separateurCreated with Sketch.

Co robić, gdy ktoś sprawia ci ból? Ta modlitwa przyniesie ukojenie

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 10.01.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Chętnie i bez trudu modlimy się za tych, których kochamy. Za to modlitwa za tych, przez których cierpimy, to już wyższa szkoła jazdy.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Są ludzie, przez których cierpimy. Świadomie lub nie, umyślnie lub nie, sprawiają nam ból. Ranią nas ich ostre słowa, poniżanie, despotyzm, brak odpowiedzialności, niewierność, zmiany nastrojów, zapominalstwo, niedbalstwo…

Można im za to odpłacić tym samym, „żeby na własnej skórze przekonali się, jak to jest”, „żeby sami zobaczyli, jak się wtedy człowiek czuje” albo spróbować się z nimi zmierzyć, powiedzieć prawdę i powstrzymać raniące zachowania. Można unikać problemu, udając, że nic się nie stało, zostawić rzeczy ich własnemu biegowi. Wiadomo jednak, że często żadne z tych rozwiązań nie działa.

Można też poczekać na stosowną chwilę i poszukać właściwych słów, by uświadomić winnym tych przykrości, co tak naprawdę robią. Można również zareagować miłością: „Gdzie nie ma miłości, tam połóż miłość, a znajdziesz miłości więcej” (św. Jan od Krzyża). I wreszcie można się za nich modlić.

Chętnie i bez trudu modlimy się za tych, których kochamy. Za to modlitwa za tych, przez których cierpimy, to już wyższa szkoła jazdy.

Gdy w trakcie modlitwy przypominasz sobie winnego swoich zranień, czujesz, że cię wewnętrznie skręca? A jeśli już uda ci się sklecić słowa modlitwy, to w pierwszym odruchu prosisz o to, żeby Pan Bóg posłał delikwenta do diabła? Dał mu nauczkę lub stworzył go od początku?

Nawet, jeśli to właśnie czujesz, nie poddawaj się. Zobaczysz, że modlitwa przyniesie ci ukojenie. W modlitwie obecny jest Duch Boży, który jest Miłością. On, uosobiona Miłość, przemieni twoje serce. Poczujesz, że w gruncie rzeczy pragniesz, żeby zmienił się ten, kto jest winien twojego cierpienia. I modląc się za niego, zdasz sobie sprawę z tego, że to ty sam zaczynasz zmieniać się jako pierwszy.

Modląc się za tego, który sprawia ci ból, dajesz sobie szansę szczerego wyrzucenia z siebie żalu, rozgoryczenia. I robisz to wobec Tego, który jest wszechmocny i może naprawiać każdą sytuację. Wyżalenie się przed Bogiem uzdrawia i uwalnia. Oddanie Bogu tego, na co nie mamy wpływu, czego nie możemy sami zmienić, to najlepsze, co możesz zrobić.

Bóg pokaże ci, że uraza, zemsta, niezdolność do przebaczenia, resentyment i nienawiść nie mają nic wspólnego z chrześcijańskimi cnotami. A ty przecież powinieneś postępować tak, jak Bóg postępuje wobec nas: jest miłosierny, zawsze gotowy przebaczyć, nawet wtedy, kiedy na to nie zasługujemy, tolerancyjny, cierpliwy, współczujący. „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w niebie” (Łk 23,43).

Ze szczerym sercem odmów Ojcze nasz i daj Ojcu Niebieskiemu wystarczające powody, by ci wybaczył. „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

Duch zacznie kształtować twoje serce na wzór Jego Serca. Przekonasz się, że cała uraza, którą nosisz w sobie, jest trucizną zatruwającą ci życie, źródłem goryczy. W miarę jak będziesz się od niej uwalniał, zastępując ją miodem chrześcijańskiej caritas, Twoje życie stanie się łatwiejsze. Czy nie wystarczy, że cierpisz z czyjegoś powodu? Po co potęgować ból przez własne rozgoryczenie?

I bądź pewny, że jeśli z wiarą i miłością modlisz się za tych, którzy cię ranią, Bóg zacznie działać. Nie oczekuj natychmiastowych wyników. Po prostu zaufaj. I czekaj. Pomocna może się okazać modlitwa o wstawiennictwo i uzdrowienie napisana przez o. Emiliena Tardifa.

Ojcze wszelkiego dobra,
Ojcze miłości, błogosławię Cię,
uwielbiam Cię i dzięki Ci składam za to,
że z miłości dałeś nam Jezusa.

Dzięki Ci za to, że poprzez światło Ducha Świętego pojmujemy,
że to On jest Światłem, Prawdą, Dobrym Pasterzem,
który przyszedł po to, abyśmy mieli życie w obfitości.

Chce Ci, Ojcze,
dzisiaj przedstawić tego Twojego syna (tę Twoją córkę),
Ty znasz go (ją) po imieniu.
Oddaję go (ją) Tobie, abyś spojrzał na niego (na nią) Ojcowskim okiem,
abyś spojrzał na całe jego (jej) życie.

Ty znasz jego (jej) serce i wszystkie rany tego serca.
Ty wiesz o wszystkim, co on (ona) chciał(a) uczynić, a nie uczynił(a).
Ty wiesz, co złego on(a) dokonał(a) i co złego mu (jej) uczyniono.
Ty znasz jego (jej) ograniczenia, błędy, pomyłki i grzechy.
Ty znasz zachowania i kompleksy jego (jej) życia.

Dziś prosimy Cię, Ojcze, przez miłość
Twojego Syna – Jezusa Chrystusa,
a
byś rozlał Twojego Ducha Świętego na tego brata (siostrę),
aby ciepło Twojej miłości, które uzdrawia,
przeniknęło do wszystkich tajników jego (jej) serca.
Ty, który leczysz złamane serca i opatrujesz ich rany,
Ojcze, uzdrów tego brata (tę siostrę).
Wejdź do jego (jej) serca, Panie,
podobnie jak wszedłeś do domu, gdzie przebywali zalęknieni uczniowie.
Ty przecież ukazałeś się pośród nich mówiąc: "Pokój wam!"

Wejdź do tego serca i obdarz je pokojem. Napełnij je miłością.
Wiemy, że miłość usuwa lek. Wejdź w to życie i uzdrów to serce.
Wiemy, Panie, że czynisz to, ilekroć Cię o to prosimy.

Prosimy Cię więc o to razem z Maryją, naszą Matką,
która była obecna na weselu w Kanie Galilejskiej,
kiedy zabrakło wina, a Ty odpowiedziałeś na Jej prośbę,
przemieniając wodę w wino.
Przemień to serce, uczyń je wielkodusznym,
łagodnym, pełnym dobroci, daj mu (Jej) nowe serce.
Spraw, Panie, aby w tym bracie (tej siostrze)
wytrysnęły owoce Twojej obecności.
Obdarz go (ją) owocami Twojego Ducha, a więc: miłością, radością i pokojem.
Spraw, niech zstąpi na niego (nią) Duch błogosławieństw,
aby mógł (mogła) kosztować i szukać Boga w każdym dniu,
żyjąc bez kompleksów i zahamowań względem
swojej żony (swego męża, rodziny, braci itp.).

Dziękuję Ci Panie, za to, co czynisz dzisiaj w jego (jej) życiu.
Dzięki Ci składamy z całego serca, ponieważ to Ty nas uzdrawiasz.
Ty nas uwalniasz.
Ty rozrywasz nasze łańcuchy i przywracasz nam wolność.
Dzięki Ci, Panie, za to, że jesteśmy świątyniami Twego Ducha
i że te świątynie nie mogą zostać zniszczone, ponieważ są one Domem Bożym.
Dzięki Ci składamy, Panie, za wiarę, za miłość, którą włożyłeś w nasze serca.
Jak wielki jesteś, Panie!
Bądź błogosławiony i uwielbiony!

Modlitwa zaczerpnięta z książki: o. Emilien Tardif „Jezus żyje”, Szczecińskie Wydawnictwo Diecezjalne, 1990 r.