Lekki, zabawny język i żartobliwe rysunki to idealne połączenie dla żywotów świętych dominikańskich zawartych w książce “Wypisz wymaluj”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Mało kto posiada biegłość w odgadywaniu tożsamości świętych “zamieszkujących” kościelne ołtarze i kaplice. Często mały szczegół mówi o tym, kogo autor rzeźby czy obrazu miał na myśli. Po atrybutach ich poznacie! Podsumowanie każdego życiorysu zawiera wypis przedmiotów, osób czy budynków, z którymi najczęściej można spotkać danych świętych. Czasami są to rzeczy naprawdę oryginalne, jak na przykład miecz w głowie św. Piotra z Werony czy kapa użyta jako tratwa św. Rajmunda z Penyafort.
Współcześnie pewnie miałby atrybuty nawiązujące do “Gwiezdnych wojen”, bo posługiwał się laserowym mieczem, zanim stało się to modne. To o św. Jacku Odrowążu, który – kilka wieków po swojej śmierci – podczas I wojny światowej bronił swojego klasztoru, stojąc na jego dachu i odbijając pociski wroga świetlistym mieczem.
Niesamowite historie i bogactwo pomysłów na świętość to chyba cechy charakterystyczne świętych „psów Pańskich” (czyli dominikanów). Kim też oni nie byli… W plejadzie znajdziemy świętą małżonkę, ogolone, zbuntowane tercjarki, męża z białego małżeństwa, dzieci szczęśliwe z zamknięcia w klasztorach (św. Małgorzata Węgierska trafiła do dominikanek w wieku 4 lat!).
Urodziła się w możnej rodzinie, wyszła szczęśliwie i bogato za mąż, urodziła czwórkę dzieci i jeszcze na koniec ją kanonizowano. Nie, to nie katolicka wersja romansu (…) – to streszczenie życia Zdzisławy z Moraw.
Był mistrzem lokowania produktu – bez względu na to, co było tematem obrazu, zwykle musiał się na nim pojawić jakiś osobnik w czarno-białym habicie. Bł. Jan z Fiesole, lepiej znany jako Fra Angelico, większość życia spędził na malowaniu po ścianach w dominikańskich klasztorach. Dlatego w książce “Wypisz wymaluj” został nazwany „średniowiecznym grafficiarzem”.
Żywoty świętych spisane przez Elżbietę Wiater są warte poznania i dla wzbogacenia swojej wiedzy, i dla śmiechu (wśród wielu ilustracji współautora książki, o. Tomasza Rojka, można znaleźć subtelne żarciki i prawdziwe „suchary”), i dla inspiracji do pogłębionego życia duchowego, skierowanego na cel ostateczny.
Może nam natomiast nie być do śmiechu, a raczej pójdzie nam w pięty, kiedy poznamy, jak wielkie pragnienie zjednoczenia z Jezusem mieli niektórzy święci. Bł. Imelda po przyjęciu Pierwszej Komunii Świętej, którą przyspieszył sam Jezus, szybujący w powietrzu w stronę młodej dominikanki z pateny księdza. Ta wpadła w ekstazę i… umarła z miłości. Miała wtedy około 13 lat.
Opis ich życia jest dla nas wielką nadzieją, że nie ma takich bezdroży, z których nie da się zawrócić. Nie ma takiego zagubienia, z którego Bóg nie byłby w stanie wyciągnąć swojego dziecka. Przykładem może być życie pomysłodawcy i propagatora Nowenny pompejańskiej, bł. Bartłomieja Longo. Wychowany w pobożnej rodzinie, na studiach prawniczych uprawiał seanse spirytystyczne, został kapłanem świątyni szatana, wpadł w depresję i był bliski obłędu. Po nawróceniu został tercjarzem dominikańskim, przyjmując imię brat Różaniec i szerząc jego kult.
Książka godna przeczytania szczególnie w ostatnie dni obchodów 800-lecia Zakonu Kaznodziejskiego. Oficjalne zakończenie roku jubileuszowego w Polsce odbędzie się w sobotę 28 lutego w warszawskim klasztorze ojców dominikanów przy ul. Freta.