne bądź farmaceutycznie siostry musiały udawać się do aż Szwajcarii, bo nigdzie bliżej dziewcząt nie przyjmowano.
Stworzone zgromadzenie było dziełem próby najwyższej. Niestety sprzęgnięcie Kościoła prawosławnego w Rosji z imperium sprawiło, że dziełu matki Jefimowskiej nie było dane rozkwitnąć w centrum Rosji, gdzie miało wszelkie szanse na odegranie roli, porównywalnej z podwarszawskimi Laskami.
Teren, który powierzyły matce Katarzynie rosyjskie władze kościelne, był trudny. Wśród miejscowej ludności przeważali byli unici, w swej większości kontestujący narzucony im powrót do prawosławia. Owocem misji było stworzenie od podstaw na cywilizacyjnie zaniedbanych obszarach wschodniej Polski kilku ośrodków nowoczesnego szkolnictwa, lecznictwa i szpitalnictwa. Dziesiątki tysięcy ludzi zdobyły wykształcenie. Niestety władze pozwoliły siostrom na nauczanie jedynie w języku rosyjskim.
Choć dzieło matki Jefimowskiej nie przetrwało I wojny światowej, należy mu się słuszna pamięć jako jednej z najciekawszych i największych chrześcijańskich inicjatyw szkolnych XIX i XX w.