separateurCreated with Sketch.

Ks. Pasierb: Najważniejsze, co człowiek może podarować drugiemu, to obecność

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Grzesznik w Kościele jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, jak chory w klinice czy poczekalni u lekarza – powtarzał uparcie ks. Janusz Pasierb.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Grzesznik w Kościele jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, jak chory w klinice czy poczekalni u lekarza – powtarzał uparcie ks. Janusz Pasierb.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Uważał, że małe ojczyzny uczą nas żyć w wielkiej ojczyźnie ludzi, że to z rodzinnego domu zabieramy klucz, który nie pozwala nam zagubić się w życiu, w wielkiej symfonii świata. Sam zabrał z domu taki klucz. Klucz troski i odpowiedzialności za drugiego człowieka, który pozwala wierzyć, że chaos wokół nas to jeszcze nie wszystko. Uczył się tego podczas wojny, gdy jako dziesięciolatek musiał wraz z rodzicami porzucić szczęśliwy, dostatni dom w pomorskiej Lubawie i przenieść się na drugi kraniec polski, do Żabna pod Tarnowem.

Człowiek – miejsce spotkania

Wyrwanie z bezpiecznego świata dzieciństwa, niepewność, ponure okrucieństwo wojny dały mu przedwczesną dojrzałość, ale stały się jednocześnie okazją do odkrycia, że najważniejszym, co człowiek otrzymuje od drugiego i co sam może mu podarować jest po prostu obecność. Było to chyba doświadczenie fundamentalne w życiu Janusza Pasierba. Nauczył się wówczas tego, czego potem przez całe życie uczył innych – że człowiek zawsze podróżuje do ludzi, że sam jest miejscem spotkania. Spotkanie z człowiekiem pozwala dostrzec piękno i dotknąć miłości. Prowadzi do zaskakującego odkrycia, że tym, co najgłębiej w nas ukryte nie jest zło, ale właśnie dobro.

Po powrocie w rodzinne stronny wstąpił do pelplińskiego seminarium. Ukończywszy je w 1952 roku przyjął święcenia kapłańskie. Został księdzem przeświadczony o tym, że Bóg potrzebuje jego zwykłych nóg, by iść do ludzi, jego zwykłych rąk, żeby ich dotknąć, pogładzić, podnieść. Został księdzem wierząc, że jego ludzkimi ustami Bóg może mówić do ludzi zrozumiałym dla nich językiem.

Sprawował sakramenty, które będąc spotkaniem Boga z człowiekiem wymierzone są przeciwko ludzkiej samotności. Wiedział, że jednym z największych darów miłości jest obecność, że czasem wystarczy być, po prostu nie uciec, aby obronić kogoś przed rozpaczą. Każdy był dla niego jeszcze jednym światem wartym ocalenia. Nikogo nie odrzucał, od nikogo się nie odsuwał. Powtarzał uparcie, że grzesznik w Kościele jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, jak chory w klinice czy poczekalni u lekarza.

Kultura pozwala przetrwać

Niedługo pracował na parafiach w Grudziądzu i Redzie. Studiował na warszawskiej ATK (dziś UKSW), na Uniwersytecie Jagiellońskim i Warszawskim, w Papieskim Instytucie Archeologii Chrześcijańskiej w Rzymie oraz na Uniwersytecie Kantonalnym we Fryburgu. Uzyskał trzy doktoraty: z teologii, archeologii i historii sztuki, następnie habilitację, a wreszcie profesurę i profesurę zwyczajną.

Przez lata wykładał historię sztuki. Wytworny, światowy, cięty w dowcipie, elegancki w ostrej polemice – jak opisał go reżyser Krzysztof Zanussi – robił to z prawdziwą pasją, którą do dziś wspominają jego studenci. Potrafił być krytyczny, bezlitosny wobec tego co brzydkie, fałszywe, tandetne. Jego pasja brała się z miłości do piękna i z przeświadczenia, że dzięki kulturze człowiek nie tylko wyszedł z dżungli, ale ciągle może się jej przeciwstawiać w sobie i innych.

A czasy, w których żył były taką dżunglą. On wiedział, że w ciemności budzi się potrzeba światła i dlatego chciał nieść to światło innym. Jeszcze jeden w długim szeregu tych, którzy uwierzyli, że piękno zbawi świat. Lampą pozwalającą przechować w ciemnościach blask piękna jest kultura. Człowiek tworzy kulturę i sam jest przez nią stwarzany.

Bóg jest poetą

Wierzył, że nieśmiertelność człowieka przeniesie na drugi brzeg życia pamięć obrazów, rzeźb, melodii i książek. Spod jego pracowitej ręki wyszło wiele cennych pozycji naukowych i popularnonaukowych, esejów, a wreszcie wierszy. Zdaniem ks. Janusza, poeta jest bratem każdego człowieka i Bóg sam jest zakochanym poetą, który układa o każdym z nas niepojętą dla reszty ludzi Pieśń nad Pieśniami. Chyba dlatego słowa jego wierszy wydają się ciążyć ku temu Jednemu Słowu, od którego wszystko się zaczęło i do którego wszystko powraca.

On sam powrócił 15 grudnia 1993 roku spokojny pewnością, że dzięki Niemu nikt nie umiera sam i nikt nie umiera naprawdę. Tak wyglądało życie porządnego człowieka i dobrego kapłana: jak droga wiodąca w górę, na szeroki łagodny płaskowyż, ogrzany zachodzącym słońcem. Jak nikt umiał dostrzec i wypowiedzieć piękno świata, a jednak nie zapomniał nigdy, że jest ono tylko odblaskiem, wspomnieniem, zapowiedzią. Wysłuchał symfonii świata, nie gubiąc się w niej, a na końcu umiał…

…powiedzieć ziemi
bez żalu jak w tańcu
nie zatrzymuj nie zatrzymuj
mnie.